Ghost of Tsushima vs. Rise of the Ronin - samuraj kontra ronin PS5

Fani japońskich klimatów nie mają ostatnio powodów do narzekań, a nawet są mocno rozpieszczani! Ledwie w tym roku oglądaliśmy świetny serial Shogun, bazujący na równie wybitnej książce, by chwilę później grać na PlayStation 5 w Rise of the Ronin (nasza recenzja).
Tymczasem w Japonii w połowie maja skończyły kwitnąć wiśnie, a na ogólnoświatowy rynek trafił długo wyczekiwany port Ghost of Tsushima: Director's Cut (nasza recenzja) na PC. Dziś postanowiliśmy porównać obydwie wymienione w tym krótkim wstępie produkcje. Zarówno dzieło Sucker Punch jak i przygoda od Team Ninja to gry świetne, ale każda na swój sposób.

Wątek fabularny to mocny punkt Ghost of Tsushima. Akcja gry rozgrywa się w latach 70. XIII wieku na japońskiej wyspie Cuszima, która została zaatakowana przez Mongołów. W wyniki zatrważającej przewagi wroga, Cuszima trafia pod mongolską okupację, a gracze w skórze młodego samuraja Jina Sakaia i towarzyszących mu przyjaciół próbują odbić wyspę spod ręki okupanta.
Ghost of Tsushima może pochwalić się świetnie poprowadzoną narracją w kinowym stylu, kilkoma wyrazistymi postaciami czy ciekawymi rozterkami głównego bohatera - dotyczącymi m.in. postawienia konieczności improwizacji i nieczystych zagrań wychodzących daleko ponad samurajski kodeks. Historia Jina, mimo że nieco przerysowana, jest spójna i ciekawa od pierwszych aż do ostatnich minut.

Historia w Rise of the Ronin przenosi nas do znacznie późniejszego okresu, a mianowicie okolic roku 1800. Świat gry wygląda więc zupełnie inaczej, zdecydowanie bardziej współcześnie niż w grze od Sucker Punch. Japonia znajduje się w okresie wielkich przemian, spowodowanych m.in. przybyciem amerykańskich okrętów do brzegów Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak to z przemianami bywa, nie każdemu przypadają one jednak do gustu, więc historia w Rise of the Ronin pełna jest intryg i nieczystych zagrań, a także rywalizacji poszczególnych frakcji. Od nas zależy, po której stronie się opowiemy.
Gracz wciela się tutaj w tytułowego Ronina, czyli samuraja bez pana, zarabiającego na życie jako najemnik. Naszym zadaniem początkowo jest odszukanie Bliźnięcia Ostrza, czyli drugiego ronina z którym przez całe życie się szkoliliśmy i w dalszym etapie współpracowaliśmy, aż do pewnej felernej i nieudanej misji. Z czasem nasz Ronin nieco niechcąco wdeptuje swoimi sandałami w większą intrygę, a jego (a w zasadzie nasze) decyzje wpłyną na dalszy kształt Japonii.
Choć fabuła w Rise of the Ronin wydaje się bardziej rozbudowana i dojrzała (wplecione wątki polityczne), to przez dość drętwe dialogi i powolne tempo akcji nie jest aż tak angażująca jak w Ghost of Tsushima. Ponadto nasz bohater - którego sami kreujemy - okazuje się postacią małomówną i zwyczajnie nieciekawą na tle Jina Sakaia. Niewiele dobrego można powiedzieć o NPC-ach z którymi wchodzimy w interakcję - im także brakuje charyzmy i nie są to postaci, które zapadają w pamięć.
8/10
6/10
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler