RetroStrefa - Metal Gear 2: Solid Snake


guy_fawkes @ 11:26 17.04.2014
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk


To ostatnie powinno już zaświecić odpowiednią lampkę w umyśle każdego, kto przeszedł pamiętny Metal Gear Solid. Im dalej w las, tym więcej drzew: okazuje się, że Kojima nie wymyślał na nowo prochu, lecz przeniósł w trzeci wymiar od groma ciekawszych motywów z MG2 (oraz MG1). Klucz zmieniający kształt pod wpływem temperatury? Walka ze śmigłowcem? Tajemniczy Ninja? Kobieca wtyczka? Rodzące się uczucie do dziewoi? Wspólna ucieczka? Dramatyczna wspinaczka po schodach na szczyt wieży? Wspólnych mianowników jest wręcz bez liku; ba – cała baza to taki wzorzec dla Shadow Moses (to samo można powiedzieć o Outer Heaven…). Tym samym znajomość dwuwymiarowych odsłon mocno rzutuje na postrzeganie tych „nowożytnych”, choć da się obronić Kojimę – w końcu MGS-y użyły ogromnych, metaforycznych koparek, by pogłębić dyskusję nad wyższymi wartościami, która w Metal Gearach dopiero kiełkowała. Nie umniejsza to jednak wielkości sequela, przynoszącego sensowne tło fabularne – światowy kryzys naftowy i ratunek w postaci odkrytego przez pewnego naukowca mikroba syntezującego ropę, a to wszystko w atmosferze redukcji atomowego arsenału przez mocarstwa. Już iście filmowa czołówka z kapitalną muzyką przygotowywała gracza na coś niesamowitego, w tym oczywiście zwroty akcji i burzenie czwartej ściany, tak lubiane przez japońskiego wizjonera. A jakby tego jeszcze było mało, spodziewalibyście się scenki po napisach końcowych w 24-letniej grze…?



„Dwójka” wniosła również wiele usprawnień w sferze rozgrywki. Okazała się trudniejsza od pierwowzoru – teraz alarm nie dotyczył tylko tego fragmentu lokacji, w którym go wzbudzono, lecz całości. Ogólnie było trudniej, Snake łatwiej rzucał się w oczy strażnikom (i w uszy, bowiem zaimplementowano różne podłoża generujące hałas), co kładło większy nacisk na skradanie. Finezja procentowała oszczędnością zdrowia i amunicji, a zachowanie ciszy umożliwiała szeroka gama kryjówek – dało się jak zwykle używać kartonu, ale też kryć za skrzyniami, w szybach wentylacyjnych, pod stołami itd., gdzie czekały także cenne zasoby. Te już nie respawnowały się od razu po przejściu dalej, a dopiero po loadingu. Swoją drogą ekrany ładowania pozwalały podziwiać – a raczej krytykować – logotyp FOXHOUND, czyli elitarnej formacji, do której należeli m.in. Solid Snake i Gray Fox. Lis o rozdziawionym pysku trzymający pistolet maszynowy wyglądał dość komicznie i całe szczęście, że później ów emblemat uległ zmianie na poważniejszy. Do samego interfejsu dodano wreszcie radar (naturalnie podatny na zakłócenia) i mini-mapę, by jeszcze dokładniej planować kolejne posunięcia. Poza tym pojawiły się nowe przedmioty, w tym nawet takie cuda, jak… sowa. Żywa. Kto grał, ten wie, o co z nią chodzi.

W MG2 pojawia się polski akcent - jedna z postaci odnosi się z podziwem do postawy naszych przodków podczas II wojny światowej. Co ciekawe, niedawno Metal Gear i orzełek znalazły ponownie wspólny mianownik: Hideo Kojima na swoim Twitterze napisał, że wybiera się do kina na najnowszy film o Lechu Wałęsie. Jakby tego było jeszcze mało, Japończyk lubi twórczość Andrzeja Wajdy, a podczas prac nad Metal Gear Solid inspirował się m.in. jego "Kanałem".


A kto nie, ten jak najbardziej powinien Solid Snake’a i „jedynkę” nadrobić. Znajdziecie je oczywiście w Metal Gear Solid 3: Subsistence, Metal Gear Solid HD Collection albo Metal Gear Solid: The Legacy Collection (naturalnie w zaktualizowanej wersji z dodanym poziomem trudności „Easy” i trybem „Boss Survival”). Szlagier z MSX2 trafił też na telefony i Nintendowskie Virtual Console. Moim zdaniem lepiej znać konfrontację obu Snake’ów z autopsji, niż z krótkich streszczeń, w żaden sposób nie oddających czaru i wielkości dwuwymiarowych „Metal Gearów”. Klasyka do setnej potęgi.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?