Dlaczego ta growa nowoczesność jest taka nienowoczesna

Przyjrzyjmy się jeden z najbardziej rozpoznawalnych serii science fiction - Mass Effect. Powiela ona chyba wszystkie schematy i stereotypy jakie można mieć na temat tego typu fantastyki - chyba nawet David Weber byłby dumny. Po pierwsze, jest to podgatunek zwany space operą, a więc taki, który skupia się na romantyzmie podróży kosmicznych. Po drugie, co wynika z pierwszego, mamy kosmitów. Ale nie obcych, tylko ludzi w maskach zachowujących się i myślących jak ludzie. Po trzecie, mamy miasta przyszłości. Takie z wieżowcami i arkologiami. Wszystko się błyszczy i ma metalowe odcienie. Zatrzymajmy się tu na chwilę.
Dzisiejsza architektura jest albo chaotyczna, powodowana iście talmudycznym podejściem do zasad (o czym świadczy światowej renomy nagroda Pritzkera) albo historyzująca. Wieżowce, rzecz jasna, nie umarły, ale, po pierwsze, nie buduje się ich wszędzie, po drugie zmieniła się ich filozofia budowania. Futuryzm, a tak się nazywał zróżnicowany nurt nawiązujący do fantastyki naukowej, umarł śmiercią naturalną. I żeby było śmieszniej, nie w wolnych krajach Zachodu, ale wraz z rozpadem ZSRR
Po czwarte, przedmioty. Są albo eleganckie albo też o tajemniczych, niepraktycznych kształtach. Za to zawsze dużo migają i buczą. A przecież przedmioty, którymi się otaczamy, są często nieładne, zniszczone i po prostu tandetne. Funkcjonujemy w świecie bazarowego dziadostwa i raczej będzie się to pogłębiać niż umniejszać (nie wierzcie marketingowcom, zwłaszcza tym od Apple). Nasze ubrania zaś niewiele przypominają eleganckie trykoty. Jesteśmy na to za wygodni i chyba tylko przymus mógłby zmusić ludzi do ubierania się w ten sposób. Co więcej, zwykle dobieramy nasze ubrania względem siebie w co najmniej kontrowersyjny sposób.
Zatem czy bliżej życia nie powinien być cyberpunk? Przecież on zaprzecza wszystkiemu co przed chwilą napisałem. Miasta się rozpadają, wszystko jest zniszczone, światem rządzi pieniądz i niesprawiedliwość, a ludzie są po prostu brzydcy, zakuci w punkowe ciuchy. Problem jednak polega na tym, że to nic innego, jak obsesje USA epoki Regana. Odrzucono formy monumentalne na rzecz lekkich lub pokręconych (porównajcie sobie projekt WTC i tego co powstaje na jego miejscu) lub dla odmiany, tworzy postmodernistyczne dziwactwa, ekstrawaganckie i nie pasujące do stylowego mroku cyberpunkowego świata.
Państwo i uczucia narodowe nie znikły, przeciwnie, coraz bardziej narastają we współczesnym świecie. Problemy narodowości i cywilizacji już dawno nie były tak ważne. Korporacje zostają poddane kontroli ze strony państwa i w czasie kryzysu coraz bardziej się od niego uzależniają. Również przestępczość, idee fixe Gibsona i spółki, dało się okiełznać w amerykańskich miastach. Nawet Miami, miasto mafii, stało się bezpieczniejsze.
Sprawdziły się częściowo przepowiednie odnoście Sieci i komputerów. Jednak nie ma tak mrocznej, wszechogarniającej twarzy, raczej jest na odwrót. Ci, którzy działają w Sieci starają się by był jak najbardziej przyjazny. Internetowi bliżej jest do imprezy dożynkowej niż biblioteki.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler