Ubisoft - mistrzowie kopiuj-wklej?
Można w tym momencie powiedzieć, że przecież to gry w otwartym świecie i dlatego mają taką, a nie inną mechanikę. Zgoda, pewne elementy mogą być do siebie podobne, ale nie prawie wszystko, oprócz świata. Mafia, GTA czy nawet zaskakująco dobre, acz niedoceniane Sleeping Dogs, udowadniają, że można zrobić sandboxa, który zaoferuje coś unikatowego. Każdy z tych projektów jest inny, kładzie nacisk na odmienne elementy rozgrywki. Wykorzystywanie w kółko tych samych schematów na dłuższą metę się nie sprawdza, o czym przekonało się także m.in. Sony, wydając InFamous: Second Son. Produkcja nie oferowała niczego wyjątkowego w stosunku do poprzedników i gracze zupełnie ją olali, choć początkowe zainteresowanie było duże. Wydawca zaczął nawet snuć plany odnośnie kontynuacji. Wspominano o tym, że takowych może być nieskończenie wiele. Różniłyby się zasadniczo tylko bohaterem, jego umiejętnościami oraz fabułą. W temacie na razie jednak cisza i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Abstrahując od powyższego, nie każda gra musi też być sandboxem. Kto powiedział, że Ghost Recon takowym musi się stać? Formułka poprzednich odsłon się sprawdzała, nie da się zrobić z każdej gry Asasyna, a mam wrażenie, że taki jest cel Ubisoftu.
Hype na kolejne tytuły Francuzów na pewno będzie duży. Potrafią oni robić wyśmienite zwiastuny, choć rzadko znajdujące odzwierciedlenie w rzeczywistości. Gracze powoli chyba zaczynają być tego coraz bardziej świadomi. Dostrzegają też, że fabuła w grach wydawcy z Paryża najczęściej nie powala, a z roku na rok, na domiar złego, jest słabsza. Obawiam się więc, że żywotność formułki zrodzonej przez Assassin’s Creed zaczyna chylić się ku upadkowi.
Seria o mordercach robi sobie przerwę i nie zdziwię się, jak to samo przydarzy się Far Cry, a następnie zawiedzie sprzedaż Watch_Dogs 2 i Ghost Recon: Wildlife. Co wtedy? Czy w miarę ciekawe, ale nie tak popularne South Park, zupełnie nowe sieciowe For Honor, oraz pomniejsze tytuły będą w stanie wypełnić dziurę po blockbusterach i zapewnić gigantowi płynność finansową? Czy The Division zrekompensuje wszystko? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale wydaje mi się, że Ubisoft od pewnego czasu wrzuca większość swoich jajek do jednego koszyczka. W dłuższej perspektywie nie wydaje mi się to rozsądnym pomysłem. Inni wydawcy dywersyfikują swoje portfolio, a francuski gigant klepie wszystko na jedno kopyto.
Trzymam kciuki, aby korporacja wreszcie obudziła się z letargu i zauważyła, że ma wiele fantastycznych marek, które mogą działać, ale tylko wtedy, gdy każda będzie miała swoją osobowość i unikatowe (mocno unikatowe) cechy. Nie chcę kolejnego Assassin’s Creed: Primal, Watch_Dogs 2: Wildlife, ani Far Cry: Syndicate. Chcę skradankowego Splinter Cella, taktycznego Rainbow Six oraz urokliwego Assassin’s Creed, w którym poczujemy klimat pierwszych dwóch odsłon. Znowu będziemy członkiem tajemniczego bractwa asasynów, a nie zwykłym rzezimieszkiem, biegający po ulicach i okradającym templariuszy. Robiącym sobie przerwy na crafting oraz otwieranie skrzyń przy pomocy aplikacji towarzyszących, dostępnych na smartphonie. Może i nadzieja jest matką głupców, ale czyż zostało nam coś innego? Wyłącznie nadzieja, że całkiem nowe marki chwycą, a stare zyskają na tożsamości. Wówczas skończy się dojenie, co pozytywnie odbije się zarówno na wydawcy, jak i graczach!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler