Słów kilka o pierwszym epizodzie singlowej kampanii do Arma III - Survive


Materdea @ 13:30 09.11.2013
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Arma III długo czekała na pełnoprawną kampanię fabularną. Na dodatek nie dostała jej w całości.

Arma III długo czekała na pełnoprawną kampanię fabularną. Na dodatek nie dostała jej w całości. Twórcy chcieli maksymalnie skupić się na tym elemencie i nie dość, że postanowili opracowywać konkretnego singla dłużej, i przez to spóźnić się na premierę tytułu, to podzielili go na części. Niedawno – jako darmowa aktualizacja – ukazał się pierwszy epizod singlowej historii pt. Survive. Produkt sprawdziłem i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że na ten moment – gdyby Survive ukazało się 12 września – wystawiłbym pełnej wersji gry całe 8 punktów na 10 możliwych!


Pieszo nocą - prezentacja nocnych warunków w Armie III wykonana przez kolegów z MGTV.


Wracając jednak do tu i teraz, dzieło Czechów jest specyficzne. Inaczej podchodzi bowiem do tematu wojny oraz pola walki. Survive jest doskonałym dowodem na to, że, tworząc fabułę na potrzeby kampanii dla pojedynczego gracza, nie trzeba się ograniczać do 5 przebajerowanych scen na 5 minut zabawy tak, jak robi to wiele dzisiejszych reprezentantów „wojennych FPS-ów”.

Przedstawiona w grze historia ukazuje losy żołnierzy NATO, wycofujących się z zespołu wysp Altis & Stratis. Podczas rutynowego, prawie zakończonego, patrolu, niefortunnie trafiają w sam środek inwazji na Stratis, która całkowicie niszczy ich plany. Zamiast wracać do domu rozpoczynają walkę o przetrwanie i próbę ucieczki z ogarniętego wojną archipelagu. Po wskoczeniu do zabawy wcielamy się w postać Bena Kerry’ego, jednego z pechowych wojaków, próbującego przeżyć w tych jakże nieprzyjaznych warunkach.



Właśnie to odróżnia projekt Bohemia Interactive od wielu współczesnych przedstawicieli gatunku. Deweloperzy wiedzieli, że kreowanie protagonisty na bohatera nie ma większego sensu. Nie chcieli mnóstwa eksplozji, nadludzkich wyczynów oraz innych, niepotrzebnych, udziwnień. Odwrócili więc koncepcję, stawiając naszych przeciwników w uprzywilejowanej pozycji. My zaś, w towarzystwie resztek rozbitych oddziałów, walczymy o przetrwanie. Tematyka jak najbardziej trafiona i niesamowicie pasująca do stylu gry!

Nie ma nawet tutorialu, co pogłębia klimat. Zamiast serwowania nam jakiegokolwiek samouczka, program rzuca nas natychmiast na głęboką wodę. Jeśli zatem nie wyuczyliście się odpowiednio wcześnie klawiszologii, albo nie graliście w zwykłe tryby Arma III, możecie poczuć się naprawdę zagubieni. Mimo to po kilkudziesięciu minutach rozgrywki wszystko staje się jasne i zostaje niczym nieskrępowana zabawa, nie zrażajcie się więc początkowymi niepowodzeniami.



Survive składa się z ośmiu niezależnych do siebie zadań (dosyć liniowych, co należy podkreślić), w których mamy na celu kąsanie przeciwnika. Z racji tego iż zespół sklecony naprędce z innych ocalałych dopiero się formuje i dociera, nie możemy sobie pozwolić na żadne ekstrawaganckie strzelaniny z udziałem helikopterów bojowych. Nie ma też mowy o napadach na wrogie instalacje. Blisko 4 godziny, spędzone z Survive, polegają bardziej na partyzanckich akcjach, czajeniu się w krzakach i ostrożnym podejmowaniu decyzji, wszak braki kadrowe dobitnie dają o sobie znać.

Merytorycznie jest bardzo dobrze, podkreśliłem to już kilka razy. A jak wygląda sytuacja od strony technicznej? Od premiery podstawowej wersji gry minęły już prawie dwa miesiące, co pozwoliło deweloperom załatać poważniejsze błędy oraz te nieco mniejszego kalibru. Kulejący PhysX w końcu działa jak należy, zaś bugi czy glitche graficzne odeszły w zapomnienie. Jeśli po kilkunastu godzinach intensywnego grania, daliście sobie – tak jak ja – odrobinę przerwy i przysiedliście do Arma III dopiero przy okazji wypuszczenia pierwszego epizodu singlowej kampanii, na nowo odkryjecie fascynujący śródziemnomorski charakter wyspy Stratis! Jej niepowtarzalny klimat i uczucie bycia maleńkim trybikiem w całej wojennej machinie. Nieziemsko spodobał mi się pomysł Bohemia Interactive, wedle którego to oponenci stanowią dominującą stronę konfliktu. Nasz obóz, zamiast uczestniczyć w samobójczych atakach, musi przyczaić się w spokojnym miejscu, ustalić plan działania, dobrze podsumować własne siły i dopiero wtedy uderzyć. Inaczej śmierć gwarantowana.



Survive śmiało mogę nazwać nową jakością podstawowej Army. Z fabularyzowanymi misjami nie wiązałem zbyt dużych nadziei, a tu proszę – jak najbardziej pozytywne zaskoczenie. Kolejne rozszerzenie pt. „Adept” stawia mnie w niezręcznej roli fana, oczekującego zabawy na poziomie przynajmniej takim, jaki już został zaprezentowany. Wierzę w Czechów, że zarówno Adept, jak i ostatnia część – Win – okażą się godne pierwszej odsłony!

Sprawdź także:

Arma III

Premiera: 12 września 2013
PC

Czeska firma Bohemia Interactive Studio przedstawia trzecią część serii Arma, dedykowaną tylko komputerom osobistym.Arma III oferuje trzy tryby gry: kampanię dla pojedync...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosdabi132   @   15:10, 09.11.2013
Bardzo dobrze, że twórcy cały czas pracują nad udoskonaleniem gry i ją rozwijają. Co do liniowości podobnie było w Arma II gdzie w pierwszych dwóch czy trzech misjach mieliśmy wyznaczane co po kolei robić. Samouczka nie ma, ale są podpowiedzi np jak nakierować atak moździerzowy, lub co się stanie, gdy nasz bohater nie przystanie na chwilę żeby złapać oddech. Myślę, że w następnej części kampanii nie będziemy jeszcze dowodzić własnym oddziałem chyba, że gdzieś pod koniec. Ciekawi mnie tylko czy będziemy mogli rekrutować/produkować własnych żołnierzy tak jak to było w drugiej części, to mi się najbardziej podobało.