Teufel Real Blue Pro - test. Sprawdzamy flagowca niemieckiej firmy.
Firma Teufel przysłała nam jakiś czas temu do testów najbardziej zaawansowane i dopieszczone słuchawki nauszne, jakie występują w katalogu jej produktów: Real Blue Pro. Ze względu na to, że wcześniej testowaliśmy ich skromniejszy wariant, Real Blue NC, z ciekawością zasiedliśmy do odsłuchów, by sprawdzić czy warto dołożyć kilkaset złotych do tego, by wejść w posiadanie wersji Pro. Jeśli także się nad tym zastanawiacie, koniecznie czytajcie dalej.
Real Blue Pro kupujemy w niewielkim, w pełni kartonowym i minimalistycznie wykonanym opakowaniu. Naniesiono na nie w zasadzie tylko wizerunek słuchawek oraz nazwę modelu, który znajduje się wewnątrz kartonu. Teufel postawił na sam karton, bez jakichkolwiek wizerunków, zdjęć itd. co na pewno ułatwia recykling. Mi osobiście takie rozwiązanie odpowiada, więc nic tylko projektantów pochwalić.
Teufel Real Blue Pro - specyfikacja
- Konstrukcja: Wokółuszna, zamknięta;
- Połączenie: Przewodowe i bezprzewodowe;
- Przetworniki: 44-milimetrowe liniowe;
- Transmisja bezprzewodowa: Bluetooth 5.1;
- Zakres częstotliwości: 10 - 21000 Hz;
Czas działania baterii (średnia głośność): 56h bez ANC oraz do 44h z ANC;
Pojemność baterii: 800 mAh; - Kodeki: Qualcomm aptX Adaptive, AAC oraz SBC;
- Gniazda: USB-C oraz jack 3,5 mm;
- Aktywna redukcja szumów: tak (3 poziomy);
- Tryb transparentny: Tak;
- Technologia Dynamore® Headphones: Tak;
- Sterowanie: Przyciskami oraz dotykowe;
- Zawartość zestawu:
- kabel jack 3,5 mm (120 cm);
- przewód USB (100 cm);
- Waga: 296 g.
W pudełku znajduje się estetyczne etui, które – ze względu na sam kolor słuchawek, szary – jest grafitowe. Etui jest twarde i zrobione z tworzywa sztucznego, a żeby dostać się do jego wnętrza, trzeba otworzyć zamek. Od zewnątrz etui zostało pokryte cienką warstwą zapewniającej anypoślizgowość gumy, a wewnątrz jest delikatny materiał, jakiś rodzaj sukna, chroniący słuchawki przed uszkodzeniami.
Wewnątrz etui słuchawki są złożone, co zobaczyć możecie na zdjęciach. Abyście nie mieli problemów z tym, by ponownie umieścić je w pudełku, pod słuchawkami znajduje się niewielki „obrazek” pokazujący, jak poprawnie to zrobić. Delikatna przegroda oddziela oba nauszniki, nie dopuszczając do tego, by się o siebie obijały. Wydzielono tu ponadto specjalną przestrzeń dla dwóch kabli. Jeden to zakończony jest wtyczkami jack 3,5 mm, a drugi to USB-A na USB-C, służący do ładowania wbudowanych w słuchawki akumulatorów.
Real Blue Pro po wyjęciu z etui trzeba najpierw rozłożyć. Muszle składają się do wnętrza, w kierunku pałąku, co znacząco ułatwia podróżowanie ze słuchawkami. Mimo że cała konstrukcja jest wykonana z tworzywa sztucznego, zawiasy pracują płynnie i cicho. Nie ma mowy o skrzypieniu i innych niepożądanych efektach. Muszle obracają się też o jakieś 120-130 stopni, co pozwala je wygodnie ułożyć np. na ramionach, gdy przez moment nie mamy zamiaru z nich korzystać. Regulowany jest również pałąk, albowiem oba nauszniki jesteśmy w stanie wysuwać i wsuwać do jego wnętrza. Komfort użytkowania zestawu jest na wysokim poziomie. Gąbki nauszników oraz pałąka są miękkie, dobrze dopasowują się do kształtu twarzy oraz uszu. Małżowiny nie pocą się też przesadnie nawet podczas dłuższego użytkowania.
Jakość wykonania słuchawek nie wzbudza zastrzeżeń. Pod względem stylistycznym mocno przypominają one testowane przez nas wcześniej Real Blue NC, ale od razu widać i czuć, że mamy do czynienia z wersją Pro – droższą i bardziej dopieszczoną. Różnice nie są jakieś diametralne, ale zauważalne i na korzyść Pro. To, co pozostało niezmienione, to wyposażenie zewnętrzne muszli. Jest ono bowiem identyczne, niezależnie od tego, który model słuchawek wybierzecie. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że mowa o wyposażeniu zewnętrznym. Wewnętrzne to całkiem inna bajka.
Na lewym nauszniku znajduje się przycisk pozwalający nam włączać i wyłączać słuchawki, a jednocześnie przydatny wtedy, gdy mamy potrzebę sparowania zestawu z jakimś źródłem dźwięku. Robimy to oczywiście z wykorzystaniem technologii Bluetooth. Pod włącznikiem znajduje się niewielka dioda, informująca nas o trybie działania słuchawek oraz stanie akumulatora, a poniżej są dwa gniazda: jedno to USB-C (do ładowania zestawu), a drugie to jack 3,5 mm (do podłączenia słuchawek do analogowego źródła dźwięku).
Na prawym nauszniku nie ma żadnych gniazd, ale są dwa – można napisać – przyciski oraz jedna dioda. Jeden przycisk, podłużny, służy do tego, by włączać i wyłączać tryb ANC (aktywnej redukcji szumów), a z wykorzystaniem drugiego, przypominającego dżojstik, sterujemy muzyką. Możemy dzięki niemu zmieniać głośność, przeskakiwać pomiędzy utworami, a także pauzować i wznawiać odtwarzanie (choć ten akurat element jest też realizowany automatycznie gdy zdejmujemy i nakładamy słuchawki na uszy – w lewej muszli jest bowiem specjalny czujnik). Dżojstik sprawdza się we wszystkich zastosowaniach bardzo dobrze i naprawdę nie ma się tu do czego przyczepić. Szybko przyzwyczaiłem się do kontrolowania słuchawek z jego wykorzystaniem.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler