Miejska dysputa - czy The Walking Dead zasługuje na miano gry roku?
Lucas-AT: Nie mogę się zgodzić z tym, że na ekranie nic się nie dzieje. Wzorem komiksu, scenariusz zaskakuje na każdym kroku - i nie chodzi tu o śmierć któregoś z bohaterów (czasami rzeczywiście wiadomo, który zginie), tylko o pojedyncze, nieważne (z pozoru) sceny. To, co najbardziej mnie trzymało przy tej opowieści, to świadomość, że za chwilę może zdarzyć się coś, co mną wstrząśnie i zmusi do refleksji. Nawet sytuacja, w której Lee znajduje grób małego, zdechłego pieska i zaczyna kopać, zapisała się w mojej pamięci. A chłopiec zamknięty sam na strychu, który umarł z głodu i stał się zombie? To było przewidywalne? Siedziałem wówczas jak wryty przed telewizorem. Widok umierającego syna Kennego po ugryzieniu? Moment, w którym Lee traci rękę?
O finalnej scenie już nie wspomnę, bo ta mnie po prostu zahipnotyzowała. Poszedłeś wtedy na herbatę? Przegapiłeś wiele. Ślad zostawiony w moim umyśle po ukończeniu gry to obraz świata postapokaliptycznego, gdzie ludzkie cierpienie, samotność, utrata bliskich osób, poczucie zagrożenia i tęsknota towarzyszą nam, gdy budzimy się ze snu. To nie nabijanie statystyk, leveli i upgrade uzbrojenia, tylko przeżycie historii.
Fahrenheit swego czasu także otrzymał wiele wyróżnień, w tym tytuły gry roku, najlepszej gry przygodowej, najlepszej fabuły i najbardziej innowacyjnej gry. Kłaniają się między innymi nagrody rozdane podczas Game Convention, E3 Game Critics Awards, Golden Joystick Awards i Develop Excellence Award w 2005 roku. Zadajcie sobie jednak pytanie, dlaczego Fahrenheit jest ciągle wspominany? Czemu to robicie? Gdyby był tytułem nieudanym to byście napisali to samo? Raczej nie.
The Walking Dead jest oparte na komiksie, ale pożyczono z niego tylko uniwersum umarlaków - historia jest zupełnie inna. To więc świeży chleb wyjęty prosto z pieca. Chwała za to, że gra oddziałuje w taki sam sposób, jak dzieło Roberta Kirkmana. Mówi się, że oryginału nie da się skopiować, bo autor jest tylko jeden, ale w tym przypadku to się udało.
Bigboy177: Historia może być angażująca, może być ciekawa, intrygująca i trzymać przy ekranie. Może też jakieś emocje wywoływać, ale nadal nie jestem w stanie pojąć dlaczego robi się z TWD coś tak unikatowego, skoro właśnie problem tkwi w tym, że nie jest unikatowe. Cała sytuacja przypomina mi Mandarynę i jej hit "Here I go again", kawałek nie jej autorstwa, a ludzie wychwalali w niebiosa, jakie to wspaniałe nie jest, jaka kompozycja muzyczna itd.
The Walking Dead kopiuje elementy z innych dzieł i, według mnie, nie zasługuje na aż tak ogromne pochwały, jakich się doczekało. To jak druga i trzecia część Matrixa - były w porządku, ale czy ja wiem, czy stanowiły takie odkrycie, jak "jedynka"? Co jesteś mi w stanie rzucić w kierunku tych właśnie argumentów? Coś, co mnie przekona, że ta gra nie była przereklamowana. Była w porządku, ale czy zasłużyła aż na tyle wyróżnień?
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler