Drugie życie Agenta 47 - krótka historia serii Hitman


Materdea @ 13:38 11.01.2021
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

„Stara trylogia” (tudzież tetralogia) jest fabularyzowana, a etapy - zgodnie z ówczesnymi założeniami i możliwościami technicznymi - były paradoksalnie bardziej zamknięte niż otwarte, ograniczając swobodę raczej do minimum. Naturalnie, wraz z postępującym rozwojem technologii - która w przypadku wirtualnej rozrywki niemal z roku na rok przynosiła nowe możliwości, następujące po sobie iteracje silników grafiki, a także mocniej zaawansowane narzędzia podkręcające możliwości budowania zdecydowanie bardziej skomplikowanych i złożonych leveli - kolejne odsłony cyklu poszerzały możliwości gameplayowe gracza.

Na przestrzeni lat do mechanizmów rozgrywki dołączały takie aspekty, jak umiejętności kucania (!) oraz skradania się, a w arsenale agenta 47 pojawiały się nowe, fikuśne i śmiercionośne zabawki, urozmaicając tym samym sposoby na eliminowanie wyznaczonych celów. Co ciekawe, od początku dostępne były specjalne rodzaje zamachów, te najbardziej finezyjne, które 47 uskuteczniał przebierając się np. za kucharza i tym samym trując poprzez posiłek niczego nieświadomą ofiarę.

Wszystko to jednak dalekie było od tego, co wydaje mi się, deweloperzy chcieli zrobić (niemal) od samego początku pracując nad tą marką. Po drodze jednak była jeszcze jedna niespodzianka, którą gracze niespecjalnie pokochali (przynajmniej na początku) - Hitman: Rozgrzeszenie. Dzieło to nijak nie wpisuje się w pewną „kanoniczność” serii IO Interactive, stawiając na zupełnie inne wrażenia oraz doznania.

Rozgrzeszenie przypominało zdecydowanie bardziej przygodową grę akcji z elementami skradanki aniżeli poprzednie części. Ta odskocznia spowodowana była kilkoma powodami, jednak najważniejszym z nich wydaje się w pewnym momencie poszukiwanie kolejnego sensu istnienia łysego najemnika z kodem kreskowym na potylicy.

IO Interactive od Krwawej Forsy do wydania Rozgrzeszenia potrzebowało aż sześciu lat (2006 - 2012), kiedy wszystkie poprzednie gry spod szyldu Hitman wychodziły w dwuletnich odstępach. Lukę tę wypełniły inne projekty tego dewelopera, takie jak seria Kane & Lynch (z niedocenionym - czego bardzo żałuję - i eksperymentalnym Kane & Lynch 2: Dog Days) czy odskocznia od brutalnych strzelanek - zręcznościówka Mini Ninjas.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosGuilder   @   10:03, 12.01.2021
A mnie się "Absolution" bardzo podobało. Ciekawe lokacje, gra zachęcała do kombinowania i stanowiła momentami całkiem konkretne wyzwanie. Bawiłem się przy niej znacznie lepiej niż przy jakiejkolwiek innej poprzedniej części. W nowe odsłony nie grałem, odstraszyła mnie forma wydania nowej jedynki. Niemniej pewnie za rok lub dwa zaczną pojawiać się wydania pełnej trylogii, wtedy się wokół tego zakręcę.
2 kudosIgI123   @   21:50, 13.01.2021
Bardzo fajny artykuł, nigdy nie wiedziałem że Kontrakty powstały formie zastępczej. Chociaż stare odsłony cenię bardzo za świetną atmosferę, to jednak są już stare i toporne - nie dotyczy Krwawej Forsy, uważam że to nadal fenomenalna gra, wręcz moja ulubiona część, i mówię to bez różowych okularów nostalgii.
Rozgrzeszenie nie było złe, ale to nie Hitman. Misji gdzie miało się otwartą mapę było zdecydowanie za mało. Większość to przekradanie się z punktu A do punktu B, nawet bez potrzeby ubijania kogokolwiek.
Nowe odsłony to gigantyczne poziomy i możliwości na przechodzenie misji. Gameplayowo są fantastyczne, ale kurde, czegoś brakuje. Wspomniałem że stare Hitmany mają świetną atmosferę. Niepokojący nastrój, sporo sakralnych motywów, podniosła muzyka - tutaj tego nie ma! Dopiero ostatnia misja w Hitmanie 2019 miała ,,to coś'' - jakieś ponure zamczysko, mrok, w tle śpiewał chór... A to moim zdaniem musi być, bo wyróżniało Agenta 47 od reszty growych czy kinowych szpionów. Może odsłona 2021 będzie to miało.
Dlatego też Krwawa Forsa jest wciąż według mnie najlepszą odsłoną, i choć może nie daje takich możliwości jak ostatnie, to i tak ich nie brakuje - przeszedłem ją już kilkukrotnie, za każdym razem do każdej misji pochodząc inaczej, a wciąż czuję że nie widziałem wszystkiego.
0 kudosMaterdea   @   23:11, 15.01.2021
Cytat: Guilder
A mnie się "Absolution" bardzo podobało. Ciekawe lokacje, gra zachęcała do kombinowania i stanowiła momentami całkiem konkretne wyzwanie. Bawiłem się przy niej znacznie lepiej niż przy jakiejkolwiek innej poprzedniej części.
Z dzisiejszej perspektywy sporo Rozgrzeszeniu - nomen omen - wybaczono i totalnie inaczej patrzy się na tę grę na chłodno niż przy jej premierze. I to nawet dobrze, bo gorączkowa ocena postępowania deweloperów nikomu nie pomaga. Uśmiech
0 kudosgajda1000   @   12:03, 25.01.2021
Screen na wierzowcu wśród chmur to zerżnięty obraz: Caspar David Friedrich „Wędrowiec nad morzem mgły". Serio. Taka sytuacja...