Wielcy branży gier - Historia BioWare

Nowe problemy i Nowa nadzieja
W roku 2017 na E3 ludzie mieli okazję obejrzeć demo Anthem, nowej gry od BioWare, która powalała pod względem graficznym i projektowym, a także wyglądała jak coś, w czym można naprawdę miło postrzelać. Nowe IP, pieszczotliwie, przez co niektórych nazywane „symulatorem Iron Mana”, intrygowało oraz wprawiało w stan gotowości. Oto BioWare może w sposób spektakularny powstać z kolan, chociaż tym razem ich produkcja miała być looter shooterem, a nie pełnokrwistym RPG-iem. Wyglądało to naprawdę dobrze! No cóż, tak przynajmniej można było to odbierać na samym początku. Kolejne pokazy nadal wyglądały świetnie, niedługo później okazję do zagrania mieli dziennikarze, którzy naprawdę zachwalali gameplay oraz oprawę graficzną. Potem w ramach otwartej bety również zwykli gracze mieli sposobność przetestowania Anthem i odzew był… całkiem pozytywny. Bugi się zdarzały tu i tam, optymalizacja nieco szwankowała, a z serwerów nieraz wywalało, ale naprawdę nie było źle, jak na betę. Problem pojawił się jednak na premierę, bo oto okazało się, że rdzeń rozgrywki jest naprawdę dobry, strefa techniczna szwankowała, ale dla większości osób była do przełknięcia, jednak największym problemem Anthem była zawartość, a raczej jej brak.
Produkcja zadebiutowała 22 lutego 2019 roku na PC-tach, PS4 oraz XOne, a jej odbiór u recenzentów był bardzo mieszany, co poskutkowało średnią ocen na poziomie 59/100 w wersji na komputery osobiste, a także łatką najgorzej ocenianej gry w historii BioWare (przypominam, wcześniej tytuł ten dzierżyła Andromeda). Gra stosunkowo szybko zaczęła tracić graczy, a plany Kanadyjczyków na wdrożenie nowej zawartości były coraz bardziej przesuwane w czasie. Doszło do tego, że powstał pomysł zrobienia rebootu w formie Anthem 2.0. Nic z tego jednak nie wyszło przez decyzję EA, które postanowiło projekt anulować. W ten ono sposób upadła kolejna gra MMO od BioWare, która miała potencjał na coś więcej.
Prawdopodobnie i tutaj winić można krótki okres produkcyjny gry. Wystarczy wspomnieć, że podczas pierwszej prezentacji Anthem w 2017 roku wielu pracowników BioWare po raz pierwszy zobaczyło nad czym mają właściwie pracować. Chaos i niedopowiedzenia były tam stale na porządku dziennym, co mocno odbijało się na grach.
BioWare po klęsce zwanej Anthem, konfliktach oraz problemach z odchodzącym co rusz personelem, musiało jakoś zareagować. W końcu zrobili to końcówką 2020 roku, kiedy zapowiedzieli trzy projekty: mającą ukazać się w najbliższych latach nową część Dragon Age, będącą na wczesnym etapie produkcji odsłonę Mass Effecta oraz odświeżoną trylogię Sheparda w ramach Mass Effect: Legendary Edition, której premiera miała miejsce w maju 2021 roku. Co można powiedzieć o tych pozycjach?
Legendary Edition okazała się udanym odświeżeniem kultowej sagi. Graczom zaproponowano porządnie zremasterowane oraz odnowione gry na sprzęt nowej generacji, na czym na pewno najwięcej skorzystała pierwsza część sagi. Było to także pierwsze wydanie całej trylogii ze wszystkimi dodatkami (w końcu spolonizowano też wspomniany wcześniej Lair of the Shadow Broker do ME2), co z pewnością zachęciło wiele osób do zakupu kompilacji. Edycja Legendarna okazała się być sukcesem, jeśli chodzi o oceny w mediach oraz sprzedaż, co pozwoliło BioWare przypomnieć wszystkim o tym, że nadal się liczą. Wielu fanów znów zaczęło wierzyć w talent Kanadyjczyków.
Z drugiej strony, jak na złość, pod koniec roku 2020 doszło nie tylko do wielkich zapowiedzi, ale równie wielkich roszad. Z BioWare oficjalnie odeszli dyrektorzy: Casey Hudson odpowiedzialny za serię Mass Effect oraz Mark Darrah biorący czynny udział w cyklu produkcyjnym Dragon Age. Z samego studia zaś regularnie zaczęły docierać informacje na temat złego traktowania pracowników, crunchów, ciągłego zmieniania planów produkcji itp. Warunki do pracy nie do pozazdroszczenia, ale mimo wszystko, wiele wskazywało na to, że prace nad nowymi grami powoli posuwają się do przodu.
No dobra, to w takim razie co z Dragon Agem, zwanym Dreadwolf? Obecnie mamy jedynie concept arty oraz parę zwiastunów z tej gry. Dużo tego nie ma, ale to nie jest tak, że nie wiemy nic konkretnego. Przede wszystkim zakończenie dodatku Intruz do Dragon Age: Inkwizycja oraz wspomniane zwiastuny jasno sugerują miejsce akcji tej produkcji: prawdopodobnie będzie to - po raz pierwszy w historii serii -Tevinter. Oczywisty wydaje się też antagonista: mag Solas. Reszta szczegółów póki co nie jest znana, ale jeśli wierzyć pogłoskom, co do daty premiery nowego Dragon Age'a (2023 rok), to można założyć, że już niedługo BioWare powinno stać się bardziej wylewne.
Swego rodzaju paradoksem jest nowy Mass Effect, o którym wiemy już całkiem sporo, jak na tak wczesny etap produkcji. Z teasera wynika, że powróci znana z trylogii Liara T'Soni, a akcja prawdopodobnie ponownie umiejscowiona będzie w Drodze Mlecznej, chociaż możliwe jest, że również drużyna z Andromedy się pojawi. Za swoisty znak od losu traktuje też fakt, że kończąc pisanie historii BioWare przeczytałem jeszcze news na stronie, który sugeruje, że do całej tej zgrai dołączy... nie kto inny, jak Komandor Shepard! Czy tak będzie?! Przekonamy się - mam nadzieję - wkrótce.
Tym optymistycznym akcentem, który u mnie wywołał chęć ponownego ogrania Mass Effecta, kończymy artykuł. Jako że jestem fanem Kanadyjczyków, jego napisanie sprawiło mi wiele przyjemności, ale i smutku. Nie da się ukryć, że BioWare to nieco podupadła legenda branży, która od kilku lat nie może się podnieść. Udana premiera Mass Effect: Legendardy Edition, a także intrygujące zapowiedzi nowych odsłon serii Mass Effect oraz Dragon Age dają nadzieję, że dawny król RPG-ów zdoła jeszcze nawiązać do swoich najlepszych lat. Zresztą tego życzę sobie i Wam. Bo co by nie mówić, dobrych gier nigdy za wiele!
Koniecznie dajcie nam też znać, jakie Wy macie wspomnienia dotyczące BioWare oraz ich produkcji, których przecież mieli naprawdę sporo na przestrzeni tych 25 lat.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler