RetroStrefa - Star Wars: Shadows of the Empire
Dla wszystkich miłośników growych klasyków, uniwersum Gwiezdnych Wojen to istny wirtualny raj na Ziemi. Swego czasu LucasArts (nie tylko oni) wydało całą masę świetnych produkcji z szyldem opowieści wykreowanych przez George’a Lucasa, które po dziś dzień - bez cienia zażenowania - śmiało możemy zainstalować na naszych komputerach. I tak kolejną, bardzo lubianą przeze mnie retro-pozycją, jest wydane w 1997 roku Star Wars: Shadows of the Empire.
Oczywiście w pełni zdaję sobie sprawę, że niniejsza produkcja nie stanowi najbardziej kultowego, "Gwiezdnego" klasyka, ale zarazem mówimy tu o aplikacji na tyle ciekawej i ambitnej, że warto niej napisać kilka słów. Jednym z podstawowych elementów, którym może poszczycić się Shadows of the Empire, jest autentycznie dobry, inteligentny scenariusz, idealnie podtrzymujący klimat Oryginalnej Trylogii. Wcielamy się tu w postać niejakiego Dasha Rendara - najemnika, a zarazem przyjaciela Hana Solo. Dash nie ma łatwego życia. Zostaje wmieszany w grubą i poważną intrygę, która ostatecznie zagrozi życiu samego Luka Skywalkera. Akcję osadzono mniej więcej równolegle do wydarzeń z piątego i szóstego epizodu Sagi (tj. Imperium Kontratakuje i Powrót Jedi), zarówno ciekawie rozszerzając wątki znane z obydwu filmów, jak i dodając do nich unikalne motywy. Przygodę rozpoczniemy od ucieczki z mroźnej planety Hoth, by później wziąć udział w odbiciu zamrożonego w karbonicie Hana Solo, a nawet zaangażujemy się w kradzież planów budowy nowej Gwiazdy Śmierci. Jak wspominałem, silnym akcentem będzie ratowanie skóry Luka – na którego głowę polować będzie złowroga organizacja Black Sun. Generalnie, nie wdając się w szczegóły, mamy do czynienia z naprawdę porządną opowieścią, dobrą narracją i autentycznie wciągającą, ciężką atmosferą.
Mocna fabuła stanowiła oczywiście trzon całej produkcji, ale o jej finalnej jakości przesądzał bardzo ciekawy, unikalny wręcz gameplay. Mamy do czynienia z grą akcji TPP/FPP (możemy wybierać pomiędzy tymi dwoma widokami), co jednak ciekawe, LucasArts przygotowało dla graczy kilka różnorodnych typów rozgrywki. I tak, w pierwszej misji, siądziemy za sterami pamiętnych statków śnieżnych, próbując powstrzymać najazd rozwścieczonego imperium. W tym celu nie tylko ostrzelamy oponentów z naszych dział laserowych, ale również zarzucimy harpuny na wielkie machiny typu AT-AT. Potem, dla odmiany, przejmiemy już bezpośrednią kontrolę nad Dashem, przemierzymy kolejne poziomy bazy rebeliantów i ostrzelamy całą masę szturmowców. Na tym nie koniec, bo im dalej, tym lepiej. W przestrzeni kosmicznej zasiądziemy za sterami naszego statku, Outridera (podobnego do Sokoła Millenium), zarówno przejmując nad nim bezpośrednią kontrolę, jak i skupiając się tylko i wyłącznie na operowaniu samymi działkami. Finalnie, pośmigamy nawet na kojarzonych z Powrotem Jedi „motorkach”, co również gwarantuje ciekawą odskocznię od dotychczasowych misji. Shadows of the Empire to duża różnorodność, czego nie można nie docenić nawet dzisiaj.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler