RetroStrefa - Age of Empires
W dzisiejszym wydaniu RetroStrefy zajmiemy się strategią czasu rzeczywistego, która wyniosła na szczyt ten gatunek i na zawsze zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii gier komputerowych. Panie i panowie, przywitajcie gromkimi brawami Age of Empires!
Skłamałbym nikczemnie, gdybym napisał, że Age of Empires było pierwszą strategią o takim charakterze. Dlaczego zatem to właśnie ten tytuł kojarzymy najbardziej, jeżeli chodzi o budowanie i wojowanie w jednym? Być może odpowiedzią na to pytanie jest perfekcja wykonania, ciekawy pomysł na rozgrywkę i niezgorsza jak na tamte czasy grafika? A może jest nią magnes, który przyciągał na długie godziny do komputera? Nie mnie to oceniać. Miast tego mogę jednak przybliżyć ten znakomity tytuł osobom, które z bliżej niewyjaśnionych przyczyn nie miały okazji w niego zagrać. Wstydźcie się!
Age of Empires było klasycznym przedstawicielem strategii czasu rzeczywistego, w której gracz na bieżąco rozbudowywał swoją bazę, opracowywał technologie i wojował z przeciwnikami. Wszystko działo się jednocześnie, nie było zbyt wiele czasu na skrupulatne planowanie kolejnych ruchów. I być może to właśnie to stanowiło o jakości gry.
Tytuł ukazał się w 1997 roku, dlatego też nie możemy oczekiwać od niego pełnego zautomatyzowania, które towarzyszy dzisiejszym strategiom. Wszystko należało wykonać własnoręcznie, przyczyniając się do tego potężnym klikiem myszką. Zapomnijcie o doradcach, którzy odwalali za nas brudną robotę. Samemu rozkazywaliśmy wieśniakom zbiórkę jabłek, polowanie na bizony, gazele czy połów ryb z brzegu, przy pomocy włóczni. Wędki nie uświadczono z jednego względu – Age of Empires skupiał się na starożytności, poczynając od człowieka prostego, neandertalczyka, aż do momentu wynalezienia i wykorzystania na szeroką skalę żelaza.
Gra była podzielona na cztery technologiczne epoki. Rozgrywkę rozpoczynaliśmy w epoce kamienia łupanego, by w kolejnej z nich wykorzystać proste narzędzia. Trzecia era stawiała nas przed faktem produkcji i wykorzystania brązu, a ostatnia, jak już zresztą wspomniałem, oferowała żelazo, czyli najtrwalszy spośród wymienionych surowców. Wejście do kolejnej epoki związane było z wybudowaniem dwóch budynków danej ery oraz oczywiście uzbieranie odpowiedniej ilości surowców. Sprawiało to, że gracz stał przed dylematem – inwestować w ekonomię, by szybciej posiąść nowe technologie, czy może skupić się na produkcji słabego wojska i nękać przeciwnika? Nie było złotej recepty na sukces, tym bardziej, że w grze występowało aż 12 różnorodnych nacji.
Co prawda różnice między nimi były kosmetyczne i sprowadzały się raczej do pojedynczych jednostek czy zmian w strukturze ekonomii, jednak jak na tamte czasy wynik i tak był zadowalający. Nacje te były podzielone na 4 archetypy, z których się wywodziły. Mieliśmy zatem do czynienia z cywilizacją azjatycką, bliskowschodnią, egipską oraz grecką. Każda z nich posiadała charakterystyczne dla siebie elementy, jak chociażby potężnych wojaków czy niższy koszt rekrutowania siły roboczej (co swoją drogą było przegięciem pozwalającym osiągnąć erę brązu o kilka minut wcześniej od konkurencji).
Age of Empires posiadało jakąś tam fabułę, skupioną wokół wybranej przez nas nacji, jednak nikt nie zwracał na nią większej uwagi. Dużo bardziej absorbująca była natomiast sama rozgrywka, sięgająca swoimi mackami zarówno ekonomię, jak i radosną wojaczkę na dość szeroką skalę (jak na tamte czasy oczywiście). To właśnie duże zróżnicowanie było główną siłą napędową tytułu.
Nie możemy także zapominać o wkładzie, jaki Age of Empires wniósł do współczesnej kultury. To właśnie na kanwie sukcesu tej produkcji zaczęły powstawać inne strategie, celujące w szybkie tempo akcji i potyczki sieciowe. No i przede wszystkim, to właśnie tej grze zawdzięczamy sławetne już „WOLOLO”. Gdyby nie Age of Empires, Internet wyglądałby dzisiaj zupełnie inaczej.
Age of Empires to strategia wybitna, którą nawet dzisiaj z powodzeniem można odpalić i przetestować. Pomimo pewnych archaicznych rozwiązań, nadal posiada w sobie iskrę, która rozpala w nas domorosłego stratega i na długie godziny przykuwa do monitora. Nie sugerujcie się wszelkimi odmianami królującymi w przeglądarkach internetowych – historia serii rozpoczęła się kilkanaście lat temu i nic tego nie zmieni.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler