RetroStrefa - Icewind Dale II
W ogólnym rozrachunku, sama idea gry niewiele różni się od tego, co widzieliśmy w pierwszym Icewind Dale. Zaczynamy od stworzenia sześcioosobowej drużyny, co z pewnością będzie rajem dla każdego gracza lubiącego eksperymenty. Fajne niespodzianki pojawiają się już przy okazji wyboru rasy bohatera. Zdecydowana większość z podstawowych ras ma swoje „podrasy”, dotyczy to np. ludzi, krasnoludów, elfów i niziołków. Wszystkie "stworzenia" mają oczywiście specyficzny zestaw współczynników, wybór zdecydowanie nie jest więc łatwy. Potem jednak idzie już dość klasycznie: wybieramy sobie klasę (w końcu bezpretensjonalnie można wypróbować profesje mnichów, barbarzyńców, czarowników, czy jakichś bardów), umiejętności, cechy, wygląd i... w końcu przystępujemy do zabawy. Od teraz, praktycznie wszystko wygląda tak, jak w pierwszej części.
Akcja rozgrywa się 30 lat po wydarzeniach z poprzednika. Wcielamy się w grupę śmiałków wysłanych do skutego śniegiem miasta Targos, od jakiegoś czasu nękanego groźnymi najazdami goblinów i orków. Nie wdając się w szczegóły (a i za bardzo też nie ma w co), naszym zadaniem będzie uratowanie Targos (i Dziesięciu Miast), a następnie powstrzymanie o wiele większego, czyhającego w mroku niebezpieczeństwa. I tyle, cała reszta to tylko mniej istotne drobiazgi.
Kwestia fabuły to niestety największy problem Icewind Dale - zarówno pierwszej, jak i drugiej części. A może i nawet nie tyle fabuły, co braku złożoności produkcji. Podobnie, jak „jedynka”, tak i twór z 2002 roku bardziej nastawiony był na walkę z licznymi oponentami, niż na swobodną eksploracje rozległych terenów, czy wykonywanie masy pobocznych zadań. Tego w IWD2 niestety nie ma zbyt dużo. Owszem: jest trochę naprawdę fajnych smaczków dialogowych, pozwalających na różne prowadzenie rozmów, w zależności od naszej klasy i współczynników, ale - ostatecznie - nie jest to coś nadzwyczaj imponującego. Absolutnie nie oznacza to natomiast, że mamy do czynienia z grą nudną, nic z tych rzeczy.
Bo, choć faktycznie sympatycy głębokich opowieści mogą poczuć się trochę zawiedzeni, tak produkcja nadal jest dużym placem zabaw dla wszystkich miłośników strategicznych bitew z aktywną pauzą. Wciąż jest to ciekawa przygoda, rozgrywająca się w pięknej Dolinie Lodowego Wichru. Wprawdzie nasze wędrówki są ściśle ograniczone przez rozwój scenariusza (nie ma tu miejsca na swobodę, jak w pierwszym Baldur’s Gate), ale mimo to odwiedzimy całą masę naprawdę ciekawych, zróżnicowanych terenów. Nie będą to więc tylko i wyłącznie lokacje stricte zimowe: zahaczymy nawet o Podmrok, a ostatecznie trafimy do znanego z poprzednika, niezwykle powabnego Kuldahar.
Podczas swoich podróży znajdziemy mnóstwo magicznego sprzętu, a smaczku z pewnością doda wysoki limit rozwoju bohaterów, co zawsze wiąże się z nabywaniem coraz liczniejszych zdolności. Icewind Dale 2, choć może wydawać się grą relatywnie uproszczoną, wcale nie skazuje gracza na nudę i potrafi dostarczyć niemało frajdy. Nikogo nie okłamię pisząc przy tym, że i dzisiaj bawiłem się w nie przednio, a ponowne wcielenie się w grupę śmiałków z Faerunu to wciąż fantastyczne doznanie!
Okazuje się też, że grze wcale nie przybywa lat, pod kątem oprawy. Chociaż bez modów podnoszących rozdzielczość produkcja może nie działać należycie, to i tak prezentuje się ona ładnie (od zawsze powiadam Wam, że dobre 2D się nie starzeje!). Dostaliśmy naprawdę solidnie i ciekawie wyglądające mapy (mimo że te z jedynki są trochę lepsze) oraz przyjemne i kolorowe efekty czarów. IWD2 absolutnie nie straszy i wciąż wygląda atrakcyjnie. Muzyka zaś - autorstwa znanego w „światku” Inona Zura - to nadal majstersztyk i pierwszorzędna robota. CDP przygotowało także niezły, polski dubbing – choć akurat nie tak dobry, jak ten z Baldur's Gate czy Planescape: Torment. Niemniej, niczego nie można tu zarzucić.
Icewind Dale II to dobry pomysł na spędzenie wolnego czasu. Jeśli akurat nie mieliście okazji się z grą zapoznać, a dobrze wspominacie inne tytuły Black Isle i BioWare, to IWD2 będzie miłym powrotem do początków Waszych „erpegowych” zmagań. Nie jest to może tak wysoka półka, jak wcześniejsze aplikacje na silniku Infinity, ale to nadal bardzo przyjemna, klimatyczna gra. I warto ją mieć w swojej kolekcji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler