Wielcy branży gier - historia Techlandu
Paweł Marchewka – przedsiębiorca bez matury
Nasza historia ma swój początek na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego tysiąclecia. Wtedy to u pewnego młodego chłopaka — Pawła Marchewki — uczęszczającego do technikum w Ostrowcu Wielkopolskim, narodziła się wielka myśl. Kupno nowego komputera. Nie. Nie chodziło tu bynajmniej o założenie wielkiego wydawnictwa zajmującego się dystrybucją gier oraz tworzącego wielkie hity, na które z wypiekami na twarzy mieliby czekać ludzie z całego świata. Podstawową motywacją naszego bohatera było zdobycie pieniędzy na zakup nowej Amigi, dzięki której mógłby zatopić się w świecie wirtualnej rozgrywki. Jak planował to osiągnąć?
Co tydzień, w trakcie weekendów, Paweł Marchewka jechał do Wrocławia na targ, gdzie kupował gry komputerowe na dyskietkach, z dalszym celem ich odsprzedaży w rodzinnym Ostrowcu. Piractwo? Prawa autorskie? Umówmy się. Mówimy tu o czasach, gdy o takich rzeczach w Polsce mowy nie było, bo i chyba mało kogo byłoby stać w tamtych czasach na kupno nowych, oryginalnych gier. Wystarczy też wziąć pod uwagę fakt, że cena pożądanej przez Marchewkę Amigi w 1990 roku wynosiła około 500 zł. Na sumę taką przeciętny Polak musiał pracować co najmniej kilka miesięcy (nie wspominając zresztą o innych potrzebach, które swoje kosztowały). Czy można więc się czepiać, zwłaszcza młodego chłopaka, o stosowanie takich praktyk, jak handel dyskietkami? No cóż, teraz pewnie można by tak powiedzieć, ale mówimy tu o wydarzeniach, sprzed 30 lat! Zresztą odpowiednie prawo regulujące tego typu zjawiska jeszcze nie weszło wówczas w życie, więc czy dystrybucja takich materiałów faktycznie była taka nielegalna? Po upadku komuny w Polsce coraz częściej roiło się od takich drobnych przedsiębiorców jak Marchewka. A że akurat nasz bohater był jedną z osób, które doskonale wyczuły sytuację, umiały ją wykorzystać na swoją korzyść i jak się później okaże, osiągnąć prawdziwy sukces praktycznie od zera? To już inna sprawa.
Wracając do głównego wątku. Nabyte na wrocławskim targu gry Marchewka odsprzedawał sprzedawcom elektroniki w swoim mieście, dzięki czemu był w stanie stale notować przychód (nieznaczny, bo był kilkadziesiąt groszy na plus na każdej sztuce, ale nadal na plus), a z czasem zaczął nawiązywać współpracę z podobnymi sklepami w innych miastach. Nasz bohater w zasadzie znalazł się w idealnym miejscu i czasie. Z pomocą swoich kolegów, których zaangażował do swego przedsięwzięcia, stale zwiększał zasięg sprzedaży i zaczął wypełniać niszę, która, jak wiele innych w czasach tuż po upadku komuny w Polsce, bardzo szybko zyskiwała popularność.
Wówczas młody przedsiębiorca dosyć szybko zdał sobie sprawę, że swój mały interes może przekształcić w coś znacznie większego niż zwykły handel oprogramowaniem. Pojawiła się przed nim wizja stworzenia prawdziwego przedsiębiorstwa, które mogłoby nie tylko zajmować się dystrybucją lokalną, czy krajową gier – również tych z zagranicy – ale i takiego, które w przyszłości samo będzie w stanie tworzyć prawdziwe bestsellery, których premiery będą wypatrywać fani z całego świata.
Pokłosiem tego pragnienia było zresztą oficjalne założenie przez Pawła Marchewkę własnego przedsiębiorstwa w 1991 roku. Nazwa padła na Techland, siedzibą został Wrocław, a głównym źródłem utrzymania firmy była dystrybucja oprogramowania, która z czasem rozrastała się na całą Polskę. Temat odsprzedaży dyskietek z grami skończył się jednak w 1994 roku, gdy w życie weszła ustawa wprowadzająca prawo własności intelektualnej, przez którą popularne bazary i nielegalne oprogramowanie przeszło niejako do lamusa. Wtedy też Marchewka wziął na cel programy dostępne na Zachodzie za darmo. Brak powszechnego dostępu do Internetu, ogromne zainteresowanie i zapotrzebowanie na gry i programy sprawiły z kolei, że Techland dla wielu był prawdziwym wybawieniem, co tylko udowadnia, jak dobrze ten facet wykorzystał całą sytuację i obrócił ją w swój mały sukces. Mały, bo ten większy miał dopiero nadejść.
Techland już u swych początków miał się skupiać nie tylko na sprzedaży softu dostępnego na Zachodzie za darmo, ale przede wszystkim na tworzeniu oraz wydawaniu gier. Firma zaczęła działać dosyć szybko, bo niedługo po wprowadzeniu prawa własności intelektualnej, jeszcze w 1994 roku, nakładem Techland Soft wydano pierwszą grę – Alert X: Ostatnia Nadzieja Ziemi. Produkcja była w zasadzie klasycznym shootem’upem. Mamy więc widok z lotu ptaka, poruszanie się na boki i strzelanie do kosmicznych najeźdźców. Gra ukazała się na Amigę i sprzedawano ją tylko w Polsce. Alert X był tytułem pod każdym względem przeciętnym i niewyróżniającym się niczym w żadnym zakresie, ale każdy przecież jakoś debiutował.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler