Microsoft nie wyciągnął wniosków z klęski Xboksa One i nadal nie wie czego chce?
Co jeszcze? Nieciekawie jest podobno w Playground Games, czyli studiu, które zajmuje się marką Forza Horizon, a jakiś czas temu rozpoczęło też pracę nad Fable. Mimo że grę oficjalnie ujawniono ponad dwa lata temu do tej pory nie mamy kompletnie nic konkretnego na jej temat, nie mówiąc już o jakiś materiałach z rozgrywki. Na domiar złego, w sieci krążą plotki o tym, że w Playground Games sytuacja także jest nieciekawa. Że projekt wielokrotnie restartowano, że były zwolnienia i przetasowania.
Podobnie jest prawdopodobnie w wielu innych studiach. Perfect Dark – gra, która powstaje we współpracy z Crystal Dynamics – także nie ma łatwo i pisze się o rozmaitych problemach. Microsoft ma ogólnie jakieś problemy wewnętrzne skoro tak to wygląda na praktycznie każdym froncie. Szef Xboksa, Phil Spencer, ciągle podkreśla to, jak wiele gier jest opracowywanych i jak w samym centrum tego wszystkiego znajduje się Game Pass, ale wydaje mi się, że usługa ta po części odpowiedzialna jest za powstały bałagan.
Założenia Game Pass są zacne. Płacimy jeden abonament, a dzięki temu mamy dostęp do szerokiego katalogu gier. Microsoft dodaje do niego wszystkie premiery, a że blockbustery AAA kosztują naprawdę ogromne pieniądze, nie sposób tu nie dostrzec pewnej nieścisłości. Wyobraźmy sobie np. Starfield. Jego opracowanie kosztowało najpewniej kilkaset milionów dolarów. Standardowa premiera sklepowa oznaczałaby natychmiastowe zyski dla wydawcy, ale debiut w Game Passie oznacza, że wielu graczy nie będzie musiało gry tak naprawdę kupować, ale otrzyma ją w ramach subskrypcji. Wydawca nie dostanie zatem szybkiego zwrotu, a premiera będzie na siebie zarabiać przez długi czas.
Ze względu na powyższe Microsoft musiał zastosować dość nietypową taktykę wydawniczą. Nie oszukujmy się. Każda spółka istnieje po to, by zarabiać, więc i gigant z Redmond musi się spowiadać przed swoimi akcjonariuszami. Aby Game Pass miał sens, debiutować muszą na nim głównie tytuły tanie, mniejszego kalibru, a okazyjnie także coś większego, np. w dużych odstępach czasu. W ten sposób gracze utrzymywani są przy subskrypcji. Załóżmy, że chcą zrezygnować, są takiej decyzji bliscy, ale dowiadują się, że za kwartał czy za pół roku dojdzie do premiery jakiejś tam produkcji, na którą czekają. Na pewno część z nich postanowi abonament przedłużyć.
Microsoft utrzymuje graczy niczym rybak nęcąc ryby, a ci – jak w zbiórkach crowdfundingowych – składają się na gry. Gdy korporacja uzna, że pieniędzy jest odpowiednio dużo, wrzuca do Game Passa coś interesującego. Proces następnie się powtarza. Sensowne zdaje się też wówczas opóźnianie premier. Bethesda mogła wydać Starfield rok temu, ale nie byłoby to wówczas opłacalne. Microsoft debiut opóźnił, a do procesu łatania i szlifowania oddelegował tylko niewielkie grono deweloperów, redukując stanowiska wielu innym pracownikom. Gigant z Redmond zapowiedział niedawno zwolnienie 10 tysięcy ludzi, a wśród nich na pewno są ludzie z Bethesdy oraz studiów do firmy należących.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler