Strona główna » Przygodówki » Podgląd tematu
Scorn (XBOX_X) - komentarze

Offline
guy_fawkes //grupa Stara Gwardia » [ Hamster\'s Creed (exp. 8866 / 10800) lvl 13 ]1 kudos
Od momentu pokazania pierwszego teasera nie mogłem się doczekać zagrania w Scorn - organiczno-technologiczne motywy inspirowane twórczością Gigera i Beksińskiego nieodmiennie mnie fascynują i m.in. dlatego mogłem wiele wybaczyć Prometeuszowi. Chwilę po premierze wiedziałem już, że to doświadczenie na kilka godzin, że będzie strasznie, ale finalnie poczułem się w pierwszej kolejności rozczarowany.

Jasne, atmosfera jest niesamowita - świat Scorn przeraża poczuciem obcości, brutalności, wynaturzeniem tego, co znamy. Rządząca tym miejscem cywilizacja praktycznie przepadła, zostały tylko ruiny i gdzieniegdzie karykaturalne monstra. Interfejs ograniczono do minimum, by nie psuć immersji - to jest jak najbardziej pozytywne i w większości udało się zaprojektować gameplay tak, by nie musieć wszystkiego łopatologicznie wyjaśniać, aczkolwiek są wpadki - gdyby nie wyrywający ze świata gry schemat sterowania na ekranie pauzy, nie wiedziałbym, że w ogóle mam jakieś urządzenie leczące, ani tym bardziej jak go używać, sprawy też wcale nie ułatwia fakt, że służy jednocześnie również do czegoś innego.

Po drodze do finału kilkukrotnie potężnie się frustrowałem: a to zagadką, gdzie na pozór wszystko robiłem dobrze, a mechanizm nie chciał zaskoczyć, a to walką, która nie wybacza błędów, zaś zdrowia i amunicji jest potwornie mało. Dodatkowo pierwsze narzędzie, jakie otrzymujemy, tak naprawdę bronią nie jest i ciężko tym czemukolwiek zrobić ziaziu. Poza tym sprawę skomplikował system checkpointów: za cholerę nie wiadomo, kiedy gra się zapisuje i zdarzyło się, że autosave dokonał się tuż obok przeciwnika, przez co ginąłem po sekundzie. Grałem na Xboksie oczywiście hibernując konsolę z odpalonym Scornem na czas przerw, ale w Sieci nie brak narzekań, że wyjście resetuje postęp do jednego z kilku ogólnych checkpointów - ponoć zostanie to naprawione w najnowszej aktualizacji. Co więcej, jest tu trochę backtrackingu i bardzo nieoczywistych zagadek, więc taki reset to jak uderzenie w twarz.

W trakcie tych kilku h moje uczucia względem Scorna przechodziły z zachwytu w rozczarowanie. Największy atut tego świata to jego poczucie obcości, ale z drugiej strony ciężko było uciec wrażeniu, że ta cała maszyneria, którą po drodze do finału odpalamy to jakieś bulbulatory, wykonujące kawał dobrej, ciężkiej, nikomu niepotrzebnej pracy. Tym niemniej refleksje przychodzące po zakończeniu drastycznie zmieniają pogląd na Scorn: oto nagle pewne rzeczy nabierają sensu, kropki się łączą i wychodzi na jaw (choć wciąż w sferze domysłów, bo lore wyciąga się z własnych obserwacji), do czego mogła dążyć ta cywilizacja, co stało się jej zgubą i wokół jakiego motywu-cyklu się to wszystko kręci. Duże wow.

I trochę szkoda, że aby się do tych pokładów wartości dokopać, trzeba przebrnąć przez czasem frustrujący, absolutnie nie wybaczający błędów gameplay. Jeśli dacie radę go znieść, polecam.



Offline
Barbarella. //grupa Akademia Morderców » [ Szef Akademii (exp. 3717 / 4800) lvl 11 ]1 kudos
No cóż . Miałam tę grę na liście życzeń { na PC } , głównym magnesem był Zdzisław Beksiński i jego klimaty. Ostudziłeś jednak mój zapał , z tego co piszesz gra zdecydowanie nie dla mnie i prędzej czy póżniej bym się od niej odbiła. Smutny Wersja pecetowa może się różnić od konsolowej systemem zapisu , może są quicksavy ale reszta aspektów nieprzyjaznych Barbarelli { trudna walka i zagadki } na pewno ta sama .To ekhm...ja juz sobie pójdę.

Offline
balic87 //grupa Akademia Morderców » [ Szef Akademii (exp. 1045 / 1600) lvl 9 ]0 kudos
Cytat: guy_fawkes
Od momentu pokazania pierwszego teasera nie mogłem się doczekać zagrania w Scorn - organiczno-technologiczne motywy inspirowane twórczością Gigera i Beksińskiego nieodmiennie mnie fascynują i m.in. dlatego mogłem wiele wybaczyć Prometeuszowi. Chwilę po premierze wiedziałem już, że to doświadczenie na kilka godzin, że będzie strasznie, ale finalnie poczułem się w pierwszej kolejności rozczarowany.

Jasne, atmosfera jest niesamowita - świat Scorn przeraża poczuciem obcości, brutalności, wynaturzeniem tego, co znamy. Rządząca tym miejscem cywilizacja praktycznie przepadła, zostały tylko ruiny i gdzieniegdzie karykaturalne monstra. Interfejs ograniczono do minimum, by nie psuć immersji - to jest jak najbardziej pozytywne i w większości udało się zaprojektować gameplay tak, by nie musieć wszystkiego łopatologicznie wyjaśniać, aczkolwiek są wpadki - gdyby nie wyrywający ze świata gry schemat sterowania na ekranie pauzy, nie wiedziałbym, że w ogóle mam jakieś urządzenie leczące, ani tym bardziej jak go używać, sprawy też wcale nie ułatwia fakt, że służy jednocześnie również do czegoś innego.

Po drodze do finału kilkukrotnie potężnie się frustrowałem: a to zagadką, gdzie na pozór wszystko robiłem dobrze, a mechanizm nie chciał zaskoczyć, a to walką, która nie wybacza błędów, zaś zdrowia i amunicji jest potwornie mało. Dodatkowo pierwsze narzędzie, jakie otrzymujemy, tak naprawdę bronią nie jest i ciężko tym czemukolwiek zrobić ziaziu. Poza tym sprawę skomplikował system checkpointów: za cholerę nie wiadomo, kiedy gra się zapisuje i zdarzyło się, że autosave dokonał się tuż obok przeciwnika, przez co ginąłem po sekundzie. Grałem na Xboksie oczywiście hibernując konsolę z odpalonym Scornem na czas przerw, ale w Sieci nie brak narzekań, że wyjście resetuje postęp do jednego z kilku ogólnych checkpointów - ponoć zostanie to naprawione w najnowszej aktualizacji. Co więcej, jest tu trochę backtrackingu i bardzo nieoczywistych zagadek, więc taki reset to jak uderzenie w twarz.

W trakcie tych kilku h moje uczucia względem Scorna przechodziły z zachwytu w rozczarowanie. Największy atut tego świata to jego poczucie obcości, ale z drugiej strony ciężko było uciec wrażeniu, że ta cała maszyneria, którą po drodze do finału odpalamy to jakieś bulbulatory, wykonujące kawał dobrej, ciężkiej, nikomu niepotrzebnej pracy. Tym niemniej refleksje przychodzące po zakończeniu drastycznie zmieniają pogląd na Scorn: oto nagle pewne rzeczy nabierają sensu, kropki się łączą i wychodzi na jaw (choć wciąż w sferze domysłów, bo lore wyciąga się z własnych obserwacji), do czego mogła dążyć ta cywilizacja, co stało się jej zgubą i wokół jakiego motywu-cyklu się to wszystko kręci. Duże wow.

I trochę szkoda, że aby się do tych pokładów wartości dokopać, trzeba przebrnąć przez czasem frustrujący, absolutnie nie wybaczający błędów gameplay. Jeśli dacie radę go znieść, polecam.
Nom faktycznie gra ma niewykorzystany ogromny potencjał...

tytuł przywodzi na myśl uniwersum obcego które zostało mocno zaniedbane ostatnimi czasy. Oby przyszłość przyniosła nam odpowiednio zbalansowana pełnoprawną odsłonę w podobnych (najlepiej mniej obrzydliwych) klimatach 🙃

Liczba czytelników: 475799, z czego dziś dołączyło: 0.
Czytelnicy założyli 53764 wątków oraz napisali 675759 postów.