Seria Battlefield w pigułce - część 2

Wczoraj podzieliłem się z Wami pierwszą częścią artykułu zawierającego historię serii Battlefield. Zawarłem w nim pierwowzór, jak również dwie kolejne edycje oraz opublikowane do nich dodatki. W drugiej części postaram się przybliżyć kolejne, w tym unikatowe Battlefield 2142 oraz konsolową wersję Battlefield 2.
Rozpocznę właśnie od wydanego pod koniec 2005 roku Battlefield 2: Modern Combat, które jest pierwszą grą z serii, dedykowaną konsolom. Do tej pory wszystkie części trafiały tylko na komputery osobiste, gdzie miały swoją społeczność fanów oraz ustabilizowaną pozycję lidera. Na nieznanym terenie DICE robiło swoje pierwsze kroki i choć gra nie była zła, nie dorównywała też komputerowym odpowiednikom. Ale po kolei.
Po pierwsze, produkcja zawiera kampanię dla pojedynczego gracza i nie mam tutaj na myśli jedynie garści mapek w trybie skirmish, a faktycznie realny wątek fabularny, w którym kolejno następujące po sobie zadania mają jakiś tam sens. Wszystko brnie, jak zwykle, do tego, aby powstrzymać okrutnych terrorystów przed wystrzeleniem rakiet z głowicami nuklearnymi – chyba nikt nie spodziewał się czegoś innego, prawda? Ostatecznie gracz wygrywa i ratuje świat przed zagładą. Tryb fabularny nie jest na pewno szczególnie odkrywczy i porywający, ale nikt takowego się nie spodziewał. Głównym daniem jest przecież multiplayer.
Ten przypomina to, do czego zdążyliśmy przywyknąć. Mamy w sumie dwa modele zabawy. Pierwszym jest Conquest – sztandarowy tryb serii oraz Capture the Flag, znany z wielu innych sieciowych strzelanek. W pierwszym mamy za zadanie przejąć i utrzymać jak najwięcej punktów kontrolnych, jednocześnie obniżając liczbę ticketów naszego przeciwnika. Te maleją gdy oponent respawnuje, ale nie dzieje się to zawsze w stałej ilości. Znikające tickety zależne są bowiem od tego, ile drużyna oponenta ma zajętych punktów strategicznych. Drugi model zabawy jest typowym Capture the Flag, polegającym na tym, aby podkraść flagę przeciwnika i przenieść ją do swojej bazy, jednocześnie pilnując własnej. Rozgrywka banalnie prosta, ale trzeba przyznać, że oferuje sporo przyjemności.
Stron konfliktu jest trzy. Wybieramy spośród NATO, Chin i MEC. Nie można jednak toczyć bojów w dowolnych kombinacjach, albowiem MEC i Chiny nigdy nie stają naprzeciw siebie. Zawsze tłucze się z nimi biedne NATO. Frakcje posiadają charakterystyczne uzbrojenie oraz jednostki. Do zabawy przystępuje maksymalnie 24 żołnierzy, a ich osiągnięcia zapisywane są w ogólnodostępnym rankingu. Podobnie jak to miało miejsce w PeCetowym Battlefield 2, gracze gromadzą doświadczenie, które jest następnie wymieniane na rangi, odznaczenia oraz nowe uzbrojenie. Tytuł okazał się solidną strzelanką sieciową, ale nie powalał kampanią dla jednego gracza. Wersje dla konsol poprzedniej generacji oferowały też przeciętną oprawę audio-wizualną – wiele gorszą od tej na PC. Dopiero debiut edycji dla konsoli Xbox 360 poprawił nieco sytuację, ale i tak nie było mowy o zachwytach. Finalnie uważam, że Modern Combat nie zrobił takiej furory, na jaką liczył deweloper.
Po nim przyszła kolej na Battlefield 2142, które, jak tytuł podpowiada, przenosi gracza w przyszłość. Produkt ponownie debiutuje tylko na komputerach osobistych pomijając konsole, na których w tym samym czasie sukcesy świętuje czwarta część serii Call of Duty, zatytułowana Modern Warfare.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler