ViewSonic M10 - test. Kompaktowy, laserowy, bezkompromisowy?


bigboy177 @ 17:25 23.05.2025
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

ViewSonic M10 oferuje bardzo dobrą jakość obrazu, ale niestety nie wszystko zostało tu przygotowane tak, jakbym sobie tego życzył.

Kilka tygodni temu na portalu opublikowaliśmy test niedrogiego projektora wykorzystującego diody LED do wyświetlania obrazu. Tym razem mamy konstrukcję – przynajmniej na papierze – znacznie bardziej zaawansowaną. Do testów otrzymaliśmy bowiem projektor laserowy ViewSonic M10. Czy warto wydać na niego nieco ponad 3000 złotych? Czy dzięki niemu zastąpimy klasyczny telewizor lub monitor? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań w niniejszym teście.

ViewSonic M10 to stosunkowo niewielki, ale nieźle wyglądający projektor. Dzięki temu, że nie zajmuje on wiele miejsca, można go usytuować praktycznie wszędzie, a dzięki minimalistycznej stylistyce, wpasuje się on w każde otoczenie. Możecie go postawić na szafeczce, na półce – praktycznie w dowolnym miejscu i na pewno nie będzie zwracał uwagi. Jest on ponadto zrobiony porządnie i z dobrych materiałów, albowiem projektanci postawili na tworzywo sztuczne oraz aluminium.

ViewSonic M10 - specyfikacja techniczna


  • Rozdzielczość natywna:  1920x1080;
  • Wsparcie dla rozdzielczości: od VGA (640 x 480) do 4K UHD (3840 x 2160);
  • Jasność: 2200 lumenów;
  • Kontrast: 3000000:1;
  • Optyka: F=2.1, f=6.2451mm;
  • Zoom cyfrowy: 0.8x-1.0x;
  • Wielkość obrazu: 40" - 180";
  • Zasięg rzutu: 1,06 m - 4,78 m;
  • Generowany hałas:
    • 29 dB (normalna praca);
    • 26 dB (tryb eco);
  • Wbudowana pamięć: 16 GB / 12 GB dostępnego miejsca;
  • Opóźnienie sygnału wyjściowego: 176 ms;
  • Porty:
    • HDMI 2.0;
    • USB-A 2.0;
    • USB-C;
  • Kompatybilność: Chromecast, Apple TV, Fire TV oraz Roku;
  • Dodatkowe informacje:
    • Możliwość regulacja zniekształcenia trapezowego‎ (Keystone);
  • Dołączone akcesoria:
    • Pilot;
    • Kabel zasilający;
    • Kabel USB-C;
  • Gwarancja: 24 miesiące (gwarancja producenta).

Obudowa jest obła, a jej design jest naprawdę przyjemny. Z przodu znajduje się optyka oraz wszystkie możliwe sensory, od spodu są elementy umożliwiające usytuowanie urządzenia, a z tyłu kolejne nóżki oraz niewielki panel do zmiany głośności i pauzowania/wznawiania. Uwagę zwracają ponadto nietypowo zaprojektowane otwory wentylacyjne, pod którymi ukryto port zasilający oraz inne porty przyłączeniowe. Znajdują się one pod specjalną maskownicą z prawej strony (patrząc od tyłu) projektora.

ViewSonic M10 postawić można na wiele różnych sposobów, a wykorzystujemy do tego cztery gumowe nóżki na spodzie urządzenia, regulowaną podstawkę z przodu, którą da się odchylić nawet o 20 stopni od poziomu, a także gwint ¼ cala, z pomocą którego projektor damy radę zamontować na statywie albo z wykorzystaniem jakiegoś innego kompatybilnego uchwytu. Możliwości są tu spore - razem z wyświetlaniem obrazu na suficie - a dzięki temu, że w oprogramowaniu da się odwrócić obraz, projektor bez problemu zamontujecie nawet pod sufitem.

Niepozorny wygląd skrywa naprawdę imponujące podzespoły. Wewnątrz projektora jest bowiem laserowe źródło światła RGB o maksymalnej jasności 2200 lumenów. Wiązka pokrywa gamę kolorów BT.2020, obsługuje rozdzielczość FHD oraz wspiera technologię HDR. Na froncie są też specjalne czujniki, do korekcji trapezowej oraz automatycznie korygujące ostrość obrazu. Nie trzeba się więc bawić w ręczne modyfikowanie tych parametrów i to nawet przy sporym kącie względem ściany/obrazu oraz przy kiepskim świetle.

Projektor w moim przypadku stał w odległości około 2,5 metra od ściany, ale potrafi on pracować w odległościach od 1,06 metra do 4,78 metra. Przy mniejszych i większych niestety zaczynają pojawiać się zniekształcenia i jakość obrazu nie jest już satysfakcjonująca. W odległości, którą wybrałem miałem obraz o przekątnej blisko 100 cali, czyli naprawdę dużej. Myślę, że większość domowych użytkowników będzie celowała w podobną, albo ewentualnie trochę mniejszą lub większą. Mało kto ma przecież w domu salę kinową, prawda?

Jak wcześniej wspomniałem, na prawym boku – pod specjalną maskownicą – ukryto rozmaite porty przyłączeniowe. Producent przygotował tu port umożliwiający podpięcie zasilania, port USB-A, port USB-C oraz port HDMI 2.0, dzięki któremu do projektora podłączymy laptop, odtwarzacz Blu-ray, konsolę czy jakieś inne urządzenie będące w tym przypadku źródłem sygnału. Niestety żadnym portem nie jesteśmy w stanie przesyłać sygnału dźwiękowego do zewnętrznego wzmacniacza, głośników czy soundbaru. Opcja ta jest możliwa jedynie za sprawą transmisji bezprzewodowej z wykorzystaniem technologii Bluetooth. Lepsze to niż nic, można powiedzieć, ale jak dla mnie to zdecydowanie za mało. Szczególnie że głośnik wbudowany w ViewSonic M10, choć renomowanej firmy Harman Kardon, ma niewielką moc 7W i gra tak sobie.

Na projektorze nie ma żadnego panelu sterowania (pomijając regulację głośności oraz pauzę/play), ale na szczęście producent oddaje do naszej dyspozycji całkiem fajny i przydatny pilot (podświetlany, gdy go ruszymy). Są na nim wszystkie przydatne funkcje, czyli włączanie i wyłączanie urządzenia, zmiana głośności, przeskakiwanie pomiędzy pozycjami na liście, Bluetooth, kursor, skrót do ustawień, powrót, skrót do strony głównej, a także przyciski służące do tego, by przemieszczać się po poszczególnych opcjach menu. Sterowanie działa dobrze, interfejs jest responsywny. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Nawet skromne 16 GB wolnej przestrzeni dla danych jest wystarczające do tego, by z urządzenia korzystać. Tym bardziej, że ViewSonic M10 obsługuje połączenie z siecią Wi-Fi 5, więc nie jesteście skazani wyłącznie do przewodowej transmisji danych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by urządzenie działało wyłącznie bezprzewodowo.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosBarbarella.   @   22:01, 23.05.2025
Kurcze. Czadowo byłoby np. Dooma odpalić na całej ścianie. Tylko skąd ja wezmę tyle wolnej ściany, i rozumiem że powinna być biała?
Ekran by można kupić, bezprzewodową klawiaturę dokupić, jakiś stoliczek na środku pokoju postawić i dałoby się grać. Szczęśliwy