Star Wars: Outlaws - czy patch 1.4 zmienia moje zdanie o grze Ubisoftu?
Star Wars: Outlaws nie zostało przyjęte zbyt ciepło na swoją sierpniową premierę, ale mam wrażenie, że niektóre opinie na jego temat były mocno przerysowane. Studio Massive Entertainment przygotowało bowiem dobrą, choć pod niektórymi względami niedopieszczoną produkcję, a regularnie wydawane aktualizacje stopniowo faktycznie ją poprawiają. Czy w związku z tym nadszedł już odpowiedni moment, by podnieść ocenę, jaką daliśmy w naszej recenzji? Czy wydany niedawno patch 1.4 rzeczywiście zmienia postać rzeczy? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.
W recenzji Star Wars: Outlaws, którą opublikowałem w sierpniu miałem wobec gry Ubisoftu kilka poważnych zarzutów. W minusach napisałem, że podczas rozgrywki natknąłem się na sporą ilość mniejszych i większych niedociągnięć, a także regularne spadki płynności. Ostatnie aktualizacje rzeczywiście znaczną część błędów wyeliminowały, przez co praktycznie nie zauważyłem już przenikających się obiektów, znikających cieni, dziwnych problemów z interaktywnymi elementami itd. Nadal zdarza się co prawda, że Nix potrafi się wspinać na niewidzialne przedmioty i postaci, ale występuje to rzadziej. Rzadziej też widzimy dziwne zachowanie linki z hakiem, które mocno utrudniało poprzednio platformowanie. Wydaje mi się, że poprawiono również trochę optymalizację, mimo że nadal nie jest ona idealna, szczególnie gdy włączymy ray-tracing i ustawimy go na najwyższe detale. Grafika nie jest wówczas jakaś wyjątkowo rozbrajająca, a wymagania ma na tyle duże, że w 1440p na full detalach nie da się grać na komputerze wyposażonym w Ryzena 7 9700X oraz kartę GeForce RTX 4080 - przynajmniej bez włączania generowania klatek z DLSS 3.5 oraz skalowania rozdzielczości. Jest już niby lepiej, jak wspomniałem, ale nadal dużo pracy przez programistami.
Kolejnym zarzutem, jaki kierowałem wobec gry była kiepska mimika twarzy. Ogólnie kulały scenki, których byliśmy świadkami podczas rozmów bohaterki, Kay, z napotkanymi postaciami niezależnymi. Pre-renderowane scenki wyglądały świetnie, ale te wewnątrz gry niekoniecznie. Postaci lubiły stać w miejscu, jak kołki, i po prostu mamrotały coś pod nosem. Patch 1.4 trochę to zmienił. Deweloperzy dodali nowe animacje i sprawili, że wiele dialogów wygląda znacznie lepiej niż dotychczas. Nadal nie widzimy postaci spacerujących po okolicy w trakcie pogaduszek, ale przynajmniej kiwają się one na boki, wymachują rękoma itd. Prezentuje się to bardziej wiarygodnie, więc ja nie narzekam. Co do mimiki twarzy, wiąż czasem jest słabiutko, ale w ogólnym rozrachunku lepiej.
Nie narzekam już też tak bardzo na przebieg misji. Zaraz po premierze większość zadań, zarówno głównych, jak i pobocznych, trzeba było realizować w narzucony przez deweloperów sposób, co oznaczało bardzo często konieczność skradania się. Na domiar złego, przeciwnicy potrafili nas wykryć z drugiego krańca mapy, a wówczas gameplay niejako się zatrzymywał, dostawaliśmy reprymendę i musieliśmy podejmować wyzwanie od początku. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, jak frustrujące to było. Czasem Kay skradała się przez kilkanaście minut tylko po to, by jakiś jastrząb nagle dostrzegł ją zza filaru, doprowadzając do restartu oraz szewskiej pasji grającego. Między innymi przez tak głupio rozwiązane zadania co chwilę musiałem się odrywać od zabawy. Bez tego mój pad prawdopodobnie nie przetrwałby do napisów końcowych. Nie działa to już na szczęście w ten sposób. Większość misji nie wymaga już skradania się, a dodatkowo, jeśli dostrzeże nas jakiś przeciwnik, mamy chwilę na to, by zareagować. Możemy spróbować go sprzątnąć, lub kontynuować skradanie. Gra się przez to lepiej, spokojniej i bez frustracji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler