Kontrola antydopingowa wkracza do e-Sportu

Electronic Sports League to najstarsza istniejące liga profesjonalnego e-sportu, posiadająca korzenie w XX wieku. Ten założony w 1997 roku (wtedy pod niezbyt chwytliwą nazwą Deutsche Clanliga) potentat to jeden z liderów tego prężnie rozwijającego się poletka - elektroniczny sport cieszy się wszakże coraz większą popularnością, a osiągnięcie światowego poziomu w popularnych grach nagradzane jest wciąż rosnącymi stertami banknotów. Nic więc dziwnego, że pojawiła się potrzeba uregulowania kilku niewygodnych kwestii, a jedną z nich jest zdecydowanie sprawa środków dopingujących.
Do tej pory stosowanie farmaceutyków, dopalaczy i wszelkiego rodzaju innych chemikaliów stanowiło poniekąd szarą strefę, jednak w dobie potężnego wzrostu oglądalności wirtualnego współzawodnictwa (oraz proporcjonalnego wzrostu możliwych do zgarnięcia nagród pieniężnych) pojawia się konieczność lepszego monitorowania substancji przyjmowanych przez graczy. Zwłaszcza, że doczekaliśmy się już jednej "mini-aferki" dopingowej z profesjonalną drużyną CS:GO Cloud9 na pierwszym planie. Jej były członek,Kory “Semphis" Friesen, przyznał kilka tygodni temu, że amerykański team rozgrywał pojedynki podczas IEM Katowice 2015 pod wpływem Adderallu - popularnego stymulantu stosowanego m. in. w leczeniu ADHD.
Celem dopracowania szczegółów związanych ze stosowaniem wspomagaczy przez graczy, ESL weszło w ścisłą współpracę z organizacjami NADA oraz WADA, odpowiedzialnymi za formułowanie i ujednolicanie regulacji antydopingowych w wielu innych dyscyplinach sportu.
W informacji prasowej wystosowanej przez ESL (a ściślej - przez odpowiedzialną za komunikację ze światem zewnętrznym Annę Rozwandowicz), przedstawiono motywacje oraz szczegóły dotyczące wchodzących w życie przepisów:
"Naszym głównym celem zawsze jest utrzymanie przy życiu ducha uczciwej rywalizacji oraz rzetelności naszych zawodników i jesteśmy przekonani, że wcielenie w życie przepisów antydopingowych pozwoli nam rozwinąć się jako sportowi. To niewielki, ale w naszych oczach niezwykle istotny krok do przodu zarówno dla profesjonalnych graczy, organizatora w postaci ESL jak i również dla całego przemysłu e-sportowego."
Jak wyczytać można we wspomnianej notce, ESL podchodzi do tematu z należytą powagą, przyjmując nawet oficjalną listę zakazanych środków stosowaną przez WADA - posiadającą siedzibę w Montrealu Światową Organizację Antydopingową. Oznacza to, że od wprowadzenia regulacji w życie zawodowi gracze uczestniczący w rozgrywkach organizowanych przez ESL będą podlegać podobnym ograniczeniom co choćby piłkarze, pięściarze czy szachiści. Zakazane jest więc stosowanie przeróżnych substancji, poczynając od Beta2-mimetyków i anabolików, a kończąc na "oczywistych oczywistościach" pokroju metaamfetaminy czy kokainy.
Testy będą przeprowadzane podczas turniejowych zmagań w specjalnie wyznaczonych do tego celu strefach, poprzez analizę zawartości śliny zawodników. Póki co sprawdzani będą losowo wybrani gracze (chociaż sam "algorytm randomizacji" nie jest znany), jednak niewykluczone, że włodarze ESL zechcą zaostrzyć politykę testową w bliżej nieokreślonej przyszłości. Co ciekawe, dopuszczalne są odstępstwa od badań w wypadku medycznie stwierdzonej konieczności stosowania którejś z zakazanych substancji, chociaż pesymistyczni złośliwcy powiedzą, że stwarza to warunki do powstania "syndromu biatlonowego".
A skoro jesteśmy już w temacie "substancji spornych", to warto wspomnieć, że w informacji prasowej szczególnie wyróżniona została... marihuana. Okazuje się, że przyjmowanie THC nie będzie podlegać jakichkolwiek karom podczas treningów i dni wolnych. Stosowanie "zielonego kryptonitu" będzie oczywiście zakazane w czasie trwania rozgrywek, co zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji analogicznej do pojedynku Mike'a Tysona z Andrzejem Gołotą sprzed kilkunastu lat.
Klikanie w głowy cyfrowych przeciwników w "Kanterze" czy produkowanie i wysyłanie w bój odpowiednich Starcraftowych jednostek nie wymaga wprawdzie achillesowej tężyzny, jednak na najwyższym poziomie rywalizacji nawet najmniejsze wsparcie może przeważyć szalę pojedynku na stronę jednej z drużyn. Wydaje się jednak, że wprowadzenie tego rodzaju ograniczeń stanowiło w sumie jedynie kwestię czasu i powinno pozytywnie wpłynąć na "imidż" elektronicznych sportów.
Pierwsze testy antydopingowe odbędą się już w przyszły weekend - w niemieckiej Kolonii spotkają się ze sobą najlepsze drużyny świata w Counter-Strike: Global Offensive, w ramach turnieju ESL One Cologne (impreza analogiczna do marcowej, z Katowic). Nie zabraknie tam także dwóch polskich zespołów - Virtus.pro oraz Team eBettle (byłe InShock). Pozostałe teamy, wraz z rozpiską grup, zobaczycie na oficjalnej stronie wydarzenia.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler