Recenzja serialu Wiedźmin - czy amerykański Geralt daje radę?
Nie mam się za krytyka filmowego, ale wydaje mi się, że cała obsada spisała się bardzo dobrze, choć są lepsze i gorsze momenty. Najlepiej z głównych bohaterów, pomijając Cavilla, wypada Anya Chalotra, która wcieliła się w Yennefer. Nieco słabiej poczuć filmowe Ciri oraz Triss – ale być może chodzi w tym przypadku o to, iż nie poświęcono im jeszcze odpowiednio dużo czasu. Joey Batey, grający Jaskra, jest gdzieś po środku. Czasem potrafi zagrać wyśmienicie, a czasem wydawało mi się, że jego myśli krążą gdzieś indziej i nie skupia się na tym, co robi. Ogólnie jednak osoby odpowiedzialne za casting się spisały, a aktorzy dają z siebie wszystko.
Pewne braki widać niestety w budżecie. Szefostwo platformy Netflix nie dało z siebie wszystkiego – badając najpewniej teren oraz potencjał, jaki dżemie w serialowym Wiedźminie – a w rezultacie niektóre efekty specjalne są dość przeciętne. Jako że nie chciałbym w niniejszym artykule serwować Wam żadnych spoilerów, napiszę jedynie, że raczej bez problemów odróżnicie efekty, które udało się zrealizować od tych, na które po prostu zabrakło funduszy. Na szczęście nawet te słabsze momenty nie są wykonane tragicznie, a jedynie po prostu z jakimiś deficytami.
Lekko wybrakowane są też sceny walki. Pierwsza potyczka Geralta, ta w Blaviken, podobała mi się bardzo. Można było dostrzec charakterystyczny sposób walki wiedźmina, oparty w znacznej mierze na obrotach. W miarę postępów wątku fabularnego, styl pojedynkowania się jednak zmienił, a każde kolejne starcie zdawało mi się być mniej interesujące. Z jakiegoś powodu Geralt przestał też korzystać ze swojej metody walki… albo może chodzi o to, że nagle wszyscy zaczęli wirować na polu bitwy? Jakkolwiek by nie było, coś poszło tu nie tak i mam nadzieję, że w kolejnych sezonach zostanie to naprawione.
Podsumowując, Netflixowy Wiedźmin to jeden z najlepszych seriali fantasy ostatnich lat, a wciąż widać w nim niewykorzystany potencjał. Na pewno nie jest to kolejna Gra o Tron. Jak dla mnie, to zupełnie różne światy, połączone ze sobą jedynie jakimiś drobnymi analogiami. Z niecierpliwością czekam na sezon drugi i bardzo jestem niezadowolony z tego, że kontynuację przygód Geralta będę w stanie obejrzeć dopiero w 2021 roku. W międzyczasie może jednak uda mi się nadrobić materiał źródłowy – takie moje postanowienie noworoczne!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler