Microsoft kupuje Activision-Blizzard. Czy to początek końca rynkowej dominacji PlayStation?


Dirian @ 00:54 22.01.2022
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Opiewająca na 70 mld dolarów transakcja może całkowicie zmienić obraz branży. Microsoft wykłada olbrzymie pieniądze, stając się właścicielem takich marek, jak Call of Duty, Crash Bandicoot, Diablo czy World of WarCraft. Czy dzięki temu ruchowi PlayStation zostanie zrzucone z tronu?

Czy właśnie zostaliśmy świadkami całkowitej zmiany sytuacji na rynku? Microsoft, wykupując Activision-Blizzard, dokonał transakcji spektakularnej, co najmniej równie "game-changerowej", jak wcześniejszy zakup Bethesdy. Czy ta inwestycja zrzuci z piedestału PlayStation, najchętniej kupowane konsole stacjonarne na świecie, a pałeczkę przejmą Xboksy? To całkiem prawdopodobny scenariusz. Tym bardziej, że Microsoft ma kilka asów w rękawie - z usługą Game Pass na czele.

Zanim do tego jednak dojdzie (o ile faktycznie tak się stanie), bez wątpienia miną długie miesiące. Cała transformacja reguł gry nie będzie na pewno natychmiastowa. Póki co nie są znane dokładne postanowienia Giganta z Redmond związane z Activision-Blizzard, a przede wszystkim - dotyczące gier, jakie wydaje Activision-Blizzard. Sporo wskazuje jednak na to, że czołowe marki staną się ekskluzywne dla Xboksa, z małymi wykluczeniami. 

To oznacza potężny cios dla PlayStation i tutaj nie ma pola do dyskusji. Zerknijmy w stronę Call of Duty - każda kolejna odsłona, może wyłączając Vanguard, w każdym kolejnym roku okupuje top-listy w sprzedaży gier na kolejne konsole PlayStation. Fani konsol Sony uwielbiają tę markę i od lat kojarzy się ona głównie z PlayStation. Widać to nawet podczas multiplatformowych rozgrywek, gdzie około 3/4 osób bawiących się na serwerach gra na konsolach od Sony. Ostatnie odsłony debiutowały nawet z czasowo ekskluzywnymi treściami czy to dla PS4, czy PS5.

Dodajmy do tego fakt, że znaczna część grających w Call of Duty to wieloletni sympatycy marki - co roku kupujący kolejną odsłonę. Nagle zostaną oni odcięci od swojej ulubionej gry, nie mając żadnej sensownej alternatywy wydawanej na PlayStation. Co zrobią? Z pewnością spojrzą w stronę Xboksa. Możecie wierzyć lub nie, ale jest wielu graczy, którzy potrafią kupić konsolę dla tylko jednej gry - sam znam kilka osób, które kupiły sprzęt wyłącznie po to, by grać w FIFA.

Prawdopodobnie Call of Duty nie zniknie całkowicie z PlayStation - taki darmowy Warzone niemal na pewno zostanie pozycją multiplatformową. Ale Warzone to gra na inną skalę, skierowana do innego odbiorcy, niż fan dynamicznego, korytarzowego i szalenie grywalnego strzelania, jakie w niemal niezmiennej formie od lat oferuje klasyczny CoD.

A co z innymi markami? Spodziewaliście się kiedyś, że Crash Bandicoot czy Spyro nie będą kojarzone z PlayStation, ale staną się ekskluzywnymi tytułami dla Xboksa? To brzmi wręcz abstrakcyjnie, nawet mimo tego że odświeżone wydania były już multiplatformowe. Siłą rzeczy, te nazwy zawsze budziły skojarzenia z PlayStation. Tym bardziej starszym graczom, którzy ogrywali oryginalne wydania pod koniec ubiegłego wieku. I o ile te marki już raczej nigdy nie będą potężnymi hitami, tak przejęcie ich przez konkurencję to w zasadzie splunięcie w twarz Japończykom.

Choć sam Phil Spencer twierdzi, że "celem Microsoftu nie jest odciągnięcie fanów gier Activision-Blizzard od platformy PlayStation", patrząc na to szerzej raczej trudno w te zapewnienia uwierzyć. Jeśli faktycznie Call of Duty zniknie z PlayStation, to już będzie to gigantyczny cios dla Sony. Z drugiej strony, być może to skłoni Japończyków do przygotowania jakiejś nowej marki sieciowych strzelanek, bo w gatunku ostatnio nie dzieje się najlepiej, co potwierdza fatalna dyspozycja Battlefield 2042 czy odtwórczość, jaką zaserwował CoD: Vanguard.

Co by się nie działo, to trzeba przyznać, że Microsoft nie zwalnia tempa. Coraz lepsza oferta Xbox Game Pass, zakupienie Bethesdy, a teraz przejęcie Activision-Blizzard. Zapowiedzi sprzed kilku lat, że Gigant z Redmond planuje mocno skupić się na marce Xbox, nie były słowami rzuconymi na wiatr.

A co na to Sony? Cóż - póki co nie widać szerszych ruchów ze strony japońskiej korporacji. PlayStation 5 wciąż sprzedaje się świetnie, wyraźnie lepiej od Xbox Series S|X, ale w ciągu kolejnych kilkunastu, kilkudziesięciu miesięcy ta różnica może zmaleć. Nadal brakuje alternatywy dla Game Pass od Sony, choć wspomina się o tajemniczym "Project Spartacus", który miałby tę lukę zapełnić. Tylko że... Sony nie stać na tak potężne inwestycje jak Microsoft, więc nawet jeśli abonament się pojawi w końcu na PlayStation 5, to z pewnością nie będzie on tak atrakcyjny, jak w przypadku Xboksa. Pamiętajmy jednak, że Japończycy także mają wielu utalentowanych deweloperów pod swoimi skrzydłami, a PlayStation zawsze stało grami ekskluzywnymi - to nadal potężna broń w rękach Sony. Stworzenie ciekawych, innowacyjnych tytułów wymaga jednak sporych nakładów środków i - przede wszystkim - znacznych ilości czasu. Czy Sony stać na ten luksus?

Co by się nie działo, to kolejne lata w branży growej zapowiadają się szalenie interesująco, ale jednocześnie zagadkowo. Pozostaje trzymać kciuki, żeby na ruchach Microsoftu zyskał nie tylko Gigant z Redmond, ale przede wszystkim my - gracze. Czy tak będzie - to zweryfikują kolejne lata.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?