Multiplayerowa słodycz w serii Battlefield: Bad Company.


bigboy177 @ 17:39 27.02.2010
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Premiera Battlefield: Bad Company 2 już za kilka dni, a zatem jeden z najbardziej wyczekiwanych shooterów tego roku trafi w ręce graczy, którzy wreszcie zweryfikują zapowiedzi i obietnice deweloperów. A trzeba przyznać, że zapowiada się niezwykle smakowicie.

Premiera Battlefield: Bad Company 2 już za kilka dni, a zatem jeden z najbardziej wyczekiwanych shooterów tego roku trafi w ręce graczy, którzy wreszcie zweryfikują zapowiedzi i obietnice deweloperów. A trzeba przyznać, że zapowiada się niezwykle smakowicie. Pierwsza część, prócz wciągającego trybu kampanii dla jednego gracza, oferowała dynamiczne starcia wieloosobowe. Nie inaczej jest w kontynuacji, która, wedle udostępnionych do tej pory informacji, pozwoli maniakom wirtualnego obdzielania ołowiem na jeszcze bardziej odstresowującą sieczkę.

W pierwszej części Kompanii „B” otrzymaliśmy w zasadzie jeden model zabawy multiplayer. Był nim Gold Rush, w którym jednocześnie brało udział nawet 24 graczy, podzielonych pomiędzy dwie przeciwne drużyny. Jak nazwa wskazuje, zabawa kręciła się dookoła złota, a dokładniej mówiąc, dwóch skrzyń wypełnionych po brzegi drogocennym kruszcem. Pierwsza ekipa stara się chronić pojemniki, podczas gdy zadaniem drugiej jest ich zniszczenie. Kiedy agresorzy osiągną założony cel, mapa się rozrasta, pojawiają się na niej kolejne skrzynie, a atakujący podnoszą swój licznik respawnów. W przypadku obrońców, respawny są nielimitowane, co pozornie ułatwia eliminowanie oponentów, aczkolwiek nie do końca. Wystarczy bowiem, że wróg zniszczy odpowiednią liczbę skrzyń, a rozgrywka jest rozstrzygnięta. Trzeba się zatem streszczać w obniżaniu jego liczby odrodzeń.



Po premierze podstawki, ze względu na prośby graczy, studio DICE zdecydowało się wprowadzić do zabawy jeszcze jeden rodzaj zmagań sieciowych. Był nim znany i lubiany Conquest, w którym gracze walczą o dominację na mapach, zdobywając specjalne punkty strategiczne i obniżając w ten sposób możliwości bitewne rywala. Tryb Conquest jest niewątpliwie dynamiczny i wymaga wytężonej pracy zespołowej. Gracze biorący w nim udział są niejako zmuszeni do tego by działać razem. W innym przypadku po prostu nie mają szans na zwycięstwo. Taktyka, koordynacja i właściwa strategia walki to jedyna droga do zwycięstwa.

Tryb multiplayer pierwowzoru opierał się na 8 zróżnicowanych, pełnych klimatu i zbalansowanych mapach. Do dyspozycji otrzymywaliśmy lokacje zwane: Harvest Day, Over and Out, End of the Line, Ascension, Valley Run, Deconstruction, Oasis oraz Final Ignition. Wszystkie pierwotnie przeznaczone były dla Gold Rush, później przygotowano także specjalne wersje dedykowane Conquest. W sumie gracze otrzymali całkiem pokaźnych rozmiarów arenę do potyczek sieciowych. Arenę, w której każdy mógł znaleźć miejsce dla siebie, pod warunkiem, że wiedział czego dokładnie chce. Wszak drużyny złożone są z żołnierzy o różnych umiejętnościach. Takich, które wzajemnie się uzupełniają i wzmacniają siłę ogółu.

Jeśli chodzi o Bad Company 2, w tym momencie wiadomo, że projekt udostępni dwa modele zabawy, aczkolwiek w przyszłości najprawdopodobniej pojawią się kolejne. Pierwszy z nich to Gold Rush, znany z podstawki, drugi stanowi natomiast jego delikatną wariację. Miast dwóch kilkunastoosobowych drużyn, walczących o szereg skrzyń ze złotem, gracze podzieleni są na czteroosobowe teamy, wojujące tylko o jeden skład. Ten system zmagań nazwano Squad Rush i choć, robi wrażenie dość prostego, wcale taki nie jest. Gracze nadal muszą stanowić jedność i wspólnie spróbować zlikwidować przeciwników. Taktyka każdy sobie… nie sprawdza się w ogóle.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?