Rzecz o telewizji oraz Europejskim Festiwalu Ludzi Uzależnionych i Chorych na Pęcherz Digital Dragons 2012
Do czego piję, zapewne już większość wie, a kto nie, tego spieszę poinformować – chodzi o TEN reportaż. Materiał dotyczy Europejskiego Festiwalu Gier Digital Dragons, polskiej imprezy na dużą skalę, zorganizowanej przez Krakowski Park Technologiczny, popieranej przez włodarzy miasta, a nawet wicepremiera Waldemara Pawlaka i Ministra Kultury Bogdana Zdrojewskiego (choć ten pan okrył się bielmem hańby przy okazji zgiełku wokół ACTA). Nie wspominając nawet o ważnych osobach z branży gier, prelekcjach i rozmowach o biznesie, samo wsparcie ze strony władz powinno sugerować każdemu, nawet jeśli wie tyle o grach, co ja o zwyczajach godowych pustułek, że było to wydarzenie niezmiernie istotne dla regionu, jak również dla całej Polski, która już jakiś czas temu przestała być terra incognita na mapie branży. Gospodarka łaknąca ożywienia niczym kania dżdżu, toczona jest rakiem spekulantów i źle skonstruowanego systemu finansowego, wcale nie skupiającego się na obrocie rzeczywistymi dobrami. W tej sytuacji promocja segmentu elektronicznej rozrywki, skoro nasi deweloperzy równają się już światowym pod tym względem, powinna zostać podpięta pod wspomnianą na początku „misję” telewizji publicznej. Tym bardziej, że z reklam gier pieniążki bardzo chętnie przyjmują.
A co robi nasza kochana, państwowa telewizja? Szkodzi, brnąc w iście goebbelsowską retorykę. Największe zło polega na tym, że w materiale zatytułowanym Europejski Festiwal Gier Komputerowych 2012 zabrakło… samego festiwalu. Dziennikarze z TVP pojechali tam tylko po to, by nakręcić „plenery” do materiału o szkodliwości gier. Brzmi absurdalnie? Może, ale tak to wygląda. Zręcznie zmontowali wypowiedzi obecnych tam ludzi z branży by wyszło na to, że w takim Wiedźminie 2 liczą się wyłącznie brutalne animacje mordu, napędzające sprzedaż tej gry, zaś sami gracze to ludzie skrzywieni, uzależnieni, a nawet mający – uwaga, teraz będzie bomba – problemy z pęcherzem, albowiem szkoda im czasu, by ruszyć się do toalety. Może z pięć sekund mówiono o korzyściach dla zdrowia płynących z gier (leczenie chorych na Alzheimera), lecz cały materiał ma jawnie pejoratywny wydźwięk, dowodząc ignorancji, chamstwa, ksenofobii i braku wiedzy jego autorów. Oburzył wielu ludzi związanych z grami, w tym m.in. Annę Ficek-Madej, naszą rodaczkę pracującą w Ubisofcie, która wystosowała do TVP list wybitnie niepochwalny. Otrzymana odpowiedź tak ją rozjątrzyła, że upubliczniła korespondencję. I nie ma coś dziwić, gdyż redaktor TVP wykazał się jeszcze większą głupotą, niż autorzy materiału. Zresztą, sami przeczytajcie: o, tutaj.
Zbulwersowani czują się nie tylko ludzie bezpośrednio związani z grami, lecz również dyrekcja Krakowskiego Parku Technologicznego (przy okazji wątpię, by autorzy reportażu wiedzieli, czym w ogóle jest park technologiczny), która także posłała pismo do TVP, zapraszając do dyskusji na temat gier. Czy telewizja podjęła rękawicę? Mało prawdopodobne, gdyż na neutralnym gruncie każdy ich reprezentant zginąłby z braku wiedzy pod natłokiem rzeczowych, logicznych argumentów, co udowodniła już Anna Ficek-Madej.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler