RetroStrefa - The Settlers II
Ciepło przyjęte Knights and Merchants w ostatnim wydaniu RetroStrefy skłoniło mnie do kontynuowania tematu gier strategicznych. Przenosimy się zatem w czasy trochę starsze, a konkretniej do roku 1996. Wtedy to na rynku debiutowała druga część słynnych Osadników – The Settlers II, która na zawsze zmieniła postrzeganie tego typu gier.
Dlaczego zajmujemy się drugą częścią, skoro nie omówiliśmy pierwszej? Z prostego względu – dwójeczka oferowała znacznie więcej atrakcji, a przy tym w momencie premiery gatunek gier strategicznych polegających na rozbudowie osady nie był aż tak mocno znany. Zmieniło się to właśnie za sprawą The Settlers II. Przypomnijcie sobie chociażby, ile podobnych produkcji powstało po sukcesie omawianego tu tytułu.
The Settlers II raz na zawsze zmieniło pojmowanie tegoż gatunku. Gierka w zasadzie była straszliwie monotonna. Przez kolejne godziny na ekranie nie działo się w zasadzie nic zaskakującego. Ot, sympatyczne ludziki w spokojnym tempie pracowały na swój byt, taszcząc dobra, rąbiąc drzewo, wydobywając węgiel i piekąc chleb. Można by się zastanowić, któż chciałby w to grać? Odpowiedź jest jedna – każdy! Mimo wszystko produkcja miała w sobie to coś, co sprawiało, że przez kolejne godziny ślęczeliśmy przed monitorem i zacieszaliśmy jak małe dzieci, gdy w naszej osadzie pojawił się nowy, niespotykany dotąd budynek.
Dla tych, którzy urodzili się wczoraj i nie mają zielonego pojęcia, o czym piszę, śpieszę z wyjaśnieniem, o co w tej grze w ogóle chodziło. The Settlers II polegało na budowie i zarządzaniu małą osadą. Gracz musiał zapewnić mieszkańcom szereg surowców, potrzebnych do przetrwania oraz postępującego rozwoju (bo kto stoi w miejscu, po prostu się cofa!).
Jak na tamte czasy, tytuł posiadał mocno rozbudowany system ekonomicznych zależności, które rządziły grą. Drwal musiał pójść do lasu, wyrąbać drzewo i przytaszczyć je do swojej chatki. Stamtąd kłoda wędrowała do stolarza, który przerabiał ją na deski. Dopiero wtedy surowiec ów był gotowy do użycia, czyli budowy innych struktur, łodzi itp.. Podobnie działo się z innymi dziedzinami gospodarki. Chleb wymagał uprzedniego wyhodowania zboża, zmielenia go w młynie i dostarczenia w postaci mąki. Oczywiście nie możemy zapominać o wodzie, niezbędnym składniku wielu produktów. Dodatkowo, dla przykładu takie zboże mogło być również spożytkowane przez hodowcę świń, które później wędrowały do rzeźni. Należało zatem odpowiednio zarządzać siatką gospodarczą, aby każda jej nitka była jednakowo wydajna. Złe zdolności zarządcy skutkowały przestojem, brakiem wymaganych surowców i ogólną klęską. W taki sposób wioska zamiast się rozwijać, stała w miejscu.
Ciekawie wyglądał sam system transportowania dóbr wszelakich. Poszczególne budowle były połączone siecią ścieżek, po których poruszali się tragarze. Słynne już chorągiewki rozdzielały je na odcinki. Na każdym z nich stał jeden tragarz i przerzucał wszelakie dobra z jednego punktu do drugiego. W tym aspekcie również pojawiał się pewien problem. Tworzyć dłuższe odcinki, by zaoszczędzić na ilości tragarzy (którzy również byli limitowani), czy może zdecydować się na krótsze, by przyspieszyć transportowanie surowców? The Settlers II posiadało wiele dylematów, z którymi gracz musiał się zmierzyć. To właśnie dzięki temu tytuł był tak wciągający.
Oczywiście gdzieś tam istniała również fabuła, jednak nikt specjalnie sobie głowy nią nie zawracał. Ot grupka osadników rzymskich z Oktawianem Augustem na czele rozbija się na bezludnej wyspie. Na przestrzeni kolejnych misji (a było ich dziesięć), musieli oni spenetrować kolejne skrawki lądu, by odkryć dziesięć bram, które mogły im pomóc wrócić do domu. Prawda, że banalne?
Zdecydowanie ciekawszy był tryb wolnej budowy, w którym nie posiadaliśmy żadnych celów. Ot rozwijaliśmy swoją wioskę w kierunku nam odpowiadającym. Scenariusze takie trwały bardzo długo, wszak nie byliśmy ograniczeni żadnymi celami. Pamiętam, iż podczas rozgrywki potrafiłem wyjść do kuchni, zrobić sobie herbatę, przyrządzić coś do jedzenia i wrócić z powrotem, by podziwiać wioskę, która zdążyła się przez ten czas rozwinąć.
Ciekawostka - istniał także tryb gry na podzielonym ekranie. Tak, strategia na podzielonym ekranie! Do jego poprawnego działania należało jednak podpiąć drugą myszkę do komputera, żeby dwoje graczy mogło spokojnie zarządzać swoimi włościami. Bij zabij, do tej pory nie wiem, w jaki sposób podpiąć dwa gryzonie, by te nie gryzły się ze sobą i zaczęły współpracować. Abstrakcja, czy może po prostu moja niewiedza?
Po wielkim sukcesie bardzo szybko powstał dodatek, oferujący o wiele więcej zawodów, nowe mapy do gry wolnej, możliwość zmierzenia się z przeciwnikiem w sieci LAN czy chociażby nowe animacje dla postaci. Doczekaliśmy się wtedy także czterech nowych ras, wśród których spotkać można było Chińczyków z drewnianymi tarczami (sic!).
The Settlers II to pozycja szczególna. Udało jej się zrewolucjonizować gatunek gier strategicznych i przekonać użytkowników, że spokojna i senna rozgrywka także potrafi bawić. Tworzyło to specyficzny klimat i nadawało Osadnikom swoistego uroku. Jest to produkcja, w którą muszą zagrać zdecydowanie wszyscy!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler