Kingdom Come: Deliverance II i Baldur’s Gate III udowadniają, że szefostwo EA jest jak dziecko we mgle

Szef Electronic Arts, Andrew Wilson, komentował niedawno najnowsze wyniki finansowe spółki. Nie mógł oczywiście powiedzieć, że osoby zarządzające dały ciała, jeśli chodzi o Dragon Age: Straż Zasłony i to przez ich decyzje projekt nie odniósł oczekiwanego sukcesu, więc porażkę podpięto do czegoś innego. Wilson stwierdził, że winę ponosi tu brak elementów tzw. współdzielonego świata, charakterystycznych dla gier sieciowych oraz gier usług. To przez to Straż Zasłony nie sprzedało się zgodnie z oczekiwaniami. Teoria to oczywiście niczym niepoparta, a moim zdaniem wręcz błędna.
BioWare, studio odpowiedzialne m.in. za serie Dragon Age oraz Mass Effect, dawno, dawno temu robiło wyśmienite gry narracyjne. Sprzedawały się w różnych nakładach, ale biorąc pod uwagę czasy, kiedy debiutowały, osiągały bardzo dobre wyniki. Z ostatnich danych, jakie posiadamy wynika, że Dragon Age Początek sprzedało się w nakładzie 3,2 mln egzemplarzy, Dragon Age II w liczbie 2 mln sztuk, a Dragon Age: Inkwizycja zainteresowało aż 12 milionów osób. Progres widać też w przypadku Mass Effect, którego „jedynka” sprzedała się w liczbie co najmniej 2 mln kopii, „dwójka” w liczbie co najmniej 5 mln kopii, a „trójka” to 7 milionów kopii. Andromeda niestety trend wzrostowy zatrzymała, rozchodząc się w liczbie 5 mln sztuk. Andromeda była też prawdopodobnie początkiem powolnego upadku studia.
Pomiędzy Mass Effect III, a Andromedą było pięć lat. W tym czasie gra była wielokrotnie restartowana, a podczas zabawy odnosiło się wrażenie, że BioWare miało w pewnym momencie przykaz upchnięcia w swoim projekcie elementów MMORPG – gatunku, który cieszył się wówczas niebywałą popularnością. Wielu deweloperom oryginalnej trylogii się to nie spodobało i najpewniej postanowili zmienić pracodawcę. BioWare zaczęło tracić najbardziej utalentowanych twórców, tych odpowiedzialnych za sukces wcześniejszych projektów i choć finalnie dostaliśmy grę dla jednego gracza, podczas zabawy odnosiło się wrażenie, że nie było tu od początku do końca spójnej koncepcji. Ze względu na zainicjowany przed laty exodus, do dziś z niegdysiejszej grupy specjalistów od narracyjnych RPG przetrwała już tylko niewielka grupka. Grupka, która najpewniej nigdy nie odzyska tego, co straciła. Zresztą problem uchodzenia talentu i niemożności jego późniejszego odzyskania wyśmienicie opisał dyrektor wydawniczy studia Larian, Michael Douse, a pod jego wypowiedziami podpisuję się dwoma rękoma.
Z porażki Dragon Age: Straż Zasłony szefostwo Electronic Arts ponownie nie wyciągnęło żadnych wniosków – mimo że twierdzą inaczej – i raz jeszcze w BioWare przeprowadzono zwolnienia i restrukturyzację, która znowu prowadzi do utraty doświadczonych deweloperów. W legendarnym studiu trwają prace nad kolejnym Mass Effect i choć zatrudniono z powrotem grupę twórców odpowiedzialnych za pierwsze gry, to trudno oczekiwać, by garstka deweloperów była w stanie zastąpić pierwotny team, aczkolwiek chciałbym się w tym temacie mylić. Chciałbym też, aby bzdury o porażce Dragon Age: Straż Zasłony spowodowanej brakiem elementów sieciowych nie przełożyły się na to, co znajdziemy w piątej części kosmicznej sagi. Wyśmienite debiuty Baldur’s Gate III oraz Kingdom Come: Deliverance II udowadniają, że zapotrzebowanie na gry dla jednego gracza jest wysokie. Muszą to być jednak tytuły odpowiednio przygotowane. Dojrzałe, rozbudowane i z powagą traktujące graczy.
Dragon Age: Straż Zasłony nie sprzedało dobrze ze względu na wiele jego ułomności. Przede wszystkim, w żaden sposób nie przemawiało ono do fanów najwyżej ocenianej pierwszej gry. Pomijając recenzje branżowych mediów i patrząc tylko na opinie graczy, nie znalazłem żadnej, autentycznie ŻADNEJ, w której dałoby się przeczytać, że Straż Zasłony niewarte jest zakupu, bo nie ma elementów sieciowych. Krytyka dotyczy przede wszystkim: scenariusza, systemu progresji, braku jakiejkolwiek mechaniki wyborów i konsekwencji, odmienionej estetyki, rozmaitych uproszczeń we wszystkich możliwych systemach rozgrywki, liniowości i tak dalej. Zarzutów jest mnóstwo i żaden nie jest związany z brakiem komponentu sieciowego… a przynajmniej ja nigdzie tego nie dostrzegłem.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler