Wielcy branży gier - historia FromSoftware
Czołówka branży gier
FromSoftware po Déraciné, jak na złość, nie znudziły się eksperymenty. Jego nowy tytuł miał być nie tyle soulslikiem, co pewną wariacją na jego temat. Mowa tutaj oczywiście o Sekiro: Shadows Die Twice z 2019 roku (PC, PS4, XOne), które uderzało w inne w klimaty i mechaniki gameplayowe, niż wszystko, co dotychczas dostaliśmy od tokijskiego studia. Rozgrywka stała się szybsza niż w Bloodbornie, po raz pierwszy w grze z tego gatunku umożliwiono nam swobodne skakanie, a oddanie graczom do dyspozycji kotwiczki otworzyło nowe ścieżki do eksploracji oraz walki. Zabawa stała się bardziej wertykalna. Największą zmianą było jednak stworzenie systemu postawy, który wymusza na nas używanie parowania do szybszego pokonywania wrogów. Dodanie tej i szeregu innych mechanik oraz postawienie na fabułę, której lore silnie inspirowane było japońską historią i folklorem okazały się strzałem w dziesiątkę.
Na Metacriticu Sekiro wykręciło średnią 90/100 w wersji na PS4, a sprzedało się w liczbie około 5 mln egzemplarzy. Zgarnęło też statuetkę Gry Roku podczas "The Game Awards", a na serwisach streamingowych przez długi czas było jedną z chętniej ogrywanych gier singlowych. Sukces w każdej materii przyciągnął naśladowców. Wydane w lutym 2022 roku Sifu zdaje się być wręcz zbudowane na mechanice paska postawy znanej z Sekiro, a i Star Wars Jedi: Upadły Zakon mocno się na niej opierało. FromSoftware znowu zrobiło małą rewolucję, na której inni oparli całe swoje produkcje, a ponadto pokazało, jak popularne są jego przedsięwzięcia. Z każdym tytułem - począwszy od pierwszego Dark Souls - nieustannie rosła liczba naśladowców, jak i hype na tytuły Japończyków. Nie licząc Sifu i Upadłego Zakonu, wiele innych gier czerpało garściami z tokijskiego źródła. Przyjrzyjmy się zatem, co takiego jeszcze zawdzięczamy Japończykom?
- Wiedźmin 2 oraz 3 - argument, który trafi chyba do każdego Polaka i namówi go do sympatyzowania z FromSoftware. Ale zupełnie na poważnie. Moglibyśmy tylko zgadywać, jak wyglądałaby gameplay najbardziej znanej serii gier znad Wisły, gdyby Soulsy nigdy się nie ukazały. Inspiracja jest oczywista, ale czy to źle? Przy solidnym wykonaniu absolutnie nie.
- Lords of the Fallen - kolejny polski twór, jeden z pierwszych jako takich soulslike'ów, który ukazał się na rynku, bo jeszcze w 2014 roku. Całkiem dobra produkcja, chociaż nieco bardziej drewniana niż Soulsy i znacznie prostsza od nich.
- Seria Nioh - poza Star Warsami chyba najbardziej wyróżniająca się produkcja. Nawiązująca do historii Japonii, jej folkloru i legend, z bardzo szybkim, wściekle trudnym, ale również rozbudowanym i satysfakcjonującym gameplayem. Więcej nie powiem poza tym, że fani gatunku w pierwszej kolejności powinni sięgnąć właśnie tam.
- Seria The Surge - soulslike niepozbawiony wad, ale z ciekawym futurystycznym settingiem, fajnymi systemami z namierzaniem konkretnych części wroga oraz - rzecz jasna - wymagającym gameplayem.
- Seria Salt & Sanctuary - bodajże pierwszy soulslike w 2D i żywy dowód na to, że można wziąć sprawdzoną formułę i zrobić z nią coś zupełnie nowego oraz dobrego.
W 2020 roku przy okazji debiutu PS5 tradycji raz jeszcze stało się (w pewnym sensie) zadość, bo na premierę platformy przygotowano "nowego" Soulsa. Chodzi oczywiście o remake Demon's Souls. Tym razem FromSoftware w przedsięwzięcie nie było jednak zaangażowane. Za odświeżenie klasyka odpowiedzialne było specjalizujące się w tym temacie studio BluePoint Team, które ze swojego zadania wyszło obronną ręką i dostarczyło bardzo dobry remake świetnej gry. Ekipa zachowała ducha oryginału, a przy okazji całość dostosowała do dzisiejszych standardów.
W roku 2022 zdarzyło się już wiele rzeczy, ale o większości z nich nie ma sensu tutaj pisać. Nas interesuje jedno konkretne wydarzenie, które chyba skalą wzięło z zaskoczenia każdego, chociaż było czuć, że zbliża się coś wielkiego. Oczywiście chodzi tu o wydanie Elden Ring. FromSoftware zrobiło sobie najlepszą możliwą reklamę, bo poprzez serię znakomitych, wysoko ocenianych gier, wciąż podbijało hype na nową produkcję. Nawet wspomniany remake Demon's Souls w pewnym sensie wspomniany hype podbił, bo - technicznie rzecz ujmując - nadal jest to gra tokijskiego studia, nieprawdaż? Dla wielu osób (jeśli zdołały upolować PS5) była to pierwsza okazja na zapoznanie się z dziełem, które to wszystko rozpoczęło, a po nieco ponad roku, ci sami ludzie mieli okazję zasiąść do Elden Ring, który, nie bójmy się używać tego określenia już teraz, na zawsze zapisze się w historii branży.
W serwisie Metacritic Elden Ring posiada średnią ocen recenzentów na poziomie 96/100(!). Patrząc tylko na tę stronę, mamy do czynienia z jedną z najlepszych gier w historii branży. Wyniki na Steamie? W szczytowym momencie ponad 950 tys. graczy (dla porównania Cyberpunk 2077 miał peak wynoszący około 1,05 mln graczy). W chwili, gdy piszę te słowa, w Elden Ring bawi się około 40 tys. ludzi i to kilka miesięcy po premierze, przez co gra stanowi (pod względem samych liczb oczywiście) konkurencję dla Destiny 2. Jasne D2 nie jest grą najmłodszą, a i w ER można się bawić z innymi po sieci, ale to nadal jest imponujące. Liczba sprzedanych egzemplarzy? Na ten moment wiemy o trochę ponad 13 mln kopii. Opinie na Steamie? Niemal 400 tysięcy, z czego 90% jest pozytywnych. Ogromne zainteresowanie oraz sukces, który wcale nie wziął się znikąd, ale stanowi efekt ciężkiej pracy i dążenia do wypracowania własnej formuły gry RPG idealnej. Ogromny otwarty świat, wciągająca eksploracja, cudowna oprawa, bogate lore, wybory mające konsekwencje oraz świetny gameplay z masą nowych mechanik (takich jak jazda konno). Brzmi, jakbym opisywał Breath of the Wild? No niekoniecznie, bo do tego opisu doskonale pasuje również Elden Ring. Ma ono ponadto coś więcej, bo ciekawy multiplayer.
Czy Elden Ring jest grą idealną? Oczywiście, że nie. Takowej nie uświadczymy pewnie nigdy, ale dążenie do perfekcji i do stworzenia takiego ideału jest najważniejsze. Co teraz Japończycy zrobią? Czy wezmą się za DLC do Elden Ring? Może powrócą do serii Dark Souls? Sekiro 2? A może coraz częściej pojawiający się w mediach temat nowego Armored Core? Tak naprawdę możemy tylko zgadywać. Faktem jest jednak, że za co by się teraz deweloperzy z Tokio nie zabrali, oczekiwania będą ogromne, a o ich spełnienie może być bardzo trudno. Z drugiej strony, Elden Ring jest wynikiem kilkunastu lat gromadzenia doświadczenia i nauk, czemu zatem mamy nie wierzyć w sukces nowej produkcji Japończyków? Ja osobiście optymistycznie patrzę w przyszłość.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler