Recenzja książki Imię boga - autorytarny kościół, szpiedzy, eksperymenty medyczne
Jedyną bolączką tej książki jest pokłosie wspomnianego nierównego tempa. Choć jak wspomniałem, wciąga ona od samego początku, pierwsze strony bardziej przytłaczają, niż zachęcają. Wątek jest niezrozumiały, również bohater wydaje się oderwany od rzeczywistości i jakby wyrwany z kontekstu. Dalej zaś, gdy sytuacja już nie pozostawi nam złudzeń, gdzie jesteśmy i po co tu przybyliśmy, autor dopiero nakreśla panującą dookoła sytuację, zaznajamia nas z postaciami i przybliża ich sylwetki. Przebrnięcie przez pierwsze 200 stron może stanowić barierę dla wielu nie do przekroczenia. Ale zapewniam Was, że warto!
Lektura też nie jest mesjaszem gatunku – choć kompozycja historii, świata oraz zaserwowanych zwrotów akcji jest naprawdę dobra, to jednak niczym nie zostaniemy zaskoczeni. Chciałbym też napisać, że finał wyrwał mnie z kapci, aczkolwiek – mówiąc szczerze – po wydarzeniach, które miały miejsce wcześniej, po cichu liczyłem na coś więcej.
Imię boga, takie odniosłem wrażenie, to wstęp do czegoś większego. Czegoś, co autor skrupulatnie zaplanował (albo i nie). Wydaje mi się (choć piszę to bez przekonania), że koniec historii jest typowym zawieszeniem akcji, które doczekać się powinno kontynuacji.
A nawet jeśli nie otrzymamy bezpośredniego sequela, to świat stworzony przez Michała Dąbrowskiego wydaje się na tyle zróżnicowany i ciekawy, że z pewnością warto poświęcić mu co najmniej kilka krótszych form, skupiających się na przygodach pozostałych ras z egzotycznych zakątków kontynentu.
Koniec końców jednak szczerze chciałbym ujrzeć coś, poza książkami – pierwszą myślą jest tutaj oczywiście gra wideo. Dobre cRPG lub klasyczna przygodowa gra akcji z dynamiczną walką, gdzie miesza się broń palna z klasyczną bronią białą. Byłoby to bez wątpienia ciekawe przedsięwzięcie. Aazh jest tego warte!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler