Zwolnienia w branży - początek końca naszych ulubionych gier?


bigboy177 @ 17:50 29.02.2024
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Najwięksi wydawcy w świecie gier zmniejszają zatrudnienie. Chwilowy trend, a może nadchodzi koniec branży, jaką znamy?

W ostatnim czasie często pojawiają się na naszych łamach wiadomości dotyczące zwolnień w największych branżowych firmach. Wydawcy i deweloperzy z całego świata mocno redukują etaty, tłumacząc się stanem branży oraz tym, jak zmienia się sytuacja na rynku. Czy faktycznie w świecie wirtualnej rozrywki tak dużo się zmieniło, że koniecznością okazały się zwolnienia? Dlaczego z pracą żegnają się tysiące deweloperów, mimo że od mniej więcej 2-3 lat dostrzec można spadek jakości oraz częstotliwości wydawanych gier? Może potrzeba ich więcej, aby sytuację poprawić? Postanowiłem się temu kuriozum przyjrzeć, a Was oczywiście zachęcam do komentowania moich przemyśleń.

Masowe redukcje etatów rozpoczęły się mniej więcej na początku 2023 roku. Wówczas dotyczyły one przede wszystkim branży IT, która podczas pandemii znacząco się rozrosła, licząc na to, że sytuacja – albo chociaż jej reperkusje – będzie długotrwała. Finalnie tak się nie stało, a w efekcie wielu gigantów, jak Facebook, postanowiło zmniejszyć liczbę swoich pracowników. Trend ten przeszedł następnie na firmy związane z gamingiem, które – jak wynika z ankiety przygotowanej w październiku na potrzeby tegorocznego GDC – także licznie redukują etaty. Z badania dowiadujemy się, że aż 35% ankietowanych zostało zwolnionych albo doświadczyli zwolnień w swoich firmach. Grupą najmocniej dotkniętą okazały się osoby odpowiadające za kontrolę jakości, bo aż 22%. Jeśli chodzi o typowych deweloperów, tylko 7% straciło do tej pory pracę, ale jednocześnie aż 56% boi się, że w najbliższych miesiącach może ich to dotknąć.

Dlaczego właśnie teraz zwolnienia są tak widoczne? Powodów może być kilka, a pierwszy – prawdopodobnie najbardziej oczywisty – to efekt pandemii. Wiele firm, zmieniając sposób pracy na zdalny oraz licząc na to, że ludzie coraz chętniej będą korzystać z usług sieciowych, zatrudniło nowych pracowników, mających wspomóc rozwój biznesu w nowych kierunkach. Kontrola jakości w przypadku pracy zdalnej na pewno musiała być większa i bardziej rozbudowana, a wdrożenie całkiem nowych procedur czasochłonne. Teraz, gdy twórcy wrócili do biur, sytuacja uległa zmianie i możliwy stał się powrót do wcześniejszego modelu QA, co w efekcie doprowadziło do zwolnień. Bardzo prawdopodobne też, że w realiach pracy zdalnej koniecznością stało się zatrudnianie dodatkowych osób na stanowiska, które wcześniej były jednoosobowe, a teraz ponownie wszystko wraca do „normy”.

Idąc dalej, w trakcie pandemii firmy oferujące gry na pewno dostrzegły wzrost przychodów. Ludzie siedzieli pozamykani w domach, nie mogli korzystać z restauracji, kin, basenów itd. więc nadmiarowe pieniądze inwestowali w wirtualną rozrywkę. Firmy mogły pozwolić sobie na nieco większą rozrzutność, a po pandemii wiele ich planów zostało zweryfikowanych, przez co konieczne okazały się cięcia. Przychody wróciły do normy, więc i wydatki zaczęto obniżać. Złowieszcze „zmieniające się warunki” w branży to po prostu naturalnie występujące zmiany, a nie nagłe, dramatyczne spadki zysków, mogące doprowadzić wydawców i deweloperów na skraj bankructwa.

Moje dywagacje oczywiście nie oznaczają tego, że wpływ na cięcia ma tylko pandemia, bo czynników jest najpewniej więcej, jak np. światowy wzrost inflacji. Nie tylko w Polsce musieliśmy się z nim mierzyć. Przez inflację wzrosły koszty życia, co automatycznie doprowadziło do tego, że firmy musiały ponosić wyższe koszty wypłat, czynszów oraz innych opłat. Z tego samego powodu poszybowały również koszty obsługi kredytów, na których przecież światowi giganci działają, co automatycznie zmusiło ich do cięć. Sytuacja zdaje się powoli stabilizować, ale jeszcze trochę to potrwa, nim branża wyjdzie z dołka. Czy zwolnione osoby zdołają przetrwać? Wiele z nich może stracić wizy pracownicze, będzie musiało zmienić miejsce zamieszkania, powrócić do rodzinnych stron itd. itp. Na domiar złego, sporo stanowisk całkowicie zostanie zlikwidowanych przez panoszącą się sztuczną inteligencję.

AI w ostatnim czasie wciskane jest wszędzie, gdzie tylko się da. Wykorzystując rozmaite kreacje ludzi, algorytmy sztucznej inteligencji potrafią generować obrazy, filmy, dźwięki, muzykę, modele 3D i wiele innych assetów wykorzystywanych przecież również w grach. Osoby odpowiedzialne za ich przygotowanie, często przecież uzdolnione artystycznie, mogą stracić w efekcie pracę. Mimo że obecnie da się odróżnić twory przygotowane przez AI od tych opracowanych przez ludzi, to wcześniej czy później granica pomiędzy nimi może się zatrzeć. Najgorsze jest to, że superkomputery ciągle chłoną nową wiedzę, a osoby odpowiedzialne za dostarczanie im informacji na pewno nie są odpowiednio kompensowane. Artyści często zmuszani są też do przekazywania praw autorskich do swoich dzieł pracodawcom, a Ci potem mogą z nimi robić wszystko i bez ograniczeń. AI na pewno już teraz ma wpływ na stanowiska w branży, mimo że nikt otwarcie się do tego nie przyznaje, by nie wzbudzać kontrowersji. Jego znaczenie będzie też w miarę upływu czasu rosnąć.

Wszystkie wymienione czynniki odbijają się na tym, co widać dookoła, czyli także na zwolnieniach. Jak dobrze pójdzie, to około połowy bieżącego roku sytuacja powinna zacząć się stabilizować, a w przyszłym wrócić do normy. Popandemiczne gry zaczną trafiać powoli na półki sklepowe i wszystko względnie wróci do normy. Wiadomo, że zmian nikt nie powstrzyma, ale jest spora szansa, że skończą się ciągłe zwolnienia i redukcje. Może - wręcz przeciwnie - zaczną pojawiać się informacje o nowych studiach, pracy w już istniejących itd. Liczę na to bardzo mocno, bo nie lubię pisać złych wiadomości. Wolę skupić się na tych pozytywnych.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosBarbarella.   @   16:07, 02.03.2024
Ja się tam nie martwię na zapas. Mam taki zapas gier do ogrania że przetrwam niejeden kryzys w branży i wojnę atomową. Dumny