RetroStrefa - Oddworld: Abe’s Exoddus
Chyba każdy się ze mną zgodzi, że kiedyś gry robiło się inaczej. Nie przejmowano się zbytnio poziomem trudności, wrzucając gracza na głębokie wody już od pierwszej sceny. Wreszcie, nie znano pojęcia „każualizacji”, które tak bardzo irytuje w czasach współczesnych. Kierowany nostalgią zawędrowałem na stronę internetową rodzimego dystrybutora, gdzie serwuje się stare gry w nowym opakowaniu, tak, by bezproblemowo odpalić je na naszych, bądź co bądź, nowoczesnych blaszakach.
Oferta GoG.com jest bardzo obszerna, jednak początkowo skusiłem się na Oddworld: Abe’s Exoddus, znakomitą platformówkę, która od wczesnych lat dziecięcych siedzi mi w głowie i chyba pozostanie tam do końca życia.
W tej ponadczasowej grze wcielamy się w postać Abe’a, niezdarnego przedstawiciela rasy Mudokonów. Jako iż Exoddus jest drugim z kolei tytułem osadzonym w świecie Oddworld, nasz bohater ma za sobą kilka epickich przygód, jak chociażby zniszczenie fabryki Rapture Farms i wyzwolenie swoich pobratymców z niewoli w tejże faktorii. Wydawałoby się, iż należy mu się spokojna emerytura w ciepłych krajach, przeplatana drinkiem z palemką i pięknymi, wybitnie zielonymi Mudokonkami. Niestety przebiegli Glukkoni mają co do niego (a raczej całej rasy Mudokonów) trochę inne zamiary. Przedsiębiorczości nie w sposób im odmówić, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ich najnowszy biznes. Poczciwi panowie profanują cmentarzyska Mudokonów, by kości przodków przerobić na substancję płynną, energy drinkiem w niektórych kręgach zwaną. Nie wiem jak Wy, ale ja z chęcią napiłbym się tak koszernego specyfiku.
Już sama fabuła wskazuje, że twórcy mieli trochę nie po kolei w głowie. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, iż cała gra utrzymuje podobny, zwariowany klimat. Siedząc przed monitorem nie raz i nie dwa zdarzało mi się parsknąć śmiechem z jakiejś idiotycznej sytuacji. Przykład? Ot chociażby rodzaje napotykanych Mudokonów – oprócz zwykłych, zazwyczaj współpracujących braci, spotkamy także towarzyszy zagazowanych, którym porządnie trzeba przyłożyć, by zaczęli się słuchać. Z drugiej strony nie polecam owej taktyki na Emo-Mudokonów; uderzeni raz, zatłuką się na śmierć, a przecież chodzi o to, by uratować ich jak najwięcej. Innym razem przyjdzie nam obcować z ziomkami całkiem ślepymi. Wierzcie mi, prawdopodobieństwo wdepnięcia w minę znacznie wzrasta w ich towarzystwie.
Już przy samym uwalnianiu kolejnych Mudokonów należy sporo pogłówkować. Sytuacja staje się jeszcze cięższa, gdy naprzeciw nas stają coraz to dziwniejsi przeciwnicy. W niektórych wystarczy się przemienić (Abe dysponuje swojego rodzaju magią), innym należy rzucić kawałek mięsa, by przejść niepostrzeżenie, jeszcze inni zwalczają się nawzajem, co warto wykorzystać. Najbardziej wkurzały mnie małe robaczki, które po kilku gryzach pożerały protegowanego w całości, przy tym były strasznie szybkie i potrafiły wejść dosłownie wszędzie. Jedynym sposobem była mordercza ucieczka tudzież dostanie się w pobliże skrzeczącej bestii, która skutecznie je odstraszała. Tego typu sytuacji w Exoddusie jest sporo, wszystkie, oprócz zręcznych palców, wymagają sporego nakładu szarych komórek.
Graficznie niestety nie jest tak różowo. Pomimo statycznych plansz, które nie wymagają przecież trójwymiarowej technologii, całość nadgryzł ząb czasu. Z drugiej jednak strony, czegoż wymagać od trzynastoletniej gry? Oddworld: Abe’s Exoddus klimatem, pomysłowością i humorem zjada na śniadanie niejedną platformówkę, wydaną na długo po jej premierze. Jeśli chcecie rozruszać swoje szare komórki, poczuć klimat oldchoolowej produkcji, a przede wszystkim dobrze się bawić – zainteresujcie się opisywaną tu grą. Na GoGu można ją nabyć za śmieszne pieniądze.
P.S. Jeśli rejestrowaliście kiedykolwiek gry od CD Projektu, to zapewne nagromadziliście trochę punktów, które nijak można było wykorzystać. Od niedawna ową wirtualną mamonę można zamienić na gry pochodzące z gog.com właśnie. Polecam.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler