SkyFall - luźna recenzja okiem bigboy'a


bigboy177 @ 14:14 28.10.2012
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Co by nie mówić, James Bond to jeden z najstarszych bohaterów filmowych, otoczony wręcz kultem i milionami fanów. Wszyscy, nawet najmłodsi amatorzy kina wiedzą kim jest Agent 007, że pracuje dla Królowej Anglii (konkretnie dla agencji MI6) oraz, że uwielbia piękne kobiety, szybkie samochody i niesamowite gadżety.

Co by nie mówić, James Bond to jeden z najstarszych bohaterów filmowych, otoczony wręcz kultem i milionami fanów. Wszyscy, nawet najmłodsi amatorzy kina wiedzą kim jest Agent 007, że pracuje dla Królowej Anglii (konkretnie dla agencji MI6) oraz, że uwielbia piękne kobiety, szybkie samochody i niesamowite gadżety. Tak było od zawsze, tak być powinno… ale wcale nie oznacza, że tak jest nadal. Najnowszy Bond, w mojej opinii, stracił praktycznie cały klimat swoich poprzedników i zamiast być filmem akcji, zamienił się… no właśnie, w co? Na to pytanie odpowiedzi postaram się udzielić poniżej.



Głównym bohaterem Skyfall jest Daniel Craig ( w roli Bonda, rzecz jasna) – jest on siódmym z kolei aktorem, który wciela się w postać Jamesa na srebrnym ekranie. Jego sposób przedstawiania najlepszego agenta królewskiej mości mi osobiście odpowiada. Facet jest naturalny, nie mówi z jakimś dziwacznym, pełnym wyrafinowania akcentem – jest po prostu sobą. Często zdarza mu się oberwać, jest ranny – nie jest super maszyną do zabijania, a prawdziwym człowiekiem. W rezultacie trudno traktować go jako bohatera narodowego (tego z kultu, wielbionego przez fanów), ale z drugiej strony, można też nieco łatwiej się z nim utożsamić.

Seans rozpoczął się od blisko 30-minutowego bloku reklam, co samo w sobie już mnie ostro zirytowało i żałowałem, że kupując bilet nie zapytałem, o której godzinie konkretnie rozpoczyna się sam film, a ile trwa bełkot sponsorów. 5-10 minut można zrozumieć, ale blisko 30, to już delikatnie mówiąc, przesada.

Wracając do samego filmu, początek jest stosunkowo emocjonujący. Standardowo, na starcie obrazu widzimy bowiem pościg. Bond biega po Turcji za jakimś człowiekiem, posiadającym coś niezwykle cennego. Coś, co udało mu się podwędzić z międzynarodowej jednostki MI6. Chwilę później dowiadujemy się, że jest to lista imion i nazwisk, której tajność taka właśnie powinna zostać. Niestety złodziejowi udaje się uciec, a agent królewskiej mości zostaje bardzo ciężko ranny. Reżyser pokazuje całą sprawę nawet w taki sposób, że daje nam do zrozumienia, iż James nie żyje. Wówczas włącza się swego rodzaju teledysk – wstęp do filmu, pochłaniający niepotrzebnie blisko pięć minut czasu. Jeszcze byłbym go w stanie zrozumieć, gdyby Skyfall był klasycznym Bondem, ale niestety tak nie jest.

Po pierwszej akcji pościgu następuje przydługawa sekwencja wymiany słów wszelakich. Oglądamy podczas niej piękne pejzaże, podziwiamy neony w Szanghaju i wysłuchujemy długich, niezwykle nudnych konwersacji, których zadaniem jest nakręcenie wątku fabularnego. Z początku jest całkiem w porządku, albowiem fabuła wydaje się być nieco pogmatwana i ciekawa. Niestety szybko okazuje się, że wcale tak nie jest. Główny złoczyńca, z którym zmierzy się 007 jest człowiekiem nijakim. Brakuje mu wiele do czarnych charakterów sprzed lat. Jest najzwyklejszym w świecie terrorystą i, co gorsze, terrorystą małego kalibru. Nie korzysta z żadnych zaawansowanych technologii, nie posiada pod sobą armii wiernych sługusów, a jedynie garstkę najemników – ogólnie rzecz biorąc, koleś zawiódł mnie na całej linii.



To samo dotyczy samego Bonda. 007 zawsze miał fantastyczne samochody, gdzieś w tle kręcił się wątek miłosny, a podczas kilkugodzinnej projekcji widzieliśmy choćby jeden, czy dwa fajne gadżety. Tym razem rolę tego pierwszego pełni Jaguar XJ (nic wyjątkowego, tak po prawdzie), kochanką jest kobieta do towarzystwa (którą, przy okazji poznajemy w całkowicie niewyjaśnionej sytuacji, nie wnoszącej nic, a nic do głównego wątku fabularnego), a gadżetem jest broń, z której może strzelać tylko Bond oraz radio-lokalizator, wyglądający niczym radiostacja z klocków LEGO. Czekałem na coś naprawdę porywającego… czekałem, czekałem, ale nigdy nie nadeszło.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosJackieR3   @   21:39, 29.10.2012
Cytat: Szymono111
Jak kto woli,ale ja zdecydowanie nie lubię tych prób wskrzeszenia Bonda...

Ale przecież Bond nigdy nie umarł.
0 kudosOlivetum   @   11:17, 01.11.2012
Początkowo czytałem recenzję z lekkim zażenowaniem. Myślałem, że jako fan starych Bondów starasz się ująć co się da z nowego filmu z Nie-Brosnanem. Napisałeś, że samej akcji "jest może 10 minut". Naprawdę tyle jej dostrzegłeś? Ciągłe gadanie i "zlepek pomysłów"? Przepraszam, że tak personalnie, ale być może odrobina skupienia i udało by się dostrzec całość. I żeby nie układać wypowiedzi z samych pytań... Nie rozumiem zarzutu o to, że reżyser "tylko wspomina" o fakcie ujawnienia nazwisk z listy. Rozumiem, że oczekiwałeś sekwencji tortur i rostrzelanie jednego z agentów, to za mało. Opadły mi ręce kiedy napisałeś, że Bardem dał mało porywające przedstawienie. Jedna z najlepszych ról w filmie...
Nie wiem jak komentować, żeby nie wypadło bezczelnie... polecam pozostać przy pisaniu recenzji gier. Do pisaniu o kinie brak trochę warsztatu i wyobraźni.
0 kudosbigboy177   @   12:26, 01.11.2012
@Olivetum - dlatego w tytule jest "luźna recenzja" (polecam czytać ze zrozumieniem i wyobraźnią - wybacz, że tak personalnie) - nie okiem specjalisty w temacie, tylko najzwyklejszego zjadacza chleba. Nie mam się za znawcę, ale skoro Filmweb skrobie "recenzje gier", to uważam, że ja również mogę napisać "recenzję filmu". Z mojej perspektywy, film kiepściutki, skoro Tobie się podobał, bardzo się cieszę - Twoje (podkreślam TWOJE) zdanie, polecam o tym pamiętać.

Samej treści Twojego postu nie zamierzam komentować, choć mam wrażenie, że w ogóle nie przeczytałeś tekstu.
0 kudosgregory16mix   @   13:45, 01.11.2012
Byłem na Skyfall'u w IMAXie i reklam było koło 11 minut. Sam film przypadł mi do gustu, bo w sumie i czasy się zmieniły, to nie wyobrażam sobie AstonMartina w biały dzień z CKM'em na masce. Po prostu szpiedzy działają dyskretniej. Fabuła jak dla mnie ciekawa, ale momentami przewidywalna do bólu. Co to gry aktorskiej to się Big zgadzam, że na poziomie jaki powinna mieć. Jedyne co mnie wkurzyło konkretnie to romans jak by z dupy wzięty i poszukiwanie tego złego charakteru, jak by z liniowej jak Mario gry. Poza tym zadowolony byłem z wydanych pieniędzy.
Oby tylko plotki o następnym Bondzie (czarnoskórym) się nie potwierdziły...
0 kudosJackieR3   @   14:10, 01.11.2012
Cytat: gregory16mix
Oby tylko plotki o następnym Bondzie (czarnoskórym) się nie potwierdziły...

Czyżby John Terry podszył się pod Grega?
0 kudosgregory16mix   @   14:14, 01.11.2012
Kto, co gdzie;) nie.
Po prostu jakiś artykuł ostatnio gdzieś przeczytałem Uśmiech
0 kudosOlivetum   @   16:07, 01.11.2012
Po pierwsze, przyznaję, że sformułowanie "przepraszam, że tak personalnie" było niepotrzebne z mojej strony.
Dopisek "luźna" nadal daje mi możliwość skomentowania recenzji. Rozumiem: subiektywne odczucia, osobista ocena... Jestem w stanie też do pewnego stopnia "złapać" Twój sposób odbioru całości. Chciałem wytknąć jednak część rzeczy które mnie zirytowały w Twoim poście. Sposób wypowiedzi o filmie - uogólnienie (jak z tymi 10 minutami). Zarzut o prowadzenie fabuły. Komentarz o grze aktorskiej (Bardem mógł nie przypaść do gustu, jego maniera mogła się wydać niedopasowana do reszty aktorów, czy klimatu filmu, ale...): sformułowanie "mało porywające przedstawienie" właśnie mnie zirytowało. Uważam że warsztatowo Bardem wyróżnił się w tym filmie.
Luźna, a opublikowana, więc dlaczego nie dać czytelnikom rzetelności? I o rzetelność mój komentarz.
Pozdrawiam,
Mateusz
0 kudosbigboy177   @   18:27, 01.11.2012
@Olivetum - ależ ja wcale nie pisałem recenzji "na odpiernicz" - była luźna, sensem, że nie zagłębiałem się zbytnio w poszczególne aspekty, albowiem nie jestem w temacie guru. Napisałem to wedle własnych odczuć. Akcji, jak dla mnie było 10 minut, autentycznie. Kilka minut z początku, jedna walka nieco później, ucieczka w metrze i poprzerywane gadaniem zakończenie. Może ze stoperem w ręku byłoby tego 12-13 minut, niemniej jednak tak, czy tak akcji było bardzo mało.

Fabuła - jak dla mnie, strasznie rozczłonkowana. Brak w niej głębszego sensu. Opowieść o banalnym terroryście. Lista, która zdaje się tak istotna, gdzieś ginie, romans rodzi się równie szybko, jak umiera. Druga scena ze snajperką, wyjęta z kontekstu i według mnie wrzucona, bo nie mieli pomysłu jak zrobić moment zabawy w szpiega - czyt. poszukiwania głównego antagonisty. Ciężko mi sypać większą ilością argumentów, a tym bardziej szczegółami, bo zerkać tu mogą osoby, które jeszcze filmu nie oglądały, nie chcę im psuć potencjalnej zabawy.

Bardem jest w mojej opinii płaski i sztuczny... no nie wiem, miałem wrażenie, że na siłę próbowali z niego zrobić cudaka... nic na to nie poradze, takie moje odczucia. Nie porwało mnie w nim nic, wręcz z niecierpliwością wyczekiwałem aż skończy te swoje pseudo-egzystencjalne monologi (vide - szczury). Panna Romans - udając zdenerwowaną, wyglądała jakby nie mogła powstrzymać śmiechu - nie wiem czy takie było zamierzenie, ale nieco tandetą zawiewało.

Na koniec - na portalu są dwie recenzje. Zidan, nieco bardziej obeznany w temacie, pisał szerzej, a ja nieco bardziej ogólnikowo, niemniej jednak za wszystkimi stwierdzeniami stoję i na tyle, na ile byłem w stanie (nie psując zabawy) starałem się argumentować - rzetelność jest zawsze dla nas priorytetem. Twój komentarz, jak i wszystkie inne, jak zwykle, bardzo mile widziane, niemniej jednak, brzmiał on nieco osobiście. Tak, jakbym nie mógł mieć innego zdania, aniżeli ty.

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że tekst zachęcił Cię do napisania kilku zdań, a przecież o to w tym wszystkim chodzi Uśmiech Tekst ma być początkiem dyskusji, a nie jej końcem.
0 kudosLucas-AT   @   18:38, 01.11.2012
Olivetum:

1. Jaka jest dla Ciebie definicja słowa "gorszy" w sprawie fabuły i gry aktorskiej?
2. Czy wszyscy ludzie podzielają Twoją definicję tego słowa? Czy ktoś może się z nią nie zgodzić?
3. Czy Ty i ta osoba, która nie podziela Twojej opinii, możecie oceniać dane dzieło w sposób "obiektywny"?
4. Czy którykolwiek z was brał pod uwagę własne uczucia, emocje, przekonania, styl, uprzedzenia?
5. Dlaczego wasze oceny się różnią?

Oczywiście dzięki za krytykę. Takie czasy nastały, że mało kto czyta od deski do deski, ze zrozumieniem, więc każdy użytkownik który skrytykuje jakiś szczegół, nawet jeśli to - hipotetycznie - nasz błąd merytoryczny, jest cenny.
0 kudosOlivetum   @   11:10, 02.11.2012
To już szybko... Zgadzam się co do sceny ze znajperem. Nie zgadzam się co do poprzyrywanego gadaniem zakończenia, ale to nie jest tak istotne. Nie wiem też w którym momencie zginęła lista. Złapali tego który ją wykradł i o to chodziło. (?) Mnie się w tym wątku wszystko zgadz - nawet jeśli nie wszystko z niego zostało jakoś obszernie opowiedziane (chyba nie musiało, bo to Bond sam w sobie, jego idea i legenda była też tematem filmu). I powinienem też powiedzieć, że mnie film nie powalił na kolana. Podobał się po prostu.
W Twojej recenzji, tak jak pisałem, nie podobał mi się sposób wypowiedzi o "technicznych" aspektach realizacji. Niby na luzie, a dość protekcjonalnie.
I jeszcze tłumacząc się... pewne sformułowania w moim komentarzu wyglądają mi po czasie, na ironiczne. Pisząc "nie wiem jak komentować...:", miałem dokładnie to na myśli. Jednak rozmawiamy o sprawach subiektywnych, a nie znamy się, więc wszystko co bym chciał napisać wypadało mi bezczelnie (już przez samą opozycję do Twojego zdania).

@Lucas-AT - i Ty piszesz o czytaniu ze zrozumieniem... Twoje pytania przemyślę, bądź uznam za retoryc

Edytuj posty.
//Daerdin
0 kudosPietek=)   @   12:36, 02.11.2012
Tak jak big, wyszedłem z kina bardo zawiedziony. Film jest banalny i mało ciekawy więc zgadzam się z autorem i podpisuję się pod recenzją.

Przereklamowany film niestety... marketing zaś na 10 + Niewinny

0 kudosDirian   @   18:11, 06.11.2012
Właśnie wróciłem z kina. W większości zgodzę się z tekstem. O ile po Casino Royale nie mogłem podnieść szczęki z podłogi, to tutaj wychodziłem z sali bez żadnych emocji. Ot przyzwoite kino akcji, z nieco przynudzającymi momentami. Jak na Bonda - stanowczo za słabo. 6/10 i tyle.
0 kudosJackieR3   @   08:34, 07.11.2012
Może już czas na zmianę aktora?Szkoda że Bodzio Linda chyba za stary. Smutny
0 kudoshunter   @   09:42, 07.11.2012
Jak dla mnie aktor jest dobry.
0 kudosJackieR3   @   10:20, 07.11.2012
Daniel?No w sumie też nie mam zastrzeżeń.Ale Linda lepsiejszy.
Dodaj Odpowiedź