Testujemy kartę Gainward GeForce RTX 3050 Ghost OC
Karty graficzne z rodziny GeForce RTX do najtańszych nie należą, a w dodatku ich dostępność w obecnych czasach pozostawia sporo do życzenia. Odpowiedzią na obecną sytuację ma być nowe dzieło Zielonych, czyli GeForce RTX 3050. Jednostka "budżetowa", ale jednocześnie na tyle wydajna, że poradzi sobie z ray-tracingiem w praktycznie wszystkich świeżych grach. Tak przynajmniej miało to wyglądać w teorii, a jak jest w praktyce? Przyjrzymy się temu w naszym teście.
Zacznijmy od parametrów technicznych. GeForce RTX 3050 to karta bazująca na architekturze Ampere. Do jej opracowania wykorzystywany jest 8nm proces technologiczny, a za bazę w tym konkretnym przypadku posłużył rdzeń GA 106, przygotowany na potrzeby RTX 3060. Ze względu na to, że mówimy tu o karcie graficznej w niskim przedziale cenowym, składa się ona z 20 modułów SM, a w efekcie mamy „tylko” 2560 rdzeni CUDA. Współpracują one z 80 jednostkami TMU, 80 rdzeniami Tensor oraz 48 jednostkami ROP. Kluczowe w tym przypadku są oczywiście rdzenie Tensor, bo to one pozwalają na współpracę z technologią DLSS, której zadaniem jest wspieranie obliczeń i sprawniejsze generowanie oprawy wizualnej (na podstawie algorytmów uczenia maszynowego). Karta posiada też rzecz jasna rdzenie RT – w sumie 20 – którym powierzono przetwarzanie obliczeń z wykorzystaniem śledzenia promieni.
Jeśli chodzi o inne parametry GeForce RTX 3050, nie sposób nie wspomnieć o 8 GB pamięci GDDR6, które połączono z jednostką centralną za pomocą 128-bitowej szyny. Bazowy zegar karty ustawiono na 1552 MHz (mówimy tu o urządzeniu referencyjnym), a w momencie uruchomienia boostu mamy 1777 MHz. Warto pamiętać też o tym, że boost w kartach od NVIDII zależny jest od temperatury oraz dostępnej mocy. Jeśli posiadamy porządny zasilacz i odpowiednie chłodzenie, będziemy w stanie z karty wyciągnąć więcej (choć nie nastawiajcie się na nie wiadomo co!). Zegar pamięci ustawiono na 1750 MHz, co przekłada się na przepustowość rzędu 14 Gbps. Przy tych wszystkich parametrach zużycie prądu to 130 W – pamiętajcie jednak, że chodzi o zużycie średnie. Maksymalne może być wyższe, a minimalne niższe. Wszystko zależy po prostu od tego, z czym w danym momencie musi się uporać konstrukcja. Jeśli chodzi o cenę, oscyluje ona w granicach 1800 zł.
Specyfikację mamy za sobą, a zatem najwyższa pora zająć się egzemplarzem, który trafił w redakcyjne progi. Do testów dostaliśmy RTX 3050 w wersji od firmy Gainward. Model karty to Ghost OC i – jak sama nazwa wskazuje – mamy do czynienia ze sprzętem fabrycznie podkręcanym. Ze względu na zastosowane chłodzenie, inżynierom udało się podnieść zegary w trybie Boost z fabrycznych 1777 MHz do 1822 MHz (nie zmieniano parametrów pracy pamięci). Związane jest to jednak również ze wzrostem zapotrzebowania na energię. Karta firmy Gainward średnio potrzebuje przez to 140W. Różnica nie jest znacząca, ale jakaś zawsze.
Jak wspomniałem, wyższe taktowanie GPU osiągnięto za sprawą zastosowanego chłodzenia. W konstrukcji tutaj opisywanej mamy dwuslotowy układ korzystający z dwóch wentylatorów o średnicy 90 mm. Wiatraki włączają się dopiero w momencie gdy karta osiąga temperaturę 60 stopni Celsjusza, a zatem cały system jest półpasywny. Działa bezszelestnie, gdy zapotrzebowanie na moc obliczeniową jest niewielkie. Zastosowany radiator bez problemów radzi sobie z odprowadzaniem ciepła. Zamontowano na nim plastikową, całkiem nieźle prezentującą się obudowę (choć mam wrażenie, że dość delikatną). Zgodnie z dzisiejszymi trendami, logo GeForce RTX jest podświetlane diodami RGB. Za sterowanie nimi odpowiada zainstalowane na blaszaku oprogramowanie.
Jeśli chodzi o wymiary karty, są one dość standardowe. Jak napisałem, do jej montażu potrzebne są dwa sloty w obudowie. Długość konstrukcji to 24,5 cm, a wysokość 12 cm. Aby sprzęt działał poprawnie, trzeba do niego wpiąć dodatkowe 8-pinowe złącze zasilające. Z tyłu obudowy są trzy gniazda Display Port 1.4 oraz jedno HDMI 2.1 (wszystkie ze wsparciem dla DSC). Dzięki nim możemy podłączyć do komputera monitor 4K o odświeżaniu 120 Hz (maksymalnie dwa takie ekrany jednocześnie), a złącze HDMI 2.1 to natomiast opcja wykorzystania ekranu 4K o maksymalnym odświeżaniu nawet 144 Hz.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler