Skończyłem Wiedźmina 3. Od miesiąca mam kaca
Jakoś kilka tygodni temu (około miesiąca) ukończyłem grę Wiedźmin 3: Dziki Gon. Na tytuł czekałem dość mocno, mimo że Wiedźmin 2 był dla mnie grą taką sobie. Po prostu dwójka nie porwała mnie tak, jak jedynka; nie miała tego słowiańskiego klimatu, którym wręcz ociekał swojski pierwowzór. Była zbyt kolorowa, zbyt amerykańska. Średnio przypadła mi do gustu też fabuła, dość mocno oparta na polityce - akurat tego wątku z twórczości Sapkowskiego za bardzo nie trawię. W ogóle nie lubię polityki w grach czy innych źródłach rozgrywki, a co dopiero w życiu realnym. Dlatego też Wiedźmin 2 podobał mi się średnio i w zasadzie ukończyłem go tylko dlatego, że rozgrywka była na poziomie.
Artykuł zawiera moje przemyślenia na temat Wiedźmina 3. Nie ma tu większych spoilerów, ale jeżeli jeszcze nie rozpoczęliście zabawy, a nie chcecie znać nawet najmniejszych szczegółów na temat fabuły, to zalecam odpuścić jakąkolwiek lekturę tego i mu podobnych tekstów. |
Do Wiedźmina 3 podchodziłem jednak z dużo większym optymizmem - od dawna było wiadomo, że historia skupi się na poszukiwaniu Ciri i relacjach międzyludzkich (a niekiedy międzymutantowych), zaś polityczne zawirowania będą co najwyżej tłem dla tych wydarzeń - bardzo ciekawym, ale nadal tylko tłem. Jedyne co mnie martwiło, a może nawet przerażało, to nadużycie przez CD Projekt RED palety kolorów. Na pierwszych prezentacjach widzieliśmy swojskie, stonowane barwy, tak bliskie rzeczywistości. Później jednak uznano, być może na podstawie dokładnych analiz, popartych rozmaitymi ankietami, że grę trzeba pokolorować. I tak w ruch poszły wszelakie odcienie tęczy, zbliżając produkcję stylistycznie bardziej do "dwójki", niż mroczniejszego pierwowzoru. Nie podobało mi się to, przynajmniej na początku.
Minęły jednak kolejne godziny odkąd zacząłem grać i wyraziste, nierealne barwy, przestały mnie irytować. Do tego stopnia, że nie chciało mi się instalować moda "odbarwiającego" oprawę wizualną, którego początkowo uznałem za "must have". Gra jest po prostu tak piękna, tak szalenie efektowna pod względem wizualnym, że nie trzeba w niej nic zmieniać. To jeden z tych tytułów, w który należy zagrać na wysokich detalach (zmiana na ultra już nie robi wielkiej różnicy, a sprzęt dusi się wyraźnie mocniej). Mimo ukończenia wątku fabularnego (została mi tyko drobna garść questów pobocznych) lubię w tygodniu wskoczyć na Płotkę i wyruszyć w podróż po Velen, Ziemi Niczyjej czy przepięknych masywach wysp Skellige. Czasami też zahaczam o swojskie przedzamcze Novigradu, z charakterystycznymi, barwnymi kaszubskimi wzorami na chatach. Po prostu jeżdżę sobie i podziwiam kunszt projektantów z CD Projekt RED. Zachód słońca nad horyzontem, uginające się pod wiatrem drzewa czy w końcu biegające w lasach nie tylko potwory, ale też sarny i króliki - to wszystko podziwiam z nieokiełznaną przyjemnością. Jednocześnie żałując, że moja przygoda z Geraltem, Ciri i resztą kompani dobiegła już końca.
Bo Wiedźmin 3: Dziki Gon to jedna z nielicznych dziś gier, których fabułę nie tyle śledziłem, co ją przeżywałem, będąc jej częścią. Ostatnio mam problem z przechodzeniem trybów dla pojedynczego gracza, skupiając się głównie na rozgrywkach w Counter-Strike'a. Najzwyklej w świecie wolę sobie postrzelać i jednocześnie pogadać ze znajomymi na TeamSpeaku, niż na siłę męczyć kolejną, średnią produkcję, jakich na rynku jest wiele. Dlatego też nie ukończyłem Dying Light, które gameplayowo wypadało świetnie, lecz fabularnie było tak słabe, że chyba sam, po kilku mocniejszych drinkach, wymyśliłbym lepszą historię. W niczym nie pomógł tu zupełnie bezpłciowy bohater z irytującym, "cwaniaczkowato-pierdołowatym" głosem. Nie miałem siły dotrwać do napisów końcowych, choć - z tego co wiem - zostało mi już całkiem niewiele.
Trzecie przygody Geralta wciągnęły mnie jednak praktycznie od samego początku. Jest to zasługa wielu czynników, ale chyba najmocniejszy z nich to wyraziste, wręcz ludzkie, postacie. Nie napiszę, że dawno nie widziałem tak dobrze napisanych i zagranych bohaterów, bo dopiero co ukończyłem Grand Theft Auto V. Wspomnę jednak, że wcześniej, długo, ale to długo, nie miałem do czynienia z postaciami, które choć trochę mogłyby równać się Geraltem, Yennefer, Triss, ale też Dijkstrą, Ciri czy - moim faworytem - Krwawym Baronem. Historia tego ostatniego była jednym z najlepszych wątków, jakie przyszło mi kiedykolwiek śledzić w grach wideo. To ogromny, rozbudowany quest, który jest wpleciony w główny wątek (praktycznie na samym jego początku), choć na dobrą sprawę niewiele ma z nim wspólnego. Historia pełna codziennych ludzkich problemów, jakie mogą trafić każdego z nas. Opowieść o upadającej rodzinie, o zbyt dużych ilościach alkoholu i w końcu tragedii, mającej kilka różnych, koszmarnych skutków. Mocne, ale jednocześnie pozostawiające niedosyt do końca zabawy - dalej już po prostu nie ma aż tak kapitalnych misji. Lecz nadal fabuła trzyma poziom i nie pozwala oderwać się od ekranu.
Dziś Wiedźmina 3 mam już za sobą. I z tego powodu złapałem ogromnego kaca. Zupełnie takiego samego, jak ma się po ukończeniu dobrej książki, rewelacyjnego filmu czy serialu, który śledziło się przez kilka lat (Breaking Bad - o tobie mówię). Kac gracza to rzecz straszna i leczy się go zdecydowanie dłużej, niż tego normalnego po sobotniej imprezie. Jest zupełnie nieagresywny w sensie fizycznego samopoczucia, ale za to długo siedzi w głowie. No bo jak tu nagle uświadomić sobie, że świat, w którym spędziłem około 70 godzin, nagle zamyka przede mną swoje bramy? Niby mogę do niego wrócić i, jak wspomniałem, regularnie to czynię, ale bez historii, bez tych wszystkich postaci, jest on tylko pustym, choć pięknym terenem.
Człowiek zdaje sobie sprawę, że druga taka przygoda czeka go nieprędko. Choć na horyzoncie jest sporo dobrych gier, to jednak nie widzę takiej, do której mógłbym przysiąść już teraz, by wyleczyła mojego "wiedźminowego kaca", by na nowo wciągnęła mnie na kilkadziesiąt godzin. Muszę odpocząć, muszę przygotować się na kolejne, jednak już inne, historie. Bo kolejnego Wiedźmina nie dostanę zbyt szybko. A póki co wracam do Counter-Strike'a.
PS Zdjęcie z drzewem wisielców pochodzi z galerii użytkownika rspc w serwisie Imgur.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler