RetroStrefa - Sam & Max: Hit the Road


Zidan @ 19:06 19.09.2013

Jakiś czas temu w naszej RetroStrefie, wspominając jedną z gier z cyklu Star Wars, ubolewałem nad likwidacją LucasArts - studia, co by nie mówić - kultowego, które z pewnością pozostanie w naszych cyfrowych sercach po absolutne „wsze czasy”.

Jakiś czas temu w naszej RetroStrefie, wspominając jedną z gier z cyklu Star Wars, ubolewałem nad likwidacją LucasArts - studia, co by nie mówić - kultowego, które z pewnością pozostanie w naszych cyfrowych sercach po absolutne „wsze czasy”. I już parę tygodni temu pomyślałem, że trzeba będzie poświęcić tejże firmie nieco więcej miejsca. I to nie tylko pod kątem gier osadzonych w realiach Gwiezdnych Wojen. W końcu studio nieco błędnie kojarzone jest wyłącznie z grami osadzonymi w tymże uniwersum, a przecież LucasArts w niemałym stopniu przyczyniło się do rozwoju gier przygodowych typu point&click. I o tym dzisiaj napiszemy. Pamiętacie jeszcze Sam & Max: Hit the Road?



W sumie sam tytuł z pewnością możecie kojarzyć, chociażby dlatego, że parę lat temu panowie z Telltale Games zabrali się za produkcję jego nowych, solidnych edycji. My sięgamy jednak aż do roku 1993, kiedy producentem gry było właśnie LucasArts (swoją drogą, w tym samym roku miała miejsce premiera innej arcy-genialnej przygodówki ze stajni Lucasa, pt. Day of the Tentacle – kiedyś już o niej pisaliśmy w naszej RetroStrefie). Ale po kolei: jak sugerowałem we wstępie, mieliśmy do czynienia z klasyczną (obecnie) przygodówką typu point&click, i jak też można wywnioskować na podstawie screenów – z przygodówką osadzoną w luźnej, „jajcarskiej” oprawie. Głównymi bohaterami są dwaj przesympatyczni detektywi, o bardzo oryginalnej fizjonomii: jeden jest humanoidalnym, przyjaźnie (ale i poważnie) wyglądającym psem (to jest właśnie Sam), zaś drugi z nich – Max – do złudzenia przypomina dwunożnego królika; dodatkowo królika o wiele bardziej humorzastego niż jego „pieski” kolega (choć słowo „nadpobudliwy” lepiej tu pasuje). Ale mimo znaczących różnic, dwójka ta nadzwyczaj dobrze się dogaduje i wspólnie potrafi zaradzić nawet „najcięższym” zagadkom kryminalnym. A, oczywiście, w Hit the Road właśnie jednej z takich łamigłówek będziemy musieli sprostać.

Od razu słowem wyjaśnienia – postać Sama i Maxa nie jest, jak mogłoby się wydawać, pomysłem LucasArts. Są to bohaterowie wykreowani przez niejakiego Steve’a Purcella, twórcy komiksu o tym samym tytule, wydawanego począwszy od roku 1987. Warto tu przy okazji zaznaczyć, że w Hit the Road rola Purcella nie ograniczyła się tylko do roli pomysłodawcy. Brał on czynny udział w produkcji gry dbając o to, by była jak najwierniejsza jego wizji komiksu. I współpraca ta wyszła nadzwyczaj owocnie.



Fabuła gry przedstawia się w gruncie rzeczy prosto, ale to nie ona jest tym aspektem, który przesądza o świetnej jakości Hit the Road. Ot nasza dwójka detektywów dostaje zgłoszenie zaginięcia dwójki gwiazd pobliskiego cyrku – niejakich Bruno (Wielkiej Stopy) i Trixie; eleganckiej pani żyrafy – których z entuzjazmem godzi się odnaleźć. Rzecz jasna proste zlecenie w mgnieniu oka przemieni się w o wiele bardziej zawiłą, złożoną (i całkowicie abstrakcyjną) intrygę, z której dzielni detektywi spróbują jakoś wybrnąć. A droga ku temu usłana będzie całkiem trudnymi zagadkami i całą armią fantastycznych gagów.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosroxa175   @   13:34, 21.09.2013
Grałam w jedną z części tej gry i przyznam, że humor w niej jest niesamowity.