PXN P5 - test. Niedrogi i naprawdę porządny kontroler!

Jeszcze kilka lat temu było tak, że porządne kontrolery do gier produkowały wyłącznie firmy zajmujące się produkcją konsol. Nie było więc niczego lepszego od kontrolerów przeznaczonych dla PlayStation oraz Xboksów. Rynek się zmienił, wybór jest znacznie szerszy i wiele gamepadów jest naprawdę porządnych, a ponadto dostać można je w przystępniejszych (w stosunku do tych „oficjalnych”) cenach. Czy P5 od firmy PXN jest jedną z takich propozycji? Tego dowiecie się z naszego testu.
PXN to chińska firma, specjalizująca się w produkcji rozmaitych akcesoriów, tudzież peryferiów dla graczy. Dzięki jej uprzejmości otrzymaliśmy do testów kierownicę, której recenzję będziecie mogli przeczytać niebawem, a także kontroler, którego test mamy dla Was dzisiaj. PXN P5, bo o nim mowa, kupić możecie w Internecie za około 100-110 złotych, co jest kwotą naprawdę niewygórowaną, ale z drugiej strony na pewno chcielibyście mieć pewność, że kupujecie produkt porządny i warty swojej ceny. Jeśli tak jest, czytajcie dalej.
Opakowanie, w którym dociera do użytkownika P5 jest niewielkich rozmiarów. W środku znajduje się wytłoczka, a w niej umieszczono pad. Prócz kontrolera w pudełku jest jeszcze nieco makulatury, krótki kabel USB umożliwiający ładowanie sprzętu oraz dongiel, dzięki któremu sprzęt firmy PXN da się połączyć z komputerem za pomocą technologii radiowej o częstotliwości 2,4 GHz. Największą zaletą tego rozwiązania jest mocne ograniczenie lagów i poprawa responsywności gier. Jeśli wolicie inne rodzaje połączenia, to jest jeszcze kablowe oraz za sprawą Bluetooth.
Sama jakość wykonania kontrolera nie wzbudza zastrzeżeń. Po wyjęciu go z wytłoczki natychmiast zauważyłem, że pod względem designu jest on bardzo podobny do kontrolera dla konsol Xbox One oraz Xbox Series X|S. Różnice w kształcie obudowy są naprawdę minimalne, a pad bardzo dobrze leży w dłoni. Zaskoczony byłem jego lekkością. To najlżejszy pad, z jakiego do tej pory miałem okazję korzystać i choć nie ma to jakiegoś kolosalnego wpływu na komfort czy ergonomię użytkowania tego typu sprzętu, to być może w trakcie dłuższych sesji nasze dłonie to odczują. Jak dla mnie, niższa waga na plus – szczególnie, że nie oznacza ona automatycznie budżetowego wykonania.
PXN P5 oferuje wszystkie przyciski, jakich moglibyśmy sobie zażyczyć, a także garść dodatkowych. W górnej części obudowy mamy dwie asymetrycznie rozmieszczone gałki analogowe (z ukrytymi pod nimi przyciskami), krzyżak, cztery główne przyciski z prawej oraz kilka przycisków funkcyjnych (opcje, home, menu i capture). Z przodu pada mamy ponadto dwa bumpery i dwa triggery, a kolejne cztery przyciski zamontowano od spodu. Przyciski te umożliwiają nam włączanie makr, które damy radę przygotować rejestrując aż 32 wciśnięcia, czyli naprawdę sporo.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler