RetroStrefa - Metal Gear Solid
Patrząc wstecz i oceniając swoje dotychczasowe życie, człowiek bardzo często zaczyna rozmyślać nad tym kim mógłby być, gdyby jego decyzje okazały się inne. Czy pławiłby się w pieniądzach, a może wręcz przeciwnie i przymierałby głodem? Może jego życie byłoby związane ze srebrnym ekranem, a może walczyłby teraz na froncie Afganistanu? Jedna decyzja, z pozoru nieistotna, może zaważyć o całym życiu i tym, kim się stanie. Jeżeli Hideo Kojima kiedykolwiek zastanawiał się nad swoimi wyborami, powinien przestać. Jego postanowienie o dołączeniu do przemysłu gier było jednym z najlepszych, jakie mógł podjąć. Zwłaszcza dla graczy.
Wojna się zmieniła
Ojciec serii Metal Gear Solid w pewnym momencie swojego życia pragnął zostać reżyserem filmowym. Biorąc pod uwagę jego wielką miłość do kinematografii, zwłaszcza z gatunku sci-fi, takie postanowienie jest w zupełności zrozumiałe. Choć wybrał odmienną drogę, jego dzieła są istną kopalnią nawiązań i zapożyczeń z najróżniejszych filmów i nie inaczej jest w przypadku Metal Gear Solid. Już sama czołówka jest iście filmowa, a uważny gracz bez trudu rozpozna liczne referencje do filmów Stanleya Kubricka, jak 2001: Odyseja Kosmiczna czy Full Metal Jacket, ale i miłośnicy Davida Lyncha oraz jego obrazu Blue Velvet nie powinni być zawiedzeni. Nawet starsi wiekiem pamiętający czasy MSX2 poczują się znajomo, widząc wiele scen będących niemal żywcem przeniesionych z Metal Gear i Metal Gear 2: Solid Snake. Jednakże opus magnum Kojimy zachwyciło czymś więcej niż tylko nawiązaniami.
Metal Gear Solid pierwotnie ukazało się na pierwsze PlayStation w roku 1998 i dwa lata później w wersji na komputery osobiste. Użytkownicy Nintendo Gamecube mogli się cieszyć remake'iem produkcji wydanym w 2004 roku, jednakże jego tworzeniem zajęło się studio Silicon Knights znane chociażby z Too Human czy Blood Omen: Legacy of Kain. |
Nie potrafię zliczyć, ile razy dane mi było wcielić się w postać legendarną, nieustraszonego wojownika, którego czyny sławione są nawet długo po jego śmierci. Żołnierza doskonałego, obrońcę uciśnionych, zbawcę ludzkości. Czy aby na pewno te wszystkie tytuły są zasłużone? Na to pytanie stara się odpowiedzieć historia przedstawiona w Metal Gear Solid. Główny bohater, Solid Snake, mimo iż z początku wydaje się być takim właśnie wyidealizowanym herosem, bardzo szybko okazuje się postacią znacznie bardziej złożoną. W miarę poznawania skrawków jego przeszłości, coraz bardziej przedstawia się jako osoba kompletnie wyprana z uczuć, samotna oraz kierująca się tylko wytycznymi ustalonymi przez swoich przełożonych. Zresztą nie tylko protagonista skrywa wiele tajemnic – praktycznie żaden bohater nie jest tutaj jednoznaczny, każdy posiada realne motywacje nim kierujące. Jedni do swoich działań są zmuszani przez osoby trzecie, inni czują silne poczucie obowiązku, a znajdą się i osobniki skrywające skazę w swoim sercu od wczesnego dzieciństwa. Nie ma postaci czarnych, nie ma też białych, istnieją tylko odcienie szarości, a uświadomienie sobie tego jest jedną z największych nagród czekających na graczy tego tytułu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler