S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl to imponujący wehikuł czasu - (prawie) recenzja
Tak mniej więcej mógłbym opisać swoje pierwsze dwadzieścia godzin z nowym Stalkerem. Ale nie żałuję ani minuty, ponieważ reszta - a zwłaszcza fabuła - wynagradza wszelki trud. Intryga zarysowuje się naprawdę ciekawie; zaczynamy dość enigmatycznie, bo w momencie, w którym poza zoną trafia się anomalia, która zniszczyła mieszkanie Skifa - naszego bohatera. Nie jest on spowinowacony z żadną poprzednią grą, więc cały główny wątek obracający się wokół jego kłopotów stanowi swego rodzaju tabula rasa; niski próg wejścia dla nowych graczy. Niech jednak to Was nie zwiedzie, ponieważ scenarzyści regularnie raczą fanów mniejszymi i większymi nawiązaniami. A nawet nie takimi skromnymi, bo po jednym z trailerów wiemy, że powraca postać Szramy - bohatera Czystego Nieba. Skif, czując pieniądz, wynajmuje pewnego jegomościa, który wskazuje kolejne miejsca na uruchomienie specjalnego skanera celem ponownego naładowania wspomnianej anomalii. Sprawy jednak przybierają nieciekawy obrót, a my zostajemy bez urządzenia, bez artefaktu i bez mieszkania. Znajdując się na obrzeżach Zony nie pozostaje nam nic innego, jak ruszyć i odebrać, co nasze.
Drugim z powodów, dlaczego zamiast recenzji są pierwsze wrażenia, to warstwa techniczna gry na konsoli Xbox Series X. Na samym początku dostęp dostaliśmy do wyraźnie nieaktualnego buildu gry. W nim tryb jakości był praktycznie niegrywalny z powodu mikrozacinek ekranu przy poruszaniu kamerą, ale tryb wydajności trzymał się stabilnie - tak, mówię o 60 klatkach na sekundę. O problemach z renderowaniem światła, migającymi teksturami czy innymi, dziwnymi elementami oprawy graficznej nawet nie wspominam. Już od samego początku też trafiały się błędy związane np. skryptami, kiedy to misja nie była zaliczana jako zakończona, albo też nie odpalały się odpowiednie linie dialogowe postaci niezależnych lub całe przerywniki filmowe, powodujące niemożność popchnięcia wydarzeń do przodu. Na szczęście mowa tutaj wyłącznie o misjach pobocznych, ponieważ wątek główny - mimo kilku mniejszych bolączek, jak zawieszenie się jednego z ważnych NPC-ów w trakcie cut-scenki - płynął bez większych zarzutów.
I wspominam o tym, ponieważ wczoraj (tj. 19.11) na serwery trafił potężny patch o rozmiarze całej gry, poprawiający zdecydowanie większość opisanych tutaj trudności i bolączek. Ba, w tym momencie pobieram kolejną aktualizację o blisko 40 GB rozmiarze. Ale sami widzicie, trudno mi przez ten fakt uczciwie ocenić S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl, nie dając minusów za zdezaktualizowane w momencie pisania rzeczy. A czuję, że jest tu zdecydowanie więcej do odkrycia i docenienia (lub potencjalnego rozczarowania) niż cztery z dwunastu regionów, które do tej pory zwiedziłem.
Ja wracam na szlak. Udanych łowów, stalkerzy!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler