Razer Wolverine V3 Tournament Edition - test. Pad dla profesjonalistów?


bigboy177 @ 17:08 24.03.2025
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Razer Wolverine V3 Tournament Edition to przewodowy pad, którego grupą odbiorców są najbardziej wymagający gracze. Czy na pewno? O tym w naszym teście.

Najlepsze kontrolery do gier od lat produkują firmy Sony i Microsoft. Wielu producentów sprzętu gamingowego z mizernymi efektami stara się przebić pady przeznaczone dla Xboksa oraz PlayStation i choć okazyjnie na rynku pojawia się coś wartego uwagi, „oryginały” przeważnie są najlepszym wyborem. Czy podobnie jest w przypadku najnowszej propozycji firmy Razer, czyli pada Wolverine V3 Tournament Edition? Jeśli zastanawiacie się nad jej zakupem, koniecznie czytajcie dalej.

Razer Wolverine V3 Tournament Edition kupujemy w niewielkim estetycznie wykonanym opakowaniu. Pad nie jest tani, bo trzeba wydać na niego blisko 500 złotych, ale już od początku, czyli od unboxingu, ma się wrażenie obcowania z produktem z wyższej półki. Sprzęt porządnie zabezpieczono, unboxing jest przemyślany, a sam kontroler po wyjęciu z opakowania robi naprawdę dobre wrażenie. W pudełku znalazł się kontroler, nieco makulatury oraz dość długi kabel. Warto tu podkreślić, że mamy do czynienia z konstrukcją przewodową. Nie komunikuje się ona z komputerem czy konsolą (w tym przypadku Xboksami) za pomocą połączenia bezprzewodowego.

Razer Wolverine V3 Tournament Edition - specyfikacja techniczna


  • Rodzaj: Kontroler;
  • Zastosowanie: PC, Xbox Series S, Xbox Series X;
  • Kolor: Czarny;
  • Komunikacja: Przewodowa;
  • Długość przewodu: 3 metry;
  • Programowalne przyciski: Tak;
  • Ilość przycisków: 22;
  • Wyjście słuchawkowe: Tak (działa tylko na Xboksie);
  • Wibracje: Tak;
  • Załączona dokumentacja:
    • Instrukcja obsługi w języku polskim;
    • Karta gwarancyjna;
  • Zawartość zestawu:
    • Kabel USB-A - USB-C, Kontroler;
  • Gwarancja: 24 miesiące.

Sam gamepad wygląda naprawdę bardzo dobrze. Egzemplarz, który otrzymaliśmy do testów jest biały, aczkolwiek występuje również czarny. Pod względem wagi, Wolverine V3 Tournament Edition przypomina kontrolery od Microsoftu oraz Sony, choć mam wrażenie, że jest odrobinę lżejszy. Wyglądem oraz rozmieszczeniem przycisków nawiązuje on do gamepadów przeznaczonów dla Xboksów.

Obudowa kontrolera została wykonana z matowego tworzywa sztucznego, które jest delikatnie chropowate. Faktura plastiku jest nieco bardziej wyczuwalna w dolnej części obudowy, czyli w miejscach, w których kontroler spoczywa w naszej dłoni. Faktycznie pomaga to podczas grania, bo nie ma mowy o tym, by sprzęt samoczynnie się przesuwał. Ogólna jakość wykonania jest wyśmienita. Wszystko świetnie spasowano i złożono. Nie ma mowy o tym, by cokolwiek skrzypiało czy się przemieszczało. To sprzęt na naprawdę na odpowiednim poziomie.

W górnej części Wolverine V3 Tournament Edition znalazło się miejsce dla dwóch gałek analogowych wykorzystujących zjawisko Halla, dzięki czemu nie powinno być problemów z driftem i to nawet po tysiącach godzin użytkowania. Grzybki są niewysokie, zakończono je gumowymi nakładkami i bardzo dobrze leżą pod kciukami. Pracują płynnie i bezbłędnie.

Prócz gałek analogowych, na górze znaleźć można krzyżak, cztery główne przyciski, przycisk Menu oraz Options, a także przycisk Home oraz dodatkowy, pozwalający nam przywołać windowsowy pasek gamingowy. Wszystkie przyciski pracują dość sprężyście i przypominają nieco switche stosowane w klawiaturach mechanicznych. Trzeba się co prawda nieco przyzwyczaić do tego, że wymagają odrobiny siły i mają dość długi skok, ale jednocześnie oferują wyższą precyzję i lepszą responsywność. Łatwiej się na nich mashuje niż na kontrolerach „oficjalnych”.

Żeby było ciekawiej, Wolverine V3 Tournament Edition to nie tylko te standardowe przyciski. Prócz triggerów oraz bumperów zamontowanych w przedniej części obudowy, znalazło się tam miejsce dla dodatkowego przycisku, niejako pomiędzy triggerem i bumperem. Niełatwo się do niego przyzwyczaić, szczególnie ze względu na to, że zdarzały mi się missclicki, gdy próbowałem z niego korzystać, ale widzę tu wiele różnych sensownych zastosowań. Tym bardziej, że te dodatkowe przyciski są pod ręką i dość dobrze dostępne, mimo że wymagają długich palców wskazujących.

Firma Razer nie poprzestała na wymienionych przyciskach i dlatego dodała cztery kolejne usytuowane w dolnej części pada, idealnie pod kolejnymi palcami (środkowym lub serdecznym, ewentualnie serdecznym i małym). Podobnie, jak w przypadku bumperów oraz dodatkowych przycisków od czoła, pracują one dość „klikająco”, przypominając pod tym względem switche stosowane w gamingowych myszkach. Wszystkie przyciski działają naprawdę wyśmienicie i jeśli uda Wam się je wszystkie stosować, możecie faktycznie zyskać przewagę w grach… przynajmniej w stosunku do kontrolerów Microsoftu oraz Sony. Absolutnie nie mam tu na myśli tego, że sam kontroler ułatwi Wam wygrywanie. Do tego akurat konieczne są też umiejętności.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?