Dlaczego ta growa nowoczesność jest taka nienowoczesna
Ten tekst miał być poświęcony koncepcyjnej stronie gier. Miał. Ale zrobiła się dygresja. Tak wielka, że w sumie zrobił mi się drugi tekst. Żeby było śmiesznej, zakiełkowała dygresja numer dwa, ale do niej wrócę może kiedy indziej. Niestety, ta dygresja jakoś tak mało growa wyszła, więc czujcie się ostrzeżeni ;)
Nie zastanawialiście się nigdy, dlaczego te wszystkie wizje S-F z filmów, gier i komiksów tak źle mają się do rzeczywistości? Nawet jeżeli coś się uda przewidzieć, jakiś wynalazek, to cała otoczka nijak się ma do naszej rzeczywistości. Znacie to – przyszłość to czyste miasto pełnie wieżowców, a ludzie są ubrani w trykoty. Albo to – miasta są wielkie, ale brudne, pełne stylowych, mrocznych budowli i wściekłych, kolorowych gangów. Dlaczego więc, mimo że jesteśmy karmieni tymi dwoma skrajnymi wizjami, nasza rzeczywistość jest tak...trywialna?
Fantastyka narodziła się w czasie modernizmu, wielkiego ruchu kulturowego, którego celem była nowoczesność pojmowana jako cel sam w sobie. Na początku oznaczało to podporządkowanie ludzi tej idei, wszystkich naraz. Sumowało się to, patrząc praktycznie, w zasadzie MMM, to znaczy Miasto Maszyna Masa.
Uważano też, i to się nie zmieniło po wojnie, że wszelki intelektualizm jest z natury dobry, a wszystko co istnieje da się objąć rozumem. Wielki projekt społeczny, który porządkował wszystkich nauce i równości. Przed rokiem 1969 były to zawsze wizje pełne nadziei. Wystarczy dać się podporządkować wielkiemu projektowi, a dalej to jakoś będzie.
Dopiero w okolicach tej daty zaczęto powątpiewać w słuszność takich założeń. Na płaszczyźnie społecznej objawiło się to rewolucją hipisowską. Sama fantastyka podzieliła się na dwa obozy: pierwszy, fantasy, popularyzowany po wydaniu Władcy Pierścieni w latach pięćdziesiątych, ale prawdziwą popularność zdobył w siedemdziesiątych (min. wtedy pojawiło się papierowe Dungeons and Dragons) oraz drugi, science fiction, najpierw w nurcie krytycznym rewidujący modernizm (obejrzyjcie sobie Ucieczkę Logana a będziecie wiedzieć o co biega) zakończony ostatecznie cyberpunkiem (do którego jeszcze wrócę) i współczesną fantastyką.
Jednak w wyobraźni masowej utarł się obraz zunifikowanego miasta i ta wizja promieniuje zasadniczo na większość filmów i sporą cześć gier (ich stylizacja rzadko jest przemyślana, najczęściej odwołują się do zbiorowej wyobraźni, jaka by nie była). Być może to spowodowało dalszy spadek fascynacji fantastyką naukową – jak się interesować czymś tak mało przekonującym, skoro mamy fantasy, lepiej, bo dowolniej zaspokajające nasze potrzeby fantastycznej dowolności?
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler