Zakończenie BioShock Infinite - przemyślenia
Zakończenie BioShock Infinite jest jednym z najbardziej zakręconych, ale jednocześnie najciekawszych, jakie miałem przyjemność zobaczyć w grze. Dlatego zdecydowałem się przygotować artykuł, w którym spróbuję jakoś przeanalizować co dokładnie się stało, jednocześnie może zachęcę Was do dyskusji. Wszak na pewno coś pominąłem, coś mi umknęło i chciałbym się dowiedzieć jakie jest Wasze spojrzenie na przygodę Bookera i Elizabeth.
Już na wstępie zaznaczam, że jeśli nie przeszliście gry i nie chcecie sobie psuć zabawy, nie czytajcie dalej. Poniższa treść to głównie spoilery, które skutecznie zdradzą finał, a być może zniechęcą Was do dalszej rozgrywki, czego, rzecz jasna, bym nie chciał. Jeszcze raz zatem ostrzegam – wszystko, co jest napisane poniżej, przeznaczone jest dla osób, które już skończyły BioShock Infinite i chciałyby po prostu poszerzyć swoją wiedzę, konfrontując ją z odkryciami innych, w tym moimi.
Na początek, najważniejsza sprawa – czyli ogólne założenia. Fabuła w grze przedstawia losy Elizabeth oraz Bookera DeWitta. Booker wyrusza do Columbii, aby znaleźć Elizabeth i sprowadzić ją do Nowego Jorku. Nie wiemy dlaczego konkretnie podjął się tego zadania i kim jest Elizabeth. Pewne jest natomiast to, że nie będzie to standardowa przygoda, a konkretnie zakręcona opowieść. Wreszcie Booker i Elizabeth się poznają i wychodzi, że kobieta ma niezwykły dar – potrafi otwierać wyrwy w czasoprzestrzeni, z pomocą których widzi, jak sądzi, inne światy. W miarę progresji w grze, przez kilka takowych wyrw przechodzimy, a wówczas okazuje się, że są to alternatywne rzeczywistości. Naukowcy już od dawna teoretyzują na temat istnienia innych wszechświatów, których losy toczą się mniej więcej podobnie jak naszego, z różnymi drobnymi, lub istotnymi zmianami, wynikającymi z prostego faktu – wyborów. Te same osoby, w odmiennych warunkach mogą podejmować zróżnicowane decyzje, co w rezultacie sprawia, że ich losy ulegają zmianie. Na tym właśnie oparto koncept BioShock Infinite.
Główni bohaterowie gry to tylko jedna z wielu ich wersji, panoszących się we wszechświecie. Deweloper postanowił ten fakt wykorzystać, a przejścia pomiędzy wszechświatami usytuował w latarniach morskich. W tym momencie nasuwa się skojarzenie z pierwszą i drugą odsłoną BioShock, wszak do Rapture również docieraliśmy poprzez latarnię. Skojarzenie jest jak najbardziej właściwe. Jak się bowiem okazuje, Columbia jest tym samym, co Rapture – miastem, które miało być idyllą, rajem na ziemi dla małej grupy ludzi – swego rodzaju elity. Założycielem Rapture był Andrew Ryan (co ciekawe, główny bohater był jego klonem, a może wersją z alternatywnej rzeczywistości?), za powstanie Columbii odpowiada Zachary Comstock, będący alternatywną wersją Bookera DeWitt (szerzej poniżej). Między dobrą i złą połówką istnieją oczywiście różnice, ale sam fakt, iż mamy do czynienia z tą samą osobą, jest niezwykle intrygujący. Podobieństw pomiędzy obiema lokacjami jest oczywiście znacznie więcej. Weźmy małe siostrzyczki. Czyż nie przypominają one Elizabeth? Dziewczynki, podobnie, jak młoda kobieta były wykorzystywane – można rzec – stanowiły siłę napędową społeczeństwa. Mamy też plazmidy w Rapture, a w Columbii Vigory – naprawdę widać, że oba miejsca są ze sobą ściśle powiązane, niemniej nie będę się wdawał w szczegóły, albowiem planujemy jeszcze artykuł i trochę wcinam się w jego tematykę.
Wracając do samego zakończenia BioShock Infinite, Booker, główny bohater przez cały czas brnie do celu (odzyskania Elizabeth) tak naprawdę nie zdradzając dlaczego. Nie wiemy co go napędza. Czy dostanie jakąś sowitą nagrodę, czy może jest coś komuś winny. Finalnie okazuje się, że siłą sprawczą są dwie rzeczy. Po pierwsze, DeWitt ma ogromny dług spowodowany uzależnieniem od hazardu. Po drugie, Elizabeth jest jego córką. Mimo że w pewnym momencie wątku fabularnego wygląda to tak, jakby była córką Comstocka, w rzeczywistości prorok jest impotentem, a co za tym idzie, nie może począć własnego potomka. Postanawia otworzyć wyrwę w czasoprzestrzeni i zabrać dziecko Bookera (Annę), którą ten oddaje właśnie za wspomniane długi hazardowe. Finalnie DeWitt czuje ogromny żal do tego, co zrobił i zmienia zdanie. Biegnie w stronę wyrwy, którą Zachary Comstock wraca „do siebie”, ale nie zdąża odebrać Anny – jedyne, co zostaje po dziewczynce, to mały palec, który traci ona w momencie, gdy wyrwa pomiędzy wszechświatami ulega zamknięciu. Umysł DeWitta w jakiś sposób wypiera te wydarzenia z pamięci, podmieniając to, co się wydarzyło innymi wspomnieniami (a może za taki stan odpowiadają Bliźniaki Lutence?). Tak, czy tak, z pustką w głowie, wyrusza na poszukiwania Elizabeth – całkowicie obcej dla niego osoby, będącej zwykłym zleceniem w jego codziennej pracy: wedle napisu na drzwiach jego biura, facet jest jakiegoś rodzaju detektywem.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler