RetroStrefa - Star Trek Voyager: Elite Force


guy_fawkes @ 16:44 19.12.2013
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk



W trakcie samych misji trafiały się momenty, gdzie błyskawiczne działanie mogło kogoś uratować – śmierć kompanów nie wpływała na kształt zakończenia, ale co to za oficer Gwiezdnej Floty, który nie ruszy na ratunek przyjaciołom w potrzebie? Chorąży Alexander (bądź Alexandra, jeśli tego zażyczył sobie gracz na początku) Munro, protagonista, posiadał wszystkie cechy bohatera i z pewnością byłby cennym wzmocnieniem załogi, gdyby rzeczywiście istniał – tymczasem on i większość członków Hazard Team pojawiła się wyłącznie w grach z serii. Wyjątkiem był m.in. Chell – znany z serialu Bolianin, były Maquis – bojaźliwy, lecz mimo wszystko wypełniający swoje obowiązki. Szkoda tylko, że znane postaci zamiast grać, niczym w serialu, bardziej deklamowały swoje kwestie. W przypadku beznamiętnego Tuvoka jest to zrozumiałe, ale sarkastyczny Doktor sprawiał wrażenie swego odpowiednika z USS Equinox, a nie siebie. Sam, jako fan Star Treka, w skórze Munro czułem się nieco wyobcowany, choć to akurat zasługa sugestywnie oddanej przepaści w łańcuchu dowodzenia – chorąży tylko wypełnia rozkazy i jeśli już zapraszano go na naradę starszych oficerów, to jedynie z grzeczności. Gdybym miał się czepiać dodałbym jeszcze, że Neelix’owi urosło się o kilkanaście centymetrów, ale takie rzeczy dostrzegli tylko zagorzali trekkerzy.

W jednym z odcinków 2. sezonu ma miejsce wypadek podczas teleportacji - Tuvok zostaje połączony z innym członkiem załogi, Neelix'em, tworząc nową osobę - wypadkową ich charakterów oraz wyglądu.


Sytuację nieco pogarszał użyty silnik – id Tech 3 to kawał solidnego kodu, lecz Raven Software nie do końca oszlifowało ten diament – lokacje (poza statkiem całkowicie liniowe) i efekty świetlne wyglądały znakomicie, ale nie można tego powiedzieć o modelach postaci. The Fallen, korzystające z konkurencyjnego Unreal Engine, robił to znacznie lepiej. Tutaj natomiast bohaterowie cierpieli na kanciastość i niemal wszyscy przypominali androida z brytyjskiego sitcomu Czerwony Karzeł. Co prawda dało się ich bez problemu rozpoznać, ale niektórzy ucierpieli szczególnie mocno, jak Tuvok, niemal przerobiony na… Tuvix’a.■ Poza tym nie sposób było uciec od wrażenia, że pod Star Trekową scenerią siedzi trzeci Quake, bowiem właściwa akcja opierała się już na sakramencko prostej konstrukcji: zespawnować masę tałatajstwa i rzucić hurmem na gracza, bez żadnych ceregieli. Nawet przeciwnicy posądzani o szczątkowy intelekt występowali jedynie w roli stadnie pędzonego bydła rzeźnego. Nie korzystało się z trikorderów celem szukania częstotliwości modulacji osłon i dostosowywania fazera – tu dusiło się spust niczym w Serious Samie, od biedy czasami rozwiązując banalną zagadkę. Co prawda stalinowskie podejście do wojny głównego złego tłumaczy ten kretynizm, ale przedstawiciele gatunku 8472, postrach Borga, zapomnieli totalnie o swoich psionicznych mocach na rzecz kretyńskiego szarżowania. Tyle dobrego, że przynajmniej drony zachowywały się zgodnie z kanonem.



Niestety, nie stanowiły wyzwania. Moment… jak to? Przeciwnik w momencie adoptujący się do używanej broni nie jest wyzwaniem…? Tak moi drodzy, bowiem dostaliśmy do ręki skuteczną kosiarkę na tych wypchanych wszczepami posiadaczy ziemistej cery. Ogólnie pukawek było sporo, ale tylko fazer i karabin wyglądały znajomo. Amunicji nie brakowało, nawet pomimo faktu, że kilka broni potrafiło korzystać z jednej. W całej kampanii na normalnym poziomie trudności dało się wytypować ze 3 momenty, kiedy rzeczywiście ważyły się losy Munro. Także Hirogeni (poza jednym, występującym w roli bossa) zawodzili na całej linii. Ze zbyt dużym przymrużeniem oka potraktowano też holodekowe symulacje – co prawda wytłumaczono je gustem autora (Toma Parisa, wielbiciela fikcyjnych historyjek), ale eksterminowanie średniowiecznych rycerzy futurystycznym żelastwem, jakkolwiek dające wrażenie potęgi, niezbyt sprawdzało się w roli taktycznego przygotowania.

Sprawdź także:

Star Trek Voyager: Elite Force

Premiera: 20 września 2000
PC, PS2

Star Trek Voyager: Elite Force to produkcja autorstwa Raven Software oparta na motywach telewizyjnego serialu Star Trek: Voyager, w którym tytułowy statek Gwiezdnej Floty...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?