Czy pandemia COVID-19 na zawsze zmieni branżę gier?
Obecna sytuacja pandemiczna sprawia, że wiele sposobów spędzania wolnego czasu jest niedostępnych. Nie można iść do kina, wiele naszych ulubionych restauracji jest zamkniętych, nie ma meczy, targów gamingowych, ani imprez pokroju Intel Extreme Masters (przynajmniej nie w otwartej postaci). Wiadomo, że do pewnego stopnia można sobie część z tych braków wynagrodzić, tudzież uzupełnić, ale nie wszystkie. Nie wszystko wróci też od razu do niegdysiejszego stanu (jeśli w ogóle), a nawet jeśli, to transformacja powrotna nie będzie łatwa.
Zamiast iść do kina, korzystamy z VOD, zamiast śmignąć do restauracji, zamawiamy do domu, zamiast jechać na targi, oglądamy transmisję itd. Kiedyś wiele rzeczy robiło się wychodząc z domu, co po pierwsze pozwalało nam na jakąś interakcję międzyludzką, a po drugie, zawsze gdzieś wpadliśmy, o coś zahaczyliśmy i biznesy - małe i wielkie - w jakiś sposób się kręciły. Pandemia to zmieniła i będzie zmieniać jeszcze przez długi czas.
Najwięksi giganci w branży początkowo z pewną rezerwą podchodzili do tego, co dzieje się na świecie. Zewsząd docierały do nas niezbyt pozytywne sygnały o opóźnieniach premier albo rezygnacjach z zaplanowanych imprez. Deweloperzy wreszcie mniej więcej ogarnęli pracę zdalną (choć ze względu na COVID-19 przesunięto niedawno np. debiut Gran Turismo 7), a w miarę upływu czasu – oraz coraz szerszej dostępności szczepionek – część z nich będzie mogła powrócić do biur. Jest to istotne albowiem nie ulega wątpliwości, że praca w większym gronie jest bardziej owocna. Interakcja pomiędzy ludźmi jest lepsza, gdy nie oddziela nas światłowód, tudzież sygnał sieci komórkowej. Nie oznacza to jednak automatycznego powrotu wszystkiego.
Targi, jak E3 oraz gamescom, były jeszcze do niedawna jednym z ważniejszych wydarzeń w świecie gier. W zeszłym roku warianty streamingowe obu imprez wypadły raczej dość przeciętnie, co nie oznacza, że tegoroczne będą takie same. Najwięksi światowi wydawcy dopieszczą formułę przekazu danych, dzięki czemu transmisje w ich wykonaniu będą lepsze. Przy okazji na pewno dostrzegą oni mnóstwo pozytywów wydarzeń streamingowych. Po pierwsze, ograniczą koszty. Nie będą musieli wynajmować miejsc w halach i nie będą musieli płacić za transport sprzętu oraz ludzi. Wreszcie nie będą też musieli promować swojej obecności na takiej, czy innej imprezie. Organizacja wypadu na E3 do najtańszych nie należy, a zaoszczędzoną kasę zawsze można spożytkować inaczej.
Wielkie eventy pokroju targów to oczywiście tylko kropla w morzu całego mnóstwa innych, podobnych wydatków. Jeszcze niedawno, żeby zaprezentować nam jakąś grę (szczególnie we wczesnych fazach produkcji), wydawca lub deweloper organizował specjalny zamknięty pokaz. W jego trakcie prowadzona była prezentacja, a potem na jego podstawie przygotowywaliśmy wstępne wrażenia, zapowiedź czy jakiś inny materiał. Okazało się, że równie dobrze sprawdza się w takiej sytuacji przekaz sieciowy. Po co więc wynajmować lokal, latać po świecie itd. skoro możliwe jest osiągnięcie tego samego efektu przy prawie zerowych kosztach?
Z punktu widzenia korporacji wydających na te wszystkie wydarzenia na żywo pieniądze, przeniesienie znacznej ich części do sieci to realne oszczędności, a nawet zyski. Firmy, które wspomagały gigantów branżowych – np. organizując targi i pokazy – niestety straciły z dnia na dzień znaczą część (albo nawet całe) przychodów. Mam tu na myśli właścicieli budynków, osoby zajmujące się cateringiem, showmanów i showmanki – nie sposób wymienić wszystkich. Pewne jest natomiast, że dla mniejszych firm powrót do niegdysiejszego stanu jest priorytetem. Czy to jednak możliwe?
COVID-19 do pewnego stopnia zdefiniuje nową normalność. Z czasem na pewno różne wydarzenia powrócą, ale może być tak, że będzie ich znacznie mniej, bo firmy będą dywersyfikować sposoby dotarcia do odbiorców swoich produktów. Wydarzenia na żywo będą powoli odzyskiwać popularność, tak samo jak restauracja i kina, ale powrót do lat świetności może trochę potrwać. Trzymam kciuki za nas wszystkich, aby transformacja się powiodła, a przy okazji, by nie pochłonęła zbyt wielu ofiar. Jak to rzekł swego czasu nasz prezydent, Andrzej Duda, „będą zgony” – oby było ich jak najmniej.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler