Lootboksy - hazard czy niespodzianka?


bigboy177 @ 09:41 11.02.2021
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Gry potrafią uzależniać. Czy łączenie wirtualnej rozrywki z lootboxami to faktycznie nie jest czysty hazard?

W ostatnim czasie - od kilku lat - sporo kontrowersji wzbudzają mikrotransakcje - a w szczególności tzw. lootboxy - w grach. Niektórzy, jak były szef EA Sports, uważają, że skrzynki z przedmiotami w żadnym razie nie są hazardem, a jedynie swoistą niespodzianką. Inni naciskają na rozliczne organizacje rządowe, by w jakikolwiek sposób uregulowały tego typu rozwiązania.

Same skrzynki nie są tutaj jednak problemem. Problemem jest to, że występują one w grach przeznaczonych dla najmłodszych, a, jak wiadomo, to oni są najbardziej podatni na sugestię i presję ze strony społeczeństwa. Deweloperzy i wydawcy próbują skrzynki wybielić, twierdząc, że to zwykłe gry losowe, w których zasadniczo nic nie tracimy, a możemy tylko zyskać. Czy mikrotransakcje różnią się jednak faktycznie od typowego hazardu, czy rzeczywiście funkcjonuje to inaczej, niż klasyczne zakłady?

Mikrotransakcje powstały dawno temu. Początkowo były integralną częścią specjalnych e-sklepów, w których za niewielkie sumy pieniędzy dało się kupować jakieś kosmetyczne przedmioty, ewentualnie specjalne boostery ułatwiające progresję. Chociaż twórcy nie zawsze byli w stanie wypracować sensowne rozwiązania, najczęściej wszystko działało należycie. Gracz wiedział co kupuje, mógł zdecydować czy dany element wyposażenia mu się przyda itd. Model taki do tej pory jest wykorzystywany i działa całkiem nieźle m.in. w Fortnite.

Skrzynki z przedmiotami to swoista ewolucja mikrotransakcji. W ich przypadku nie wydajemy pieniędzy na konkretny przedmiot, ale na skrzynkę, w której możemy – ale nie musimy – znaleźć coś wartościowego... coś, co się nam przyda (lub nie). Nieprzydatne graty możemy następnie wymienić na wirtualną gotówkę, choć zwroty nie zawsze odpowiadają równowartości tego, co wydaliśmy na skrzynkę. I to właśnie dlatego deweloperzy, a w szczególności wydawcy, uwielbiają stosować lootboxy zamiast klasycznych mikrotransakcji. Są w stanie zarobić więcej, bo gracze muszą wydać więcej, aby zdobyć to, co ich interesuje. Wiąże się to albo z inwestowaniem prawdziwych pieniędzy albo z nad wyraz mozolnym grindowaniem. Dla przykładu, zdobycie wszystkiego, co miało For Honor po premierze wymagało mnóstwa pieniędzy.

Skrzynki z przedmiotami pod ostrzałem są od kilku lat. Wzbudzają mnóstwo kontrowersji przede wszystkim w grach Electronic Arts, ale nie występują przecież tylko w nich. Zarówno Take-Two, Activision, Sony oraz Microsoft także z nich korzystają, choć trzeba przyznać, że na mniejszą skalę niż „elektronicy”. Największe niezadowolenie wśród graczy wzbudzają skrzynki w trybie FIFA Ultimate Team, a wcześniej sporo zamieszania zrodziły loot boxy w Battlefront II. Trzeba przyznać, że nagonka na lootboxy rozpoczęła się właśnie po debiucie Star Wars: Battlefront II. Po tym, jak gracze policzyli ile godzin/tygodni/miesięcy – lub pieniędzy – wymaga pozyskanie wszystkich postaci (pojedynczy bohater w potrafił pochłonąć nawet tydzień grindowania), wyszły naprawdę niebotyczne liczby, a w sieci zawrzało. Electronic Arts finalnie przebudowało skrzynki w Battlefroncie, ale w wielu grach nadal działają one w tym bardziej kontrowersyjnym modelu.

Pomijając gry typu pay-to-win, w których da się kupować przedmioty wpływające na nasze szanse na zwycięstwo, klasyczne mikrotransakcje nie są złe. Jak ktoś ma ochotę kupić coś ciekawego i nie tracić czasu na poszukiwania, tudzież grind, może to zrobić. Najważniejsze jest to, że wie, na co wydaje kasę. Skrzynki z przedmiotami to natomiast inna bestia!

Jakkolwiek by je wybielać, stanowią hazard. Wydajemy bowiem pieniądze, a w rzeczywistości nie wiemy na co. To podobnie jak w przypadku klasycznych zakładów – raz wygrywamy, raz przegrywamy. Przy zakładach firmy jasno dają nam do zrozumienia, że wiążą się one z ryzykiem. Nikt też nie wpuszcza dzieciaków do kasyna. Dlaczego przy loot-boxach takiego rozwiązania nie ma? Jasne, są skrzynki, które otrzymujemy w grze i nie musimy ich kupować. Wówczas sprawa jest jasna, bo nie inwestujemy niczego prócz czasu. Jeśli jednak skrzynkę da się bezpośrednio lub pośrednio kupić za prawdziwą kasę, powinny być one traktowane jako hazard. Nigdy bowiem nie mamy pewności, że wydane pieniądze zapewnią nam to, na co liczyliśmy. Strata nie powinna być wpisana w wirtualną rozrywkę i kropka!

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosgeass   @   12:43, 01.03.2021
Gram w FIFĘ od lat i tak te paczki to pryszcz na tyłku i rak tej gry. Nawet nie chodzi o to że drop w nich jest beznadziejny i trafić tam cokolwiek wartego to jak wygrać w totka.
Można by było to sobie jakoś tam tłumaczyć jeśli te paczki byłyby tanie, ale nie są. Łatwo też przeanalizować jak bezczelnie też jest ustawiony sam mechanizm, oraz jak równie bezczelnie kłamie opis tych paczek.
Najlepsza paczka w FIFA to tak zwany "Ultimate Pack" zawierający 30 rzadkich kart złotych zawodników. Koszt tej paczki to 125 000 monet. Łatwo sobie policzyć jak ciężko jest "zarobić" na chociażby taką jedną paczkę po prostu tylko grając mecze. Za ukończony mecz dostaje się od 400-750 monet. W zależności od tego jak dobrym kto jest graczem raz w tygodniu możemy dostać nagrody za Squad Battles, Division Rivals i FUT Champions.
Zakładając, że większość ludzi grającą w tę grę prezentuje średni poziom, czyli powiedzmy, że w DR znajdują się w lidze 5-tej, a w FC wbijają rangę Gold 2 dostaje się 45 000 monet + paczki (za FC) i monety (zależnie od rangi) za I-szą rangę (58 000 monet) lub paczki lub paczki x 2 ale niewymienne. W SB prawie nikt nie gra, lub gra tyle ile wymaga gra do wykonania jakiegoś zadania. Więc tam średnio też można dostać około 10 000-15 000 monet + paczki.
Jak to wszystko zliczymy wyjdzie mniej więcej że z samych monet jesteśmy sobie w stanie pozwolić na jedną paczkę ultimate tygodniowo.
Gdybyśmy chcieli sobie kupić taką paczkę za realną gotówkę... Jest ona wyceniona na 2 500 FIFA Points. W sklepie nawet nie ma takiej oferty żeby zakupić taką ilość FP. 2 200 FP kosztuje 89zł! Więc wciąż musielibyśmy dokupić jeszcze 300 lub wziąć od razu większy pakiet, a co za tym idzie droższy.
Na koniec żenujący opis paczki ultimate który brzmi następująco: "The most unique top-rated players, all in a single pack!" W myśl tego co jest tu napisane powinna być to paczka gdzie po zakupie takiej jednej powinniśmy jako gracze mieć praktycznie super skład. "The most unique, top-rated" to R9, Gullit, Pele, Maradona, Cruyff, Eusebio, CR7, Mbappe, Neymar, Messi itp. Po czym otwiera się taką paczkę i okazuje się że wg EA "The most unique" oznacza zawodnika ocenionego na 83-84 którego jak ktoś nie ogląda wszystkich meczów to może nawet nie wiedzieć kto to jest Szczęśliwy Pomijając już to, że na rynku cena kart 83 to nawet tylko 1 500-2 000 monet. Więc łatwo się domyślić że jest to praktycznie nic nie warte.
Da się w tej grze nie wydawać żądnej realnej gotówki i zarobić dużo monet. Natomiast zamiast grać mecze, po prostu bardziej opłaca się siedzieć w menu i ten czas przeznaczyć na handel kartami. Bez tego (o ile nie trafiliśmy 6-tki w totka z paczki) skład którym będziemy grali zawsze będzie odstawał od innych graczy (tych którzy handlują, mieli farta w paczkach czy zdecydowali się wydać realną gotówkę na FP). Czy tak powinna wyglądać gra piłkarska, gdzie to co powinno być esencją i priorytetem czyli gameplay i rozgrywanie meczów jest tylko tłem dla zawartości menu? Każdy sam może sobie na to pytanie odpowiedzieć wg siebie.