RetroStrefa - Call of Duty


guy_fawkes @ 19:14 09.01.2014
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Gdybym mógł się cofnąć w czasie o ponad dekadę i miał nieco grosza, kupiłbym prawa do marki Call of Duty, by dziś pływać w dolarach niczym Sknerus McKwacz. Wtedy jeszcze raczej nikt nie spodziewał się, że osadzony w II wojnie światowej FPS, stworzony ręką ludzi odpowiedzialnych za Medal of Honor: Allied Assault, dorobi się tylu części i wynikami sprzedaży przebije hollywoodzkie blockbustery.

Gdybym mógł się cofnąć w czasie o ponad dekadę i miał nieco grosza, kupiłbym prawa do marki Call of Duty, by dziś pływać w dolarach niczym Sknerus McKwacz. Wtedy jeszcze raczej nikt nie spodziewał się, że osadzony w II wojnie światowej FPS, stworzony ręką ludzi odpowiedzialnych za Medal of Honor: Allied Assault, dorobi się tylu części i wynikami sprzedaży przebije hollywoodzkie blockbustery. Cóż - CoD był po prostu rewelacyjnym shooterem w wojennych klimatach, mającym własną tożsamość.



Imponowało przede wszystkim tempo akcji – wyższe, niż Medal of Honor, choć i ten miał kilka zrywów, w tym pamiętny desant na plaży Omaha. Czuło się, że to wojna niemal pełną gębą, gdyż wcielaliśmy się w normalnych żołnierzy wykonujących typowe zadania – wysadzanie wrogich dział, czołgów, zajmowanie oraz obrona konkretnych, strategicznych punktów, czasem małe przebieranki. Wierzcie mi, nie bez kozery wszędzie walały się zapasy apteczek. Po szkoleniu obejmującym obsługę broni zaczynaliśmy dość spokojnie, od przygotowania gruntu pod inwazję Aliantów w Normandii. Akurat w tym aspekcie role się odwróciły – to MoH dzierżył pałeczkę w kwestii oddania piekła na polu bitwy, natomiast Call of Duty skupiło się na sprawieniu, by wysiłek żołnierzy usiłujących przeżyć atak nie poszedł na marne. To również stanowiło rezultat przyjętego przez scenarzystów punktu zaczepienia – startowaliśmy właśnie od operacji Overlord, czyli punktu zwrotnego w II wojnie światowej. Allied Assault co prawda dość szybko posłało tam gracza, ale CoD wolał poczekać; zresztą w nim walczyło się o każdą uliczkę, każdą polanę i każdy dom.



Graczy łatwo kupiło także nader realistyczne ukazanie pola walki – protagoniście towarzyszyli kompani, a dowódcy mieli swój rozpoznawalny charakter, co stało w opozycji do nader bezpłciowego pod tym względem AA. Nie brakowało iście filmowych scen, kiedy to jakiś wojak sparaliżowany całkowicie ludzkim strachem przed śmiercią trzęsie portkami, bądź też inny ładuje się pod wrogi ostrzał, byle tylko wydostać rannego kolegę. Sporo dobrego wprowadziły również z pozoru drobne detale – możliwość położenia się i czołgania oraz używania przyrządów celowniczych zamontowanych na broni, czego zdecydowanie brakowało w MoH-u (oczywiście nie mam na myśli lunet snajperskich). Ochoczo korzystał z tego nieprzyjaciel, w ten sposób zapewniając sobie dodatkową skuteczność i ochronę, bowiem łatwo nie było – wtedy jeszcze należało kontrolować pasek zdrowia i szukać cennych apteczek. Fantastycznym patentem okazał się również podział na 3 kampanie: amerykańską, brytyjską i rosyjską – w każdej wskakiwało się w buty wojaka danej narodowości. Generalnie dał się zauważyć pewien podział obowiązków: Jankesi byli chłopcami od czarnej roboty, herbaciarze trudnili się operacjami specjalnymi, zaś dzieci Matuszki Rosji po prostu walczyły w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. To właśnie ich kampania dostarczała najmocniejszych przeżyć, mocno nawiązując do filmowego Wroga u bram i potwierdzając to, co znamy z kart podręczników.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosIgI123   @   21:02, 09.01.2014
Poziom w Stalingradzie to naprawdę mistrzostwo, Omaha z MoH to przy tym nic. Poza tym jest to według mnie gra lepsza od CoD'a 2, jakoś misje były w tej części znacznie ciekawsze.
0 kudospiotrecki80   @   22:00, 09.01.2014
Cytat: IgI123
Poziom w Stalingradzie to naprawdę mistrzostwo.


Dokładnie, jeden dostał magazynek a drugi karabin. Już wtedy komuna miała braki magazynowe Dumny I NKWD z tyłu strzelające do maruderów lub dezerterów. Na lekcji historii dzieci powinny grać w tą gre Dumny
0 kudosFox46   @   22:33, 09.01.2014
Ale i tak najlepsza gra o II woj światowej to Brothers in Arms: Hell Highway.
Pomyśleć że od tej gry zaczęło się robienie tasiemców i nowych odsłon co roku. COD i zaraz po nim MW1 to jedyny CODY jakie mam i miło wspominam. Dalej było tylko jak zły koszmar, z którego niestety nie można się wybudzić bo wciąż trwa.
0 kudosroxa175   @   18:23, 10.01.2014
Bardzo fajna gra, grało się kiedyś w szkole, oj grało. Szczęśliwy
0 kudoswisniaboss   @   18:58, 10.01.2014
Stare dzieje Uśmiech Spoko tytuł, kto nie grał musi zagrać ;)
0 kudosAndziorka   @   18:59, 10.01.2014
Grało się grało i chociaż średnio przepadam za tym gatunkiem gier - ta była wciągająca i spędziłam przy niej trochę czasu. Uśmiech
Dodaj Odpowiedź