Nintendo Switch 2 - recenzja i test konsoli. Upgrade wart Waszych pieniędzy?

Switch 2, najnowsza hybrydowa konsola Nintendo, jest od kilku dni dostępna na rynku, a dzięki temu, że w tym czasie dość dokładnie byliśmy w stanie ją sprawdzić, mamy recenzję. Mamy nadzieję, że pomoże Wam ona w podjęciu decyzji co do ewentualnego zakupu urządzenia, które w sumie do najtańszych nie należy, bo trzeba na nie wyłożyć 2200 złotych. Czy warto? A może lepiej poczekać na więcej gier lub wersję wyposażoną w ekran OLED, bo wiadomo, że taka powstanie. Odpowiedź w dalszej części artykułu.
Konsolę Switch 2 kupujemy w estetycznym i dość sporym opakowaniu. Wszystkie elementy w jego wnętrzu zostały porządnie zabezpieczone na czas transportu i choć były informacje o tym, że niektóre sklepu uszkodziły ekran konsoli przy pomocy spinek, którymi przyczepiane były do pudełek rachunki, nam nic podobnego się nie przydarzyło. Prawda jest też taka, że to nie wina Nintendo, że ktoś na własną rękę uszkadzał opakowanie, licząc że nic się nie stanie. Mam nadzieję, że poszkodowane osoby dostaną nowe konsole, a sprawa już nie wróci.
Nintendo Switch 2 - specyfikacja techniczna
- Procesor: 8x ARM Cortex A78C (2 rdzenie zarezerwowane dla systemu, 6 dla twórców gier);
- Taktowanie procesora: 998 MHz (dock), 1101 MHz (handheld), maksymalnie 1,7 GHz;
- Układ graficzny: NVIDIA T239, architektura Ampere, 1536 rdzeni CUDA;
- Taktowanie układu graficznego: 1007 MHz (dock), 561 MHz (handheld), maksymalnie 1,4 GHz;
- Pamięć RAM: 12 GB 128-bit/LPDDR5 (3 GB dla systemu, 9 GB dla gier);
- Pamięć wewnętrzna na dane: 256 GB;
- Przepustowość pamięci: 102 GB/s (dock), 68 GB/s (handheld);
- Wyświetlacz: 7,9-calowy LCD / 1080p @ 120 Hz ze wsparciem dla HDR;
- Sterowanie: Magnetycznie dołączane kontrolery Joy-Con 2 z trybem myszki;
- Gniazda: Dwa porty USB-C do ładowania urządzenia oraz dla akcesoriów.
Tak czy inaczej, wszystko jest dobrze zabezpieczone, a w pudełku znajdujemy konsolę, dwa kontrolery Joy-Con 2, specjalne paski do Joy-Conów 2, stację dokującą podłączaną do telewizora i ładującą konsolę, zasilacz oraz kabel USB-C. Kabel niezbyt długi, bo mierzący zaledwie 1,2 m. W moim przypadku był wystarczający, ale jeśli ktoś ma wyższą szafkę TV, to może być problem z sięgnięciem do zasilania i konieczne będzie wytoczenie grubych dział w postaci przedłużaczy.
Po wyjęciu z opakowania, konsola robi dobre wrażenie. Nintendo postawiło na konstrukcję w pełni minimalistyczną i wykonaną z tworzywa sztucznego – głównie po to, by obniżyć wagę i zaoszczędzić nieco na materiałach. Metal jest tylko z tyłu, z niego bowiem wykonana jest nóżka, przy pomocy której możemy unieść konsolę do góry i postawić ją np. na biurku. Na ekranie fabrycznie przyklejona jest folia, której nie należy zrywać, ale gdybyście chcieli lepsze zabezpieczenie przed uszkodzeniem, koniecznie zainwestujcie w szkło lub dodatkową warstwę folii. Wyświetlacz Switcha 2 dość łatwo porysować metalowymi przedmiotami, więc za nic nie wrzucajcie konsoli do plecaka czy torebki bez dodatkowej warstwy ochronnej.
Konsola sprzedawana jest w jednym wariancie kolorystycznym: czarnym. Dotykowy ekran w tym przypadku to matryca IPS o przekątnej 7,9 cala oraz rozdzielczości 1080p (1920 x 1080 pikseli). Jest on zatem większy od pierwszego Switcha i to nawet tego OLEDowego, który wyposażono w matrycę 7-calową. Panel zastosowany w Switchu 2 posiada ponadto wsparcie dla HDR10, bo ma dość wysoką jasność. Jego częstotliwość odświeżania jest zmienna (maksymalnie to 120 Hz), a dzięki technologii G-Sync, wszystko jest idealnie zsynchronizowane i nie ma problemów z rwaniem obrazu, nawet przy szybkich ruchach postaci.
W dolnej części obudowy urządzenia znajduje się port USB-C (nie mam pojęcia w jakiej wersji),a także dwie sporych rozmiarów osłony głośników. Dolny port służy nam do ładowania konsoli oraz łączenia jej z dokiem. Drugi port USB-C zamontowano w górnej części obudowy. Dzięki niemu także możemy konsolę ładować, a prócz tego podłączyć do niej rozmaite akcesoria, jak np. kamerkę. Obok górnego portu znajdują się otwory wentylacyjne, gniazdo jack 3,5 mm oraz kilka przycisków, pozwalających nam włączać i wyłączać konsolę, a także zmieniać głośność dźwięku. Na górnej krawędzi jest ponadto specjalna osłona gniazda na karty z grami. Wszystko dobrze rozmieszczono, bo w zasadzie dokładnie tak, jak w pierwszym Switchu. Nie kombinowano, stawiając na sprawdzone rozwiązania.
Z tyłu konsoli jest nóżka, przy pomocy której Switcha 2 damy radę postawić na biurku czy stole i grać bez trzymania go w dłoniach. Nóżka jest wykonana z metalu, by była odpowiednio sztywna i wytrzymała na zginanie. Po jej uniesieniu ukazuje się slot na kartę MicroSD Express, umożliwiającą nam rozszerzenie 256 GB pamięci wbudowanej w konsolę o dodatkową przestrzeń do przechowywania gier oraz materiałów z nich. Slot na kartę jest sprytnie ukryty, ale sama konsola w żadnym razie nie oferuje żadnej pyło- ani wodoodporności. Pamiętajcie o tym!
Bardzo ważnym elementem nowej konsoli Nintendo są oczywiście nowe Joy-Cony. Kontrolery ze względu na to, że konsola jest większa, także są większe. I to sporo. Dzięki temu lepiej trzyma się je w dłoni, aczkolwiek osoby o nieco mniejszych dłoniach mogą preferować Switcha pierwszego. Mi akurat Joy-Cony 2 leżą w dłoniach lepiej. Tym razem nie są one w konsolę wsuwane, ale dołączane i utrzymywane na miejscu przy pomocy magnesów. Magnesy ukryto w samej konsoli, a w interakcję wchodzą one z metalowymi przyciskami SL/SR znajdującymi się od wewnętrznej strony kontrolerów. Joy-Cony 2 bardzo fajnie wskakują na miejsce, wydając przy tym satysfakcjonujący „snap”.
Kontrolery można zamontować nie tylko na konsoli, ale również na specjalnym uchwycie - przypominającym ten z pierwszego Switcha. Uchwyt niestety nie umożliwia ładowania Joy-Conów 2 - tak samo, jak ten z oryginału - ale dość wygodnie się na nim gra, zarówno gdy konsola jest w doku, jak i na podstawce.
Każdy kontroler – niebieski i pomarańczowy – wyposażony został w gałkę analogową oraz kilka przycisków, w tym dwa przyciski od czoła. Niestety triggery wciąż nie są analogowe, tylko cyfrowe, a szkoda. Całkowitą nowością jest przycisk „Chat”, znajdujący się na prawym Joy-Conie 2. Pozwala nam on włączyć funkcję chatowania, umożliwiającą nam porozumiewanie się z innymi graczami bez wychodzenia z gier. Cała reszta przycisków jest dokładnie taka sama, jak była dotychczas. Oznacza to również gałkę analogową z kontaktami fizycznymi, a nie ze zjawiskiem Halla, czyli magnetyczną. Nintendo niby twierdzi, że gałki zostały przeprojektowane i nie powinien występować tzw. drift (samoczynne poruszanie się postaci, gdy warstwa kontaktowa wewnątrz gałki ulega wytarciu). Czy rzeczywiście problem ograniczono? Zbyt wcześnie, byśmy byli w stanie to ocenić.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler