Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Prey oraz Quake 4 to niedawno wydane w Polsce strzelanki. Na obie gry gracze czekali dość długo, i wreszcie są one dostępne na półkach sklepowych. Który produkt jest jednak lepszy, oferuje więcej nowości i potrafią wciągnąć na dłużej? Zapraszam do poniższej kontry, która mam nadzieję wyklaruje nieco sytuacje i pozwoli dokonać trafnego wyboru.
.:: Kim mordujemy ::.
Prey: Głównym bohaterem w Prey jest charyzmatyczny Indianin o imieniu Tommy. Koleś non stopem coś nawija, komentuje wydarzenia i jest naprawdę charyzmatyczną postacią. Posiada także możliwość wychodzenia z własnego ciała w postaci ducha. Umiejętność przydatna do zwiedzania niedostępnych miejsc i podczas śmierci. Dzięki astralnej postaci, główny bohater przenosi się do świata duchów i następnie powraca do żywych, aby nadal walczyć.
Quake 4: Głównym bohaterem w Quake 4 jest członek specjalnego oddziału komandosów o imieniu Matthew Kane. Jako żołnierz jest osobą twardą, nie bojącą się niczego prócz sraczki w kinie. Kiedy zostaje pojmany przez Stroggów i nafaszerowany metalem, poprawiają się jego umiejętności. Niestety producent bardzo słabo wykorzystał ten element rozgrywki, a co za tym idzie zmiany są słabo zauważalne. Nasz bohater po prostu ma brzydszą gębę i sterczą mu gdzieniegdzie kości.
Jak dla mnie obie gry są fajne. Obie polegają głównie na zabijaniu, ale Quake jest typową bez mózgową sieczką. Warto zagrać od czasu do czasu w coś co wymaga nieco pomyślunku
UP: Ale z Ciebie archeolog...
Oczywiście lepszy jest Prey. Bardziej złożony, z dużo ciekawszymi pomysłami i dopracowanym światem. Quake'a 4 również bardzo lubię (a dwójkę uważam za nieśmiertelną), lecz to Prey częściej powodował u mnie opad szczęki i bardziej zapadł mi w pamięć.
Równie chętnie zagram i w Prey'a 2, i w piąty "Wstrząs".
ja tam w Prey nie grałem taka dziwaczna fabuła, owszem dobra gra ale bez rozgłosu i sukcesu w sensie "HIT" nie odniosła nie okłamujmy się. I raczej stała się gra niedocenioną jak dziś "Alan Wake" czy "Enslaved"
Podsumujmy: gra, w której nie ma portali i zabaw z grawitacją, jest podobna do takiej, w której są. Ta w której są, nie jest.
Dafuq...?
Quake 4, jakkolwiek darzę tę serię olbrzymią sympatią (Quake II <3), nie umywa się do rozmachu, pomysłowości i klimatu Preya. W swoim czasie ten ostatni rył beret.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler