Deadpool & Wolverine - recenzja. Nadchodzą lepsze czasy dla Marvela?

Deadpool & Wolverine bije rekordy popularności w kinach, a ze względu na to, że jestem już po seansie, przygotowałem dla Was niedługą recenzję. Po jej przeczytaniu powinniście mieć jasność co do tego, czy filmowcy podołali zadaniu domknięcia trylogii oraz czy warto pójść do kina. Nową produkcję Marvela miałem przyjemność obejrzeć w kinie IMAX, więc wszelkie odniesienia do jakości dźwięku oraz obrazu są związane z tą konkretną technologią projekcji.
Przechodząc do rzeczy, do kina szedłem nie do końca pewny tego, czego mogę się spodziewać. Dwie poprzednie opowieści dotyczące Deadpoola przypadły mi do gustu, więc zakładałem, że i tym razem będzie podobnie. Z drugiej strony, Marvel w ostatnim czasie śmiga po równi pochyłej i praktycznie wszystkie projekty studia pisząc kolokwialnie „ssą”. Bałem się zatem, że Deadpool padł ofiarą poprawności, będzie ugłaskany do granic możliwości i przepełniony durnymi kliszami, których po prostu wszędzie jest przesyt. Na szczęście po napisach końcowych byłem mega zadowolony. Rzekłbym, że micha cieszyła mi się nawet bardziej niż po seansie Dune 2, której recenzję także znajdziecie na naszych łamach.
Deadpool & Wolverine niejako kontynuuje wydarzenia, które miały miejsce w Deadpool 2, choć trzeba przyznać, że opowieść nie jest jakoś bardzo mocno połączona. To po prostu kolejny rozdział, w którym są jakieś nawiązania do poprzedników, ale jednocześnie niczego istotnego nie stracicie, jeśli nie mieliście przyjemności ich obejrzeć. Warto, wręcz wypada, ale nie trzeba. To samo mogę zresztą napisać na temat Logana, czyli ostatniego filmu z Wolverinem w roli głównej. Dobrze jest się z nim zapoznać, mimo że też nie jest to obowiązkowe… Chociaż nie! Jak ktoś lubi dobre kino, to musowo powinien to zrobić!
Główne role w Deadpool & Wolverine powierzono aktorom, którzy wcielali się w tytularne postaci od lat. W czerwonych gatkach biega zatem Ryan Reynolds, a w żółte wdzianko wcisnął się Hugh Jackman. Towarzyszą im oczywiście inni znani aktorzy, w tym między innymi Jon Favreau, Jennifer Garner, Wesley Snipes oraz Morena Baccarin. Na moment pojawia się nawet Henry Cavill, ale w jakim kontekście oraz w jakiej sytuacji Wam nie zdradzę. Wiedzcie jedynie, że całe kino ryknęło śmiechem, gdy na ekranie zawitał Człowiek ze Stali, a do niedawna też Geralt.
Wszyscy aktorzy spisali się wyśmienicie. Każdy wiarogodnie odegrał powierzoną mu rolę. Pomiędzy postaciami, szczególnie dwoma tytułowymi, czuć chemię. Naprawdę wyśmienicie oglądało się ich poczynania. Na pochwałę zasługują też kaskaderskie wybryki obsady. Widać, że wymagały one zręczności oraz niemałej kondycji – szczególnie mam tu na myśli sceny walki, bo wiadomo że najbardziej niebezpieczne sekwencje zostały zrealizowane z użyciem grafiki komputerowej. Swoją drogą, efekty są tak dopieszczone, że trudno połapać się gdzie dokładnie dobiega końca CGI, a gdzie rozpoczyna się akcja będąca dziełem samych aktorów.
Deadpool & Wolverine w kinie IMAX jest niebywałym doświadczeniem. Efekty, o czym wspomniałem, są naprawdę wyśmienite. Już dawno nie byłem na seansie 3D, bo najczęściej czterech liter one nie urywają, a tym razem byłem wręcz zachwycony z tego, że wybrałem oglądanie w okularach. Słowami niełatwo opisać doznania wizualne, ale były one zarówno efekciarskie, jak i wiarygodne. Chodzi o to, że twórcy nie przesadzili. Nic nie wydaje się być wrzucone na siłę. Umiejętnie spożytkowano to, do czego otrzymano dostęp, przez co od samego początku aż do napisów końcowych z błyskiem w oczach oglądałem wszystko, co rozgrywało się przede mną. Nie sposób przyczepić się też do efektów dźwiękowych, ale do tego akurat Marvel nas przyzwyczaił.
Na temat scenariusza oraz wątku fabularnego nie będę się rozpisywał, bo nie chciałbym nikomu psuć przyjemności z oglądania. Wiedzcie jedynie, że wszystko zostało sprytnie przemyślane i wplecione nie tylko w dwie poprzednie części serii Deadpool, ale również w całe uniwersum Marvela. Bohaterowie nawiązują do multiwersum (nieco się z niego nabijając), do ostatnich porażek kinowych (Marvels, Thor) oraz tego, co działo się w Avengersach. Wszystko spięto wręcz idealnie i mam osobiście nadzieję, że Deadpool & Wolverine będzie nowym początkiem dla MCU. Że jest jeszcze nadzieja na to, że ktoś poprowadzi to należycie. Że kolejne filmy nie będą produkowane taśmowo, ale z pomysłem i w ramach jakiejś szerszej, mającej sens perspektywy. Trzymam za to mocno kciuki.
Podsumowując, Deadpool & Wolverine to jeden z najlepszych filmów akcji ostatnich lat. Jeśli chodzi o Marvela, ostatni raz tak dobrze bawiłem się prawdopodobnie podczas seansu Avengers: Koniec Gry. Wszystko co do kin trafiło później (z wyjątkiem Strażników Galaktyki 3) było tak słabe, że albo do kina nie szedłem, a później zasypiałem przed telewizorem, albo wychodziłem z sali kinowej bardzo niezadowolony. Czy Deadpool faktycznie będzie mesjaszem Marvela? W tym momencie ciężko powiedzieć. Jestem dobrej myśli, ale odkąd Disneyem rządzą księgowi, dobrych produkcji ze świeczką szukać.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler