O rozgrywającym właśnie mówię. Co z tego, że w United jest Hernandez, skoro nie ma kogoś, kto mógłby posłać mu piłkę. Dzisiaj (a raczej wczoraj) takiej osoby zabrakło, a Chicharito był przez to bezradny. O Parku zawsze miałem zdanie, że tylko biegać umie, ale czasami zagra dobry mecz, niestety nie był to mecz z Arsenalem. Dzisiaj wielkim nieobecnym był Giggs, któremu SAF dał odpocząć, co moim zdaniem było nieciekawym posunięciem w tak ważnym spotkaniu. Scholes ostatnio nie prezentuje zaś niczego dobrego, przez co dość rzadko gra i chyba jego kariera zbliża się ku końcowi.
Moim zdaniem brak rozgrywającego to jest brak w kadrze. Owszem, gra United od dłuższego czasu opiera się na grze skrzydłami, ale gdy skrzydła zawodzą (czytaj. gdy Nani udaje Ronaldo), to zawodzi cały atak. Dzisiaj mieliśmy idealną tego sytuację. Park nie ogarniał na skrzydle, wszedł Valencia, który imho powinien grać od początku, bo gdy wchodzi z ławki to przeważnie nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości. Poskutkowało to kilkoma nieciekawymi wrzutkami.
A skoro skrzydła nawalają to pomoc musi to reperować. Niestety Carrick dzisiaj totalnie niewidoczny, Anderson próbował coś stworzyć, ale nie bardzo mu wychodziło (co niestety jest u niego dość normalne). Środek w tym meczu praktycznie nie istniał, co poskutkowało porażką. No i na koniec wypada wspomnieć o fatalnym zachowaniu Fabio (gdzieś koło 10 minuty to było), który ładnie minął obrońcę w polu karnym Arsenalu po błyskotliwym podaniu Naniego i zamiast lufnąć w bramkę (albo chociaż w Szczęsnego - a nuż by wpuścił), to podał do totalnie obrytego Hernandeza. I tu kolejny problem United - niektórzy gracze boją się strzelać, a przecież często nawet kiepskie strzały fartownie goszczą w siatce.