Indyk na niedzielę - Pillars of Eternity: The White March Part II
Podzielenie dodatku do Pillars of Eternity na dwie części było dość kontrowersyjnym zabiegiem. Po premierze wyśmienitego The White March Part I Obsidian w pełni zasłużyło na kredyt zaufania, ale nad drugą odsłoną rozszerzenia, siłą rzeczy, wisiała choćby odrobina niepewności. I nie będę nikogo czarował ani próbował owijać w bawełnę: tym razem obyło się bez zachwytów i wielkich emocji. Obcując z „dwójką” dalej bawiłem się dobrze, ale to nie była już ta skala doznań, co przy spotkaniu z podstawką i z poprzednią częścią DLC. The White March Part II to nadal kawał strasznie przyjemnego cRPG, fajnie wieńczącego wątki z poprzednika, niemniej jednak po jego zakończeniu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że wszystko to było trochę sztucznie wydłużone i niekoniecznie potrzebne. O ile po przejściu wersji podstawowej wciąż czułem głód przygody, tak po sfinalizowaniu drugiej odsłony Białej Marchii czuję już pewien przesyt.
O co tym razem chodzi? Otóż jakiś czas po odbiciu Baterii Durgana i przywróceniu świetności Białej Kuźni znowu zmuszeni jesteśmy powrócić do Krzepy – sympatycznej mieściny leżącej w sercu Białej Marchii. Przywołują nas tam złe sny głównego bohatera, zwiastujące rychłe nadejście wielkiej pożogi zagrażającej nie tylko zimowej krainie, ale i całemu Jelenioborzu. Jak łatwo sobie wyobrazić, wizje mają moc proroczą. W okolicach Krzepy zagościła obca, wrogo nastawiona armia Żelaznych Cepów, słusznie budząca grozę i niepewność wśród spokojnej społeczności miasteczka. Nasz dzielny heros podejmie się rozładowania sytuacji, by ponownie zaprowadzić pokój, zjednać podzielone frakcje i uratować świat przed złymi siłami. Wszystko będzie jednak zdecydowanie bardziej złożone niż z początku mogłoby się wydawać. Jak zwykle oczywiste niebezpieczeństwo okaże się pozorne, a realne zagrożenie nadciągnie z zupełnie niespodziewanego kierunku. Jakie to zagrożenie? Odkryjcie sami.
Trzeba oddać Obsidianowi, że fabularna strona White March Part II wyszła lepiej niż w przypadku pierwszej części Białej Marchii. Opowiedziano tu historię dojrzalszą i głębszą, o wiele bardziej pasującą do klimatu całego Pillars of Eternity. Przyznam, że całkiem nieźle udało mi się wczuć w tutejszą opowieść, a i nawet zaczerpnąć z niej lekko filozoficznego posmaku. Urzekły mnie też nowe motywy o charakterze gry paragrafowej: niektóre okazują się naprawdę złożone, rozbudowane i świetnie przemyślane. Żałuję wręcz, że całe Pillars of Eternity nie miało aż tak mocno rozwiniętego tego aspektu. Dopiero teraz widać, że drzemał w nim naprawdę spory potencjał, w pełni wykorzystany dopiero u schyłku produkcji. Mimo wszystko miło, że chociaż tutaj możemy zaczerpnąć wielkiego uroku tego elementu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler