Lootboksy - hazard czy niespodzianka?

W ostatnim czasie - od kilku lat - sporo kontrowersji wzbudzają mikrotransakcje - a w szczególności tzw. lootboxy - w grach. Niektórzy, jak były szef EA Sports, uważają, że skrzynki z przedmiotami w żadnym razie nie są hazardem, a jedynie swoistą niespodzianką. Inni naciskają na rozliczne organizacje rządowe, by w jakikolwiek sposób uregulowały tego typu rozwiązania.
Same skrzynki nie są tutaj jednak problemem. Problemem jest to, że występują one w grach przeznaczonych dla najmłodszych, a, jak wiadomo, to oni są najbardziej podatni na sugestię i presję ze strony społeczeństwa. Deweloperzy i wydawcy próbują skrzynki wybielić, twierdząc, że to zwykłe gry losowe, w których zasadniczo nic nie tracimy, a możemy tylko zyskać. Czy mikrotransakcje różnią się jednak faktycznie od typowego hazardu, czy rzeczywiście funkcjonuje to inaczej, niż klasyczne zakłady?
Mikrotransakcje powstały dawno temu. Początkowo były integralną częścią specjalnych e-sklepów, w których za niewielkie sumy pieniędzy dało się kupować jakieś kosmetyczne przedmioty, ewentualnie specjalne boostery ułatwiające progresję. Chociaż twórcy nie zawsze byli w stanie wypracować sensowne rozwiązania, najczęściej wszystko działało należycie. Gracz wiedział co kupuje, mógł zdecydować czy dany element wyposażenia mu się przyda itd. Model taki do tej pory jest wykorzystywany i działa całkiem nieźle m.in. w Fortnite.
Skrzynki z przedmiotami to swoista ewolucja mikrotransakcji. W ich przypadku nie wydajemy pieniędzy na konkretny przedmiot, ale na skrzynkę, w której możemy – ale nie musimy – znaleźć coś wartościowego... coś, co się nam przyda (lub nie). Nieprzydatne graty możemy następnie wymienić na wirtualną gotówkę, choć zwroty nie zawsze odpowiadają równowartości tego, co wydaliśmy na skrzynkę. I to właśnie dlatego deweloperzy, a w szczególności wydawcy, uwielbiają stosować lootboxy zamiast klasycznych mikrotransakcji. Są w stanie zarobić więcej, bo gracze muszą wydać więcej, aby zdobyć to, co ich interesuje. Wiąże się to albo z inwestowaniem prawdziwych pieniędzy albo z nad wyraz mozolnym grindowaniem. Dla przykładu, zdobycie wszystkiego, co miało For Honor po premierze wymagało mnóstwa pieniędzy.
Skrzynki z przedmiotami pod ostrzałem są od kilku lat. Wzbudzają mnóstwo kontrowersji przede wszystkim w grach Electronic Arts, ale nie występują przecież tylko w nich. Zarówno Take-Two, Activision, Sony oraz Microsoft także z nich korzystają, choć trzeba przyznać, że na mniejszą skalę niż „elektronicy”. Największe niezadowolenie wśród graczy wzbudzają skrzynki w trybie FIFA Ultimate Team, a wcześniej sporo zamieszania zrodziły loot boxy w Battlefront II. Trzeba przyznać, że nagonka na lootboxy rozpoczęła się właśnie po debiucie Star Wars: Battlefront II. Po tym, jak gracze policzyli ile godzin/tygodni/miesięcy – lub pieniędzy – wymaga pozyskanie wszystkich postaci (pojedynczy bohater w potrafił pochłonąć nawet tydzień grindowania), wyszły naprawdę niebotyczne liczby, a w sieci zawrzało. Electronic Arts finalnie przebudowało skrzynki w Battlefroncie, ale w wielu grach nadal działają one w tym bardziej kontrowersyjnym modelu.
Pomijając gry typu pay-to-win, w których da się kupować przedmioty wpływające na nasze szanse na zwycięstwo, klasyczne mikrotransakcje nie są złe. Jak ktoś ma ochotę kupić coś ciekawego i nie tracić czasu na poszukiwania, tudzież grind, może to zrobić. Najważniejsze jest to, że wie, na co wydaje kasę. Skrzynki z przedmiotami to natomiast inna bestia!
Jakkolwiek by je wybielać, stanowią hazard. Wydajemy bowiem pieniądze, a w rzeczywistości nie wiemy na co. To podobnie jak w przypadku klasycznych zakładów – raz wygrywamy, raz przegrywamy. Przy zakładach firmy jasno dają nam do zrozumienia, że wiążą się one z ryzykiem. Nikt też nie wpuszcza dzieciaków do kasyna. Dlaczego przy loot-boxach takiego rozwiązania nie ma? Jasne, są skrzynki, które otrzymujemy w grze i nie musimy ich kupować. Wówczas sprawa jest jasna, bo nie inwestujemy niczego prócz czasu. Jeśli jednak skrzynkę da się bezpośrednio lub pośrednio kupić za prawdziwą kasę, powinny być one traktowane jako hazard. Nigdy bowiem nie mamy pewności, że wydane pieniądze zapewnią nam to, na co liczyliśmy. Strata nie powinna być wpisana w wirtualną rozrywkę i kropka!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler