Miejska dysputa - czy The Walking Dead zasługuje na miano gry roku?
Materdea: Odnosząc się jeszcze na moment do definicji przygodówki. Można stawiać przed tym gatunkiem różnorakie wymagania, które pomogą (zaznaczam - pomogą) zaszufladkować dany tytuł, ale de facto dzisiaj wszystko się tak sprytnie zatarło, że nie ma już klasycznego wyznacznika. cRPG z elementami akcji, strategia z sekwencjami znanymi z FPS-ów etc. etc. Zatrzęsienie wymieszanych gatunków uderza w nas na każdym kroku - i to świetna sprawa! Nic tak szybko nie zabija, jak rutyna i monotonia. Mimo wszystko pewne granice pozostają i chciał czy nie chciał, wprawne oko (i poniekąd doświadczone) je wykryje. Stąd pewne przywary do tego, czy The Walking Dead mogę nazwać przygodówką.
Też nie chcę jednocześnie całkowicie stawać kołkiem w gardle twórcom i na siłę krytykować ich dzieło. Żywe Trupy były - w swojej kategorii - relatywnie dobre, aczkolwiek zdarzały się fragmenty nużące i przewidywalne. To coś działa na zasadzie, jak oglądasz dużo filmów i znasz niektóre zagrywki producentów (jeśli już wywołaliśmy Matriksa do tablicy), po godzince jesteś w stanie - prawie idealnie - przewidzieć, co szykują dla ciebie projektanci. Bez zbędnego ściemniania powiem, że śmierć głównego bohatera dosyć często przewijała się w mojej głowie, a infekcja ręki tylko te przypuszczenia potwierdziła.
To skutecznie pozbawiło mnie jakiejkolwiek wczuwki i - nie daj Bóg - smutku po odejściu Leo. Jakkolwiek by jego przemowa końcowa nie była wzruszająca, to tak czy siak nie spowodowałaby u mnie żadnego odruchu czułości. Być może w którymś momencie uświadomiłem sobie, że to tylko wirtualne postacie, że po czwartym epizodzie doznałem lekkiego przesytu dramatycznych chwil, momentów rozpaczy i, że koniec końców, oberwie się każdemu. Naprawdę, ktokolwiek wierzył, że rodzice Cleo będą żywi?
Dirian: TWD nie jest grą idealną i z tym muszę się zgodzić, ale takich produkcji przecież nie ma. Każdy, nawet najlepszy tytuł, ma pełno pozytywnych cech, ale nie może brakować w nim wad. Wspominacie o nudniejszych momentach, o kopiowaniu pomysłów. Okej, ale co można wymyślić świeżego w gatunku przygodówki (bo tak, to jest przygodówka)?
Elementy gameplayu Telltale uprościło do minimum, co jest jednym z ogromnych plusów The Walking Dead. Pozwalającym przyciągnąć do ekranów nawet te osoby, które na co dzień stronią od grania, ludzi szerokim łukiem omijających dzieła ze wspomnianego gatunku. Zamiast monotonnego poszukiwania na ekranie "elementów-kluczy", jakim częstuje nas wiele innych produkcji przygodowych, mamy całkiem angażujące sekwencje zręcznościowe, z którymi poradzi sobie nawet ktoś, kto pierwszy raz widzi na oczy pada. Może i jest to samograj, ale czy w tym leży problem? Czy każda gra musi wymagać od nas łamania palców i gorączkowania się, że utknęliśmy na którymś z etapów? Wyniki sprzedaży Żywych Trupów wybitnie pokazują, że taka forma rozgrywki przemawia do ogromnej ilości graczy, a twórcy doskonale trafili w ich gusta.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler