Test komputera Acer Nitro 50 - zaskakująco mały i potężny gotowiec

Komputery, nie mówiąc o laptopach, najczęściej kojarzą się nam z dość niezgrabnymi, sporych rozmiarów obudowami, wypełnionymi komponentami. Nie zawsze tak jednak musi być. Na rynku istnieją bowiem tzw. gotowce, a idealnym przykładem w tym segmencie jest bohater niniejszej recenzji, czyli Acer Nitro 50. Jednostka ta zaskakiwała mnie na każdym kroku i myślę, że wielu graczy, którzy zdecydują się na jej zakup, doznania będą mieć podobne.
Acer Nitro 50 dociera do nas w sporych rozmiarów pudle. Jest ono dość ciężkie, a w związku z tym spodziewałem się pełnoprawnej, upakowanej komponentami, budy. Jakże ogromne było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że znaczna część kartonowego pudła to powietrze oraz specjalna pianka, której zadaniem jest ustabilizowanie komputera. Do tego w środku była instrukcja, jakieś kabelki, kabel zasilający i w zasadzie tyle. Szybko złapałem więc komputer i wyciągnąłem go z wnętrza.
Konstrukcja firmy Acer jest zaskakująco mała i zgrabna. Dzięki temu nic nie stoi na przeszkodzie, by postawić ją zarówno przy nodze, jak i z boku monitora. Choć akurat w przypadku tej drugiej opcji konieczne mogą się okazać pewne modyfikacje w konfiguracji oświetlenia. Jeśli miałoby Was ono drażnić, możecie je wyłączyć. Ewentualnie umieścić obudowę z lewej strony (choć może to być nieco nieergonomiczne), a wówczas znaczną część diod skierujecie od siebie, a nie na monitor.
Wracając do samej obudowy, jest ona wykonana bardzo dobrze. Front przypomina nieco facjatę transformera, ale do tego projektanci powinni nas już przyzwyczaić. Przypominający nieco dziób przedni panel ciekawie się rozświetla, gdy uruchomimy maszynę. Zamontowano na nim oczywiście przycisk włączający komputer, a także kilka portów, w tym jeden USB-A oraz jeden USB-C. Podświetlona jest też dolna część panelu bocznego, dzięki czemu całość prezentuje się całkiem elegancko.
Podświetlenie widać też z boku. Światło dociera do nas poprzez drobne dziurki w klapie, którą przykryte są wszystkie komponenty. Dzięki prześwitom możemy zerknąć do wnętrza obudowy, która prezentuje się naprawdę estetycznie. Jeśli chcemy dodatkowo pochwalić się znajomemu, tudzież komuś z rodziny „bebechami”, boczny panel możemy zdjąć, na co wystarczy przeznaczyć dosłownie moment. Dwie śrubki i po sprawie – szkoda, że nie są one natomiast beznarzędziowe i wymagają śrubokręta.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler